Perska Blusia i Krystyna od kordonii u ewissko.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon mar 19, 2012 9:01 Re: Perska Blusia wróciła z adopcji po 5 latach, potrzebny d

Ad Dieselka - witaj w klubie. I kotkins, i ty, i ja chętnie byśmy ją wzięły, bo nam jej żal, ale ponieważ wiemy, że nasze domy nie są dla Blusi odpowiednie (bo jest u nas sporo kotów lub koty problematyczne, za które jesteśmy odpowiedzialne) to jej nie bierzemy do domu. Ona potrzebuje dużo człowieka, dużo jego uwagi żeby było dobrze.
A co do lania w łazience - gorzej jak kot leje w kuchni, łazience, pokoju (najchętniej na ubrania lub poduszki jak spadną:evil: )- zaliczyłam to z Rukią jak się zrobiła nerwowa atmosfera ze względu na niesnaski międzykocie - i przeżyłam. Lanie w łazience da się "ogarnąć" przez rozłożenie podkładów, zresztą w łazience zwykle są kafelki lub wykładzina, więc co za problem zebrać kupę w papier i wywalić, a siki zmyć?

Ad herbi1 - a czemu nie oddałaś tymczasa, którego teściowie pozwolili Ci zatrzymać? Przecież o ile jemu obiecałaś dom na jakiś czas, to adoptując Blusię zobowiązałaś się na zawsze. Nie wyobrażam sobie odwiezienia kota do Fundacji na zasadzie "albo ktoś będzie, albo go wywalę w drodze powrotnej" /" a to im zostawię w kartonie pod drzwiami" 8O Przecież tam nikt nie siedzi non-stop.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pon mar 19, 2012 11:00 Re: Perska Blusia wróciła z adopcji po 5 latach, potrzebny d

Też jestem zdania, że powodem oddania Blusi były problemy kuwetkowe. Wystarczyło tylko odrobinę dobrej woli, żeby popróbować jak dziewczyny z fundacji. Każdy kot ma inny kod kuwetkowy i trzeba w niego trafić metodą prób i błędów a nie z góry uznać, ze kot jest niekuwetkowy
Obrazek

Goyka

 
Posty: 5213
Od: Pt mar 14, 2008 10:47
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Pon mar 19, 2012 13:21 Re: Perska Blusia wróciła z adopcji po 5 latach, potrzebny d

z opisu herbi wynika że Blusia to kot beznadziejny, nie da się czesać, szczy w łazience, do tego chory i się trzeba zajmować - totalna masakra. a do tego strzela ludziom w oczy wirusami. po co komu taki kot? przecież nikt jej nie weźmie więc może lepiej uśpić albo w jakimś lesie wyrzucić. ale nie- to by było niemoralne. lepiej się pobawić jakiś czas, pochwalić koleżankom jakiego to się ma ładnego kota (jestem pewna że wszyscy się zachwycali) a jak się znudzi praca z nim i nie będzie już komu imponować to się go pozbyć. a jak się uwolnić od problemów zachowując polityczną poprawność? najlepiej zrzucić odpowiedzialność na innych - przecież po to są. A herbi się wolność należała jak przysłowiowa buda dla psa.

Dieselka

 
Posty: 404
Od: Sob sty 30, 2010 12:56

Post » Pon mar 19, 2012 13:40 Re: Perska Blusia wróciła z adopcji po 5 latach, potrzebny d

Tak się zastanawiam do której Fundacji oddać moje dziecko........w końcu chlewik w łazience też robi......

I tak ci Herbi powiem z litości serca.......lepiej ty juz nic nie pisz dziecko......spróbuj wydoroslec, potrenuj odpowiedzialnosc i takie tam inne.A wlasne dzieci wychowaj inaczej niz ciebie wychowano ( mozesz mamie przekazac....)

I kiedys jak bedziesz chora i stara ciesz sie, ze nikt cie nie adoptowal........chociaz kto wie moze tez cie pod jakims domem starcow ktos zostawi.....

