TYSKIE MRUCZKI X-DŁUG U WETA 4000zł, BŁAGAM POMOCY :(:(:(

No i jesteśmy po wizycie u weta :
Morfeusz ma rozległe zmiany i ten wynik który dostarczyłam od dr Szweda sa niemiarodajne ponieważ były robione na płytkach weterynaryjnych a moja wetka pobrała materiał i wyśle do specjalistycznego laboratorium , był naświetlany lampa ,ale na szczęście nie świeciła co oznacza ze to nie ten rodzaj grzyba , a grzybów jest dożo odmian :roll:

W poniedziałek tez jeszcze raz bedzie pobrany materiał na jakieś inne testy ( nie pamiętam na jakie :oops:

)
Nie można tez wykluczyć na razie alergii ( u mnie był na sanabel a w byłym ds na purinie a purina dość często uczula )
Nie mozna równiez wykluczyć ze zmiany sa na tle behawioralnym

Matyldzia dostała dziś steryd na te jej problemy z oddechem . 18.03.2012 dostanie jad tarantuli , nastepna dawka 23.03.2012 i nastepna 28.03.2012 .a potem jeszcze dostanie zylexis poprawiajacy odporność ...

Eustachy tez dzis dostał zylexis , dawkę przypominającą , za 6 miesięcy następna .

Wszystkie leki sa na kreskę , bardzo Was prosze o pomoc ...

Morfeusz nadal jest na kwarantannie , jest zbyt duży ryzyko aby go do stada dolaczyć :roll:

a jego waga jest chyba największa z wszystkich moich mruczków bo waży równe 8 kg :twisted:

fakt jest kotem ogromnym :twisted:

Mati po podaniu wczoraj sterydu rano zjadła znów bardzo mało , rozmrażam mięso i może wieczorem troszkę mięska podrobionego zje

Nadal były DS Teodorka mi nie odesłał książeczki zdrowia :evil:

, i jak ja mam potencjalnemu DS udowodnić że Teo jest zaszczepiony , bo to że jest wykastrowany to widać :twisted:

Nikt sensowny nie dzwoni , czy może ktoś by chciał/mógł zrobić/wykupić ogłoszenia któremuś z moich tymczasów

Justa&Zwierzaki pisze:
marivel pisze:nie zdążyłam Go poznac, podrapac za uszkiem. Wydawało mi się, że jeszcze zdążę. Już tyle lat wymykał sie śmierci, że czasami myślałam, że mimo choroby będzie zawsze.
Śpij spokojnie koteczku.
Justynko, dzięki Tobie żył długo i szczęśliwie.
Na pewno nie chciał odejśc

A pamiętasz jak rozmawiałyśmy przez tel , jak Ozzinek płakał , wtedy w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia 15 miesięcy temu jak czekałam na dr Julie , bo juz myślałam że to juz wtedy odejdzie , ale Ozzinek jeszcze walczył ....

Pamiętam, myślalam wtedy, że to już czas, że lepiej dla Ozzika nie pozwolic mu zostac tu dłużej, zeby nie płakał, nie cierpiał. Aż 15 miesięcy -Agn w swoim wątku pięknie nazwała taki czas "czasem ukradzionym" - ukradzionym śmierci, zresztą trwał wiele dłużej. W 10.2008 jak "zawitałam" u Twoich kotów, pisałaś o Ozziku,że weci dają mu do 3 mcy, minęło prawie 3.5 roku. Umarły koty, które wtedy były zdrowe ( mały Miluś, potem Tenorek - te pamiętam ), a Ozzi trwał. Bardzo dzielny był kiciuś, ale jak pierwszy raz widziałam zdjęcia te na którym jest taki maleńki, bez pięknego futerka ( może był ostrzyżony ? ), z biednym oczkiem, to serce mi zamarło.
Mam nadzieję, że jest gdzieś blisko Was, że czuwa nad domem, w któym był kochany i szczęśliwy :cry:

marivel pisze:
Justa&Zwierzaki pisze:
marivel pisze:nie zdążyłam Go poznac, podrapac za uszkiem. Wydawało mi się, że jeszcze zdążę. Już tyle lat wymykał sie śmierci, że czasami myślałam, że mimo choroby będzie zawsze.
Śpij spokojnie koteczku.
Justynko, dzięki Tobie żył długo i szczęśliwie.
Na pewno nie chciał odejśc

A pamiętasz jak rozmawiałyśmy przez tel , jak Ozzinek płakał , wtedy w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia 15 miesięcy temu jak czekałam na dr Julie , bo juz myślałam że to juz wtedy odejdzie , ale Ozzinek jeszcze walczył ....

Pamiętam, myślalam wtedy, że to już czas, że lepiej dla Ozzika nie pozwolic mu zostac tu dłużej, zeby nie płakał, nie cierpiał. Aż 15 miesięcy -Agn w swoim wątku pięknie nazwała taki czas "czasem ukradzionym" - ukradzionym śmierci, zresztą trwał wiele dłużej. W 10.2008 jak "zawitałam" u Twoich kotów, pisałaś o Ozziku,że weci dają mu do 3 mcy, minęło prawie 3.5 roku. Umarły koty, które wtedy były zdrowe ( mały Miluś, potem Tenorek - te pamiętam ), a Ozzi trwał. Bardzo dzielny był kiciuś, ale jak pierwszy raz widziałam zdjęcia te na którym jest taki maleńki, bez pięknego futerka ( może był ostrzyżony ? ), z biednym oczkiem, to serce mi zamarło.
Mam nadzieję, że jest gdzieś blisko Was, że czuwa nad domem, w któym był kochany i szczęśliwy

Pięknie powiedziane , ukradzione śmierci ...