


Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Justa&Zwierzaki pisze:marivel pisze:nie zdążyłam Go poznac, podrapac za uszkiem. Wydawało mi się, że jeszcze zdążę. Już tyle lat wymykał sie śmierci, że czasami myślałam, że mimo choroby będzie zawsze.
Śpij spokojnie koteczku.
Justynko, dzięki Tobie żył długo i szczęśliwie.
Na pewno nie chciał odejśc
A pamiętasz jak rozmawiałyśmy przez tel , jak Ozzinek płakał , wtedy w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia 15 miesięcy temu jak czekałam na dr Julie , bo juz myślałam że to juz wtedy odejdzie , ale Ozzinek jeszcze walczył ....
marivel pisze:Justa&Zwierzaki pisze:marivel pisze:nie zdążyłam Go poznac, podrapac za uszkiem. Wydawało mi się, że jeszcze zdążę. Już tyle lat wymykał sie śmierci, że czasami myślałam, że mimo choroby będzie zawsze.
Śpij spokojnie koteczku.
Justynko, dzięki Tobie żył długo i szczęśliwie.
Na pewno nie chciał odejśc
A pamiętasz jak rozmawiałyśmy przez tel , jak Ozzinek płakał , wtedy w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia 15 miesięcy temu jak czekałam na dr Julie , bo juz myślałam że to juz wtedy odejdzie , ale Ozzinek jeszcze walczył ....
Pamiętam, myślalam wtedy, że to już czas, że lepiej dla Ozzika nie pozwolic mu zostac tu dłużej, zeby nie płakał, nie cierpiał. Aż 15 miesięcy -Agn w swoim wątku pięknie nazwała taki czas "czasem ukradzionym" - ukradzionym śmierci, zresztą trwał wiele dłużej. W 10.2008 jak "zawitałam" u Twoich kotów, pisałaś o Ozziku,że weci dają mu do 3 mcy, minęło prawie 3.5 roku. Umarły koty, które wtedy były zdrowe ( mały Miluś, potem Tenorek - te pamiętam ), a Ozzi trwał. Bardzo dzielny był kiciuś, ale jak pierwszy raz widziałam zdjęcia te na którym jest taki maleńki, bez pięknego futerka ( może był ostrzyżony ? ), z biednym oczkiem, to serce mi zamarło.
Mam nadzieję, że jest gdzieś blisko Was, że czuwa nad domem, w któym był kochany i szczęśliwy
Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia, misiulka i 159 gości