CZŁOWIEK ( powtarzam czlowiek) powinnien być odpowiedzialny za to co oswoil. Teksty o strasznym kocie z problemem z oczami, chlewik robiacym i takie tam - odpusc sobie w tym gronie.....bo wkurzysz bardziej.
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Pon mar 19, 2012 17:04 Re: Perska Blusia wróciła z adopcji po 5 latach, potrzebny d

Jeszcze jakoś bym zrozumiała, gdyby problemy z Blusią pojawiły się nagle- wtedy uznałabym, że Herbi nie dawała rady, że ją to przerosło (ale nawet wtedy można to było inaczej załatwić, bardziej z klasą). Ale z tego co rozumiem, to Blusia zawsze taka była.
Więc brak mi słów.
Czy Blusia ma wydarzenie na fb? Nie jestem w stanie jej adoptować, niestety, ale chociaż wici po znajomych roześlę. Chcę jakoś pomóc.

Annathea

 
Posty: 108
Od: Pon mar 12, 2012 14:31
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 19, 2012 17:33 Re: Perska Blusia wróciła z adopcji po 5 latach, potrzebny d

Dziewczyny.
Dosyć.
Nie dajmy się zwariować: bicie herbi nic Blusi nie da.
Też jestem na nią zła,też serce mi pęka itd,itp.

Blusi nie weźmie żaden "normalny" dom nieforumowy bo ...wiecie dlaczego.W domach forumowych mamy koty po dach i to jakie!!
Należy zatem liczyć na CUD.
Cudowi musimy pomóc.Dziś jeszcze skontaktuję się z Herbi i postaram się dowiedzieć ile się da o kocicy.Poproszę też kogoś z fundacji o rozmowę.Potem napiszemy wspólnie ogłowszenie- realistyczne ogłoszenie.Ja wezmę na siebie Allegro- mój Małż ma tam dużo rzeczy bo prowadzi antykwariat internetowy m.in.Ogłosimy pannę.Honorowo, na miejscu promocyjnym.Poproszę o pomoc w redagowaniu ogłoszenie Neigh- jej się udało wyadoptować np.nietrzymającego moczu persa Gerarda.
Nie ukrywam,że pomoc kogoś z takim doświadczeniem się przyda.
Jeśli chcecie wezmę na siebie rozmowy z kandydatami.
Będę okrutna i wredna- ten kot musi trafić do domu ŚWIADOMEGO co bierze.Trafiają się takie np.wieloletnio zapersione, gdzie lejący po kątach staruszek pers odszedł i problemowa solistka to jest TO!Może się tak zdarzy...
Fakt,ze Blusia na lekach nie sika poza kuwetą nie świadczy dobrze o opikunach- mam w domu kota na psychotropach (Xanax), są naprawdę skuteczne.
Herbi czy powrót Blusi do Ciebie jest całkowicie nierealny?Gdyby ktoś inny wyadoptował albo przyjął na DT tymczasa którego masz??
Dziewczyny- JA TEŻ ODDAŁAM MOJEGO KOTA MAMIE.
Bo tam mu lepiej.Jest solistą- nie pasuje mu stan zakocenia u mnie.
Jestem w stanie TO zrozumieć.

Herbi ma sumienie, gdyby nie miała to by nie napisała tu nic.Poprostu poszłaby swoją drogą.
Skoro proponuje sfinansowanie Blusi pobytu w DT myslę,że sfinansuje też ogłoszenia.Jeśli nie- poszukamy pieniędzy.

W ogłoszeniu nie może być kwiatków,ptaszków ani aniolków: zgadzam się z Neigh.Ma być RZECZOWO.Żeby Blusia nie trafiła do jakiejś egzaltowanej panienki,albo nawiedzeńca.

Kurcze moja siczka Amelka ,której o Blusi opowiedziałam zrobiła z nerwów śliczną malutką kupkę przy drzwiach mieszkania, którą to kupkę mój syn ochoczo rozdeptał!!Ktoś chce 15-latka z trądzikiem???? :mrgreen:

Oczywiście to co napisałam jest propozycją.Jeśli ktoś ma inne np.lepsze- niech je daje!

