Nie miałam wczoraj czasu nic napisać.
Izaura ma w sobie trzy śruty, jeden w ogonie, jeden między łopatkami (niestety wbity w kręgosłup i nieoperacyjny), jeden w tkankach miękkich nad kręgosłupem. Załączę zdjęcia w piątek, bo na razie mój wet zostawił je u siebie, żeby z kimś skonsultować sytuację Izaury. O ile dwa śruty w sumie w niczym nie przeszkadzają, to ten między łopatkami niestety uciska na rdzeń kręgowy. Jest duże prawdopodobieństwo śmierci podczas operacji, albo dużo większej niepełnosprawności. Z drugiej strony ten śrut może się dalej otorbiać powodując większy ucisk na rdzeń kręgowy, co też będzie skutkowało pogłębiającymi się problemami neurologicznymi. Na razie zamierzam poczekać i zobaczyć co będzie się działo, czy rehabilitacja będzie skuteczna, czy też stan Izaury będzie się pogarszać.
Odnośnie smrodu i krwi w moczu, to od poniedziałku Izaura ma zmieniony antybiotyk na enrofloksacynę. Mam nadzieję, że to jej pomoże.
Uszy zakraplam Oridermylem i przemywam Otifree - teraz Izaura ma całą tłusta głowę od Oridermylu, bo nie mam w tym wprawy i wygląda strasznie- jak kot wprost wyciągnięty ze śmietnika

. Ma teraz posklejane trzy włosy na krzyż i sprawia wrażenie na wpół łysej. Będę musiała ją jakoś umyć po tej kuracji, a to będzie karkołomne zadanie.
Niestety codziennie robi siusiu na swoje legowisko, na podłogę, czasem trafia tam gdzie ma trafić, ale dwa razy dziennie muszę prać jej posłanie.
Jest bardzo kochana w stosunku do ludzi i żal mi jej. Niestety nie jest przyjacielska w stosunku do moich kotów. One ją olewają, już nawet nie syczą i sobie chodzą obok normalnie, a ona ciągle na nie warczy i prycha. Moje koty powinny pójść żywcem do nieba.

Pozwalają się obwąchiwać, kiedy Izaura na nie syczy, a same nic nie robią. Siedzą sobie, nic sobie z jej posykiwań i zawodzeń nie robią. Izaura pewnie ma złe doświadczenia ze schroniska, gdzie musiała walczyć o swoje z 50 innych kotów.