Powiedzcie proszę CO o tym sądzicie.
Herbi nie zmienimy a co do losu Blusi-spróbujmy chociaż.

I módlcie się do kocich bogów o cud...

(zastanawiam się tylko CO czuła Herbi jadąc z Blusią do Torunia...ja bym wyła...ale ja jestem głupia...nie zazdroszczę mimo to...)

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon mar 19, 2012 17:35 Re: Perska Blusia wróciła z adopcji po 5 latach, potrzebny d

No dobra dziewczęta - nie ma co gadac, bo to i tak kotu nie pomoze.

Plan jest taki: kota potrzebuje domu specjalnego - takie z tych naszych ( tu znaczacy ruch kolo czola). Takiego ja nie znam - to znaczy znam, ale zakocone po kokardy.
Trzeba zrobic wypasione ogloszenie PLATNE - takie pogrubione itp. Napisac tamze PRAWDE - nie lzawe historyjki dla pensjonarek, bo taka kota juz miala i nie wypalilo
jasno i konkretne napisac jaki kot jest i ze szuka kogos, kto bedzie ja chcial taka jaka jest........Czyli wlasnie o tych chorych oczach, nie trafianiu do kuwety itp.
Kilka domow znalazlam dla tak zwanych przypadkow niemozliwych. Na forum zapisaly sie potem i zostaly. Trzeba znalezc taki forumowy dom, ktory jeszcze nie jest na forum.........

Nie ma co robic miliona ogloszen - trzeba zrobic pare, ale naprawde dobrych. Debata telefoniczna z Kotkinsem dala tenze pomysl. My dwie za........a reszta?

Ja jestem konkretna. Pani byla jaka byla.......A kot jest jaki jest i chcemy mu pomoc, tak?
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Pon mar 19, 2012 18:40 Re: Perska Blusia wróciła z adopcji po 5 latach, potrzebny d

herbi1 pisze:Może i ja się wypowiem.
Gdy dowiedziałam się, że moja mama ma chore oczy i lekarze twierdzą że to za sprawą kota pomyślałam, że to jakis okrutny żart. Mama upierała się, że zaraziła się od Blu i czekała tylko na możliwość zrobienia posiewu. ( Fundacja twierdzi, że to był jej pomysł!) Okazało się, że to nużeniec. W między czasie musiałam odebrać od mamy kota i miałam się nim sama zaopiekować.Rozważałam wynajęcie jakiegoś pokoju dla mnie i dla Blu ale kto pozwoli na trzymanie kota w pokoju- kota który nie korzysta z kuwetki. Cały czas miałam nadzieję, że mama nnie zaraziła się od Blu i posiew wszystko wyjaśni. Obecnie mieszkam u teściów a tu nie ma warunków aby zabrać Blu. Pozwolono mi zamieszkać tylko z Kubusiem. to kot który jest u mnie na DT od 4 lat. Nawet dla niego nie znalazłam innego domu a cóż dopiero dla Blusi. Jedynym rozwiązaniem był mail do Fundacji. opisałam całą sytuację i poprosiłam o pomoc. W odpowiedzi otrzymałam jedno zdanie w stylu, że Fundacja jest przepełniona a wkrótce pewnie będzie musiała się przenieść w inne miejsce. Koniec kropka. Na całą historię o Blu otrzymałam 1 zdanie. Okropnie się tym zdenerwowałam bo co miałam zrobic z Blu? 4 lata temu podpisałam umowę adopcyjną w której wyraźnie było napisane, że jeśli dłużej nie będę mogła troszczyć się o kota to wtedy oddaję go WYŁĄCZNIE do Fundacji. W zasadzie nie szukałam innego domu dla Blu (popytałam kilku znajomych, sąsiadów) bo co miałabym napisać w ogłoszeniu? że kotka ma zainfekowane oczy, że kuwetka może dla niej nie istnieć bo kupy nigdy do niej nie zrobiła a z siusianiem to różnie bywało. , że z łazienki zrobi chlewik i nowy właściciel niech to akceptuje. Że trzeba kotu podawać lek na serce w godzinach od 14 do 18. Że trzeba zakraplać oczka, że kot nie da się szczotkować itp. Dałam dwa ogłoszenie w których pisałam o tym, że będę utrzymywać kota i pomagać w opiece nad nim- nikt się oczywiście nie zgłosił. Ale cóż to są dwa ogłoszenia. W swojej okolicy rozpytywałam tez o możliwość wynajęcia jakiegoś lokum dla Blu. Zaoferowano mi garaż-bez okien i ogrzewania. W Fundacji dowiedziałam się później że Blusia nie ma szans na adopcję. Więc niby jaką ja miałam szansę na znalezienie jej nowego domu i to w tak szybkim czasie? Zdecydowałam się wysłać drugiego maila do Fundacji. W odpowiedzi dostałam informację, że Fundacja jest przepełniona i sama mam szukać. To tak w skrócie. DLATEGO spakowałam Blu i bez żadnego uzgodnienie zawiozłam do Fundacji. Przez te wszystkie lata gdy opiekowałam się Blusią pisałam sprawozdania do Fundacji, wysyłałam aktualne zdjęcia a teraz gdy potrzebowałam pomocy to Fundacja stwierdziła że mam sobie radzić sama.Fundacja piszę że nie ma zbyt wielu aktualnych zdjęć Blusi-proszę zatem o sprawdzenie wszystkich maili ode mnie- tam jest mnóstwo zdjęć! Nie będę się juz dłużej rozpisywać ale może dzięki temu wątkowi znajdzie się dla Blusi domek w Poznaniu. Nadal chce i zawsze chciałam się nią opiekować i utrzymywać, proszę tylko o kącik dla Blusi.

Ja też mam taki punkt w umowie adopcyjnej, że w razie czego, adoptowany kot ode mnie, może wrócić do mnie. Oczywiscie nigdy bym tego nie chciała, ale miałam takie zdarzenie i to z dwupakiem czarnych braci, gdzie jak się okazało dopiero po adopcji, pan miał alergię na koty czego wcześniej nie wiedział.
W domu mam koty które siku robią do kuwety a kupę obok, mimo, że obok stoi czysta kuweta i nie jest tylko jedna czy dwie kuwety.
Tymczaska Miśka olewa-znaczy mi moczem zasłonki i inne rzeczy, sika też do zlewu w kuchni. Najprościej by było otworzyć okno i wypuścić ja tam skąd przyszła, czyli właśnie z pod mojego bloku, gdzie 2 lata ją i inne bezdomniaki dokarmiałam.
Ja sama mam alergię na koty, do tego mam silną astmę, jestem na 2 grupie renty inwalidzkiej, ale nigdy, przenigdy, bym nie postąpiła tak jak herbi.
Kiedyś lekarka pulmonolog powiedziała, że nie będzie minie leczyć jak nie pozbędę się kota z domu. Nie pozbyłam się, zmieniłam lekarza który mnie leczy i nie ma nic przeciwko kotom z którymi przebywam w domu.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40422
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Pon mar 19, 2012 19:02 Re: Perska Blusia wróciła z adopcji po 5 latach, potrzebny d

kotkins pisze:
Herbi czy powrót Blusi do Ciebie jest całkowicie nierealny? Gdyby ktoś inny wyadoptował albo przyjął na DT tymczasa którego masz??



Kotkins ja wiem, że pytanie nie do mnie, ale mnie zmroziło :strach:
Zarówno pytanie, jak i drugie zdanie...
Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie wydał by ponownie Blu do Herbi, która tak okrutnie i bezmyślnie z nią postąpiła??
I zaraz, zaraz... jaki tymczas?? Pamiętam dokładnie, że Kubuś dostał status REZYDENTA jeszcze przed adopcją Blu!!
Co przeskrobał Herbi, że i jemu "szyjesz buty"?? I jego planujesz się ot tak pozbyć? :evil:
Jestem bardzo mocno zaniepokojona o drugiego kota. Z tego co wiem, Kubuś nie jest z żadnej Fundacji... Więc komu go tak znienacka Herbi zwróci? :strach:

Kotkins i Neigh - dziewczyny macie świetny pomysł i chylę przed Wami czoła. Ale proszę nie ufajcie już Herbi. Ufając jej można narazić zwierzaka na naprawdę poważne tarapaty :(
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Pon mar 19, 2012 19:45 Re: Perska Blusia wróciła z adopcji po 5 latach, potrzebny d

Villemo...jestem lekarzem i często spotykam się z sytuacjami ,kiedy ktoś robi coś desperacko będąc w sytuacji jego zdaniem podbramkowej.Poza tym...sama mam matkę, która mniej odporne osoby doprowadziłaby do samobójstwa, męzobójstwa czy kotobóstwa gdyby się postarała.Wyobrażam sobie,ża Herbi znalazła się w tzw "klinczu" między matką,teściami a mężem.I że postąpiła głupio i niodpowiedzialnie w desperacji.
Dostałam od niej pw.
I powiem tak: gdyby nie zależało jej na Blusi to nie odzywałaby się tutaj.Bo po co? Wiedziała CO my napiszemy.Nie pisałaby do mnie.
Wydaje mi się ,że sprawa ma tzw "drugie dno".Oczywiście ucierpiał kot.Ale...sama oddałam kota przyjaciółce, która nie dbała o niego i pozwoliła domowemu,niesterylizowanemu kotu uciec...kot zniknął.Moja wina.
Muszę z tym żyć.

Ostatnio wstrząsnięta przeczytałam wątek dziewczyny, która zachorowała ciężko ortopedycznie.Musi się przewlekle leczyć i przejść rehabilitację.Nie może chodzić.Ma kilka kotów z forum i prosi ,żeby forumowicze wzięli koty, choćby czasowo.Podała swój tel...i zaraz był"odzew".Ktoś z forum zadzwonil anonimowo i wysyczał "żebyś zdechła z tej choroby zdziro co własne koty wydaje...".
Dawno mną tak nie wstrząsnęło.
Oczywiście znalazły się osoby ,które jej pomogły,wyznaczyły dyżury dla kotów itd.
Tym niemniej...

Dobra, piszę pw do Herbi.

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon mar 19, 2012 20:20 Re: Perska Blusia wróciła z adopcji po 5 latach, potrzebny d

Przeczytałam cały wątek, czytałam również o tej historii "obyś zdechła na wózku...", no masakra...

Żal mi strasznie tej kotki, taka śliczna...............................
‎"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenianego
- zasługuje w ogóle na miano domu?" M.Twain

dzikafretka

 
Posty: 1881
Od: Pt lut 11, 2011 14:35
Lokalizacja: koło BB

Post » Pon mar 19, 2012 21:09 Re: Perska Blusia wróciła z adopcji po 5 latach, potrzebny d

ja do matki nie mam pretensji. nie jej kot, zgodziła się opiekować i to wszystko. Sama tak mam. Moja sis póki mieszkała ze mną i z mamą wzięła sobie kota. Później wyprowadziła się do miasta i kot został bo to taki typ, że bardzo męczyłaby się w centrum. Dlatego my się teraz nią opiekujemy. Ale to dalej jest kot siostry bo to ona kiedyś podjęła decyzję o przygarnięciu. Dlatego kupuje jej karmę i zaopatruje w leki, jeżeli trzeba to przyjeżdża żeby ją zabrać do weta, jeżeli kot coś zniszczy czy jest jakiś problem to ona musi pomóc go rozwiązać (jak np był problem z otwieraniem drzwi to wymianą klamek ona musiała się zająć - chociaż i tak nic z tego nie wyszło :P ). My się tylko tym kotem opiekujemy więc gdyby coś (tfutfutfu) się działo to ona musiałaby go zabrać do siebie.
Oczywiście nic takiego nie jest planowane. My z tym kotem mieszkamy i go kochamy jak swojego. Ale nie zmienia to faktu że odpowiedzialna za niego jest siostra.

Dlatego ja nie mam pretensji do matki że kota oddała - kot jest trudny + starsze osoby mają swoje różne sprawy. Nie nam wnikać w takie kwestie. Ale to herbi podjęła decyzję o adopcji i wszystko co się później stało spada na jej sumienie (o ile takowe posiada). A że człowiek z reguły dąży do komfortu to nie dziwota że olała sprawę i zrzuciła odpowiedzialność na innych - co ją głupi kot obchodzi.

I tak, ja rozumiem że są różne sytuacje w życiu. Sama mam teraz zwrotkę adopyjnego psa i wyję razem z właścicielką - ale fizycznie się nie da inaczej. I my wiemy że pies będzie cierpiał (ukochany pupilek z bloku trafia do kojca w hotelu, a jego historia jest przecież baaaaaaaaardzo długa) ale niektórych rzeczy nie da się przeskoczyć.

Tu sama herbi pisze że Blusi niet bo kupę robi poza kuwetę i mieszkania nie znajdzie. Ja wyadoptowałam kiedyś psa lasce (chyba 21lat miała) który się okazał strasznym panikarzem. sąsiedzi TOZem straszyli, właściciele mieszkania grozili eksmisją (a przecież i tak obite skórą drzwi i wykładzinę musieli wymienić). jak się później (z innych przyczyn) przeprowadzali to pomimo takiego psa, jakoś jej się też fajną miejscówkę wynaleźć. Oczywiście w tym czasie intensywnie nad psem pracowała. Posprawdzałyśmy większość behawiorystów we Wrocławiu, konsultowałyśmy z Warszawą. A laska przecież jakaś bogata nie była bo się sama utrzymywała. Ale zależało jej więc mowy nie było żeby psa oddała (po tygodniu zaczęły się jazdy a to moja tymczasowiczka więc nie było problemu żeby wróciła). i tak walczyła przez 1,5 roku

Więc nikt mi kurna nie wmówi że sikający kot jest aż takim strasznym problemem że się nie da. żebym france w jednym, wynajmowanym pokoiku miała trzymać i sprzątać co 5min to własnego kota nigdy bym nie oddała! bo jak tak patrzę to Blusia jest dużo łatwiejszym kotem niż moja Dzika (która też jest chora, jest totalnie dzika, do ludzi agresywna i potrafi zlać się na kanapę patrząc mi w oczy) a do tego jest tak śliczna że dech zapiera :) no i co? a tam z Dzikiej żadnego funu niby nie mam - same tylko problemy. Ale francę ubóstwiam i uwielbiam - nie wiedziałam wprawdzie jak ją brałam że będzie taka ale pokochałam wszystkie aspekty jej charakteru (no dobra- szczania po całym domu nie lubię :P )

Dlatego ja myślę że wszystkiemu winna jest Fundacja. Skoro kot był trudny to trzeba go było wypchać i oddać herbi jako pluszaka. może udałoby się zainstalować jakiś mechanizm na baterie - tak żeby chodziła po pokoju i żeby ją lepiej było widać. To by był kot idealny dla herbi a nie taka beznadzieja. Wstydźcie się!

a ad ogłoszeń to ja jestem żeby napisać dobry tekst i ogłoszeń robić mnóstwo - większa szansa że ją ktoś kochający wypatrzy :)

Dieselka

 
Posty: 404
Od: Sob sty 30, 2010 12:56

Post » Pon mar 19, 2012 21:21 Re: Perska Blusia wróciła z adopcji po 5 latach, potrzebny d

kotkins pisze:Blusi nie weźmie żaden "normalny" dom nieforumowy bo ...wiecie dlaczego.


nie zgadzam się.
ja dalej siebie nie uznaje za osobę "z forum". bezdomnymi kotami starałam zająć się raz - wzięłam zasmarkańca na DT i nie dałam rady oddać. Pomimo że jest brzydki i sika po kątach :twisted: No dobra... może nie jest brzydki ale jakiś wybitny też nie jest - ot, zwykła krówka. a parszywiec jest moim oczkiem w głowie ;)

Jak chciałam adoptować kota to czaiłam się jak pies do jeża, mówiłam że chcę ale nie wiem czy chcę (nie mogłam się pogodzić po stracie poprzedniego który odszedł na mocznicę). w końcu upatrzyłam sobie taką cholerę że szok. koniec końców jej nie dostałam bo jeszcze się wtedy bałam przygarniać 2 (co się i tak stało miesiąc później przez to durne DT :P ) ale wzięłam Dziką na której opiekuna kompletnie się nie nadawałam + pod żadnym względem nie był to taki kot jakiego chciałam. Ale co począć - parłam się jak osioł i teraz rewelacyjnie się nam żyje i nie wyobrażam sobie żeby jej z nami nie było. A że jest inna.... no trudno, taki jej urok. okazało się ze wszystko inne jakoś mi potrzebne nie było

tak samo było z psem. Rok szukałam (wszyscy hodowcy mi mówili że się nie nadaję) aż w końcu znalazłam takiego który mnie za serducho chwycił. Miał być wilczasty-jest czarno-biały, miał nie niszczyć ogrodu - jakiego ogrodu? miał lubić koty - mordował koty (na szczęście to już za nami), miał mieszkać w kojcu-śpi na kanapie przed TV, miał być łaty bo to mój pierwszy-okazał się jednym z trudniejszych psów jakie spotkałam. No i co? Niemożliwe staje się możliwe :)

Dlatego niech mordusia Blusi atakuje ludzi ze wszystkich stron. Bo domek Blusi gdzieś tam czeka tylko się jeszcze znaleźć nie zdążyli :)

Dieselka

 
Posty: 404
Od: Sob sty 30, 2010 12:56

Post » Pon mar 19, 2012 21:30 Re: Perska Blusia wróciła z adopcji po 5 latach, potrzebny d

ale dobra, pitu pitu a konkretów brak.

dobrze mi się rzuciło w oczy że jak Blusia leki na główkę dostaje to kupę robi do kuwety?

Dieselka

 
Posty: 404
Od: Sob sty 30, 2010 12:56

Post » Pon mar 19, 2012 23:04 Re: Perska Blusia wróciła z adopcji po 5 latach, potrzebny d

kotkins pisze:Herbi czy powrót Blusi do Ciebie jest całkowicie nierealny?Gdyby ktoś inny wyadoptował albo przyjął na DT tymczasa którego masz??
Dziewczyny- JA TEŻ ODDAŁAM MOJEGO KOTA MAMIE.


Sorki, ze sie wtrącam. Czytam ten wątek od początku, ale widzę, że dyskusja zaczyna zmierzac w ślepy zaułek".
Wiem, wymądrzać sie każdy potrafi. Rozumiem pragnienie, by Blusia znalazła dom, też bym tego chciala. ale...

Rozmowa z Herbi na temat wzięcia Blusi to jest dziwny pomysł. Nie oceniam tu sytuacji ani osoby. Ale żadna z Was nie oddalaby kota komuś, kto chciałby go na prezent dla kogoś, prawda . Wariant BLusia u Herbi NIE ISTNIEJE. Teoretycznie chodzi o powrót Blusi do Mamy Herbi. Tak więc ewentualnie należy ją spytać o zgodę - prawda - poprzez Herbi. Ta pani już raz zostala uszczesliwiona kotem na siłe, bo herbi chciała zasłużyć na akceptację Forum, a potem pozbyła sie problemu. I teraz tez może ugiąć się pod presją, bo ... (mialam nie oceniać).
Rozmawiajcie z Mamą, gdyż drugi raz może nie być już powrotu do Fundacji, tylko np. do lasu.
Przecież drzewa nie mają pretensji...
fanaberia

fanaberia

 
Posty: 381
Od: Pon maja 29, 2006 0:09
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: magnolia.bb i 50 gości