ehhhh... no tak to z tymi kociastymi jest... czyli na dobrą sprawę nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć.
u mnie Szejna ciągle "goni" Shillę i niestety szanse na to, że Szejna jej odpuści są raczej marne
na szczęście z chłopakami dogaduje się bezproblemowo

zaczepia ich jak tylko, któryś się pojawi w jej zasięgu

ona jest straszną kokietką (mam wrażenie) - wali baranki, ociera się, rozwala jak długa przed nimi. jest naprawdę super fajną koteczką. w domu z drugim młodym kociakiem, to ona by po prostu "rozkwitła" całym swoim urokiem
chociaż z drugiej strony, to rozważam czy by jej nie odseparować od innych kotów, bo wtedy musiałaby "polubić" człowieka...

jak to mówią - na bezrybiu i rak ryba
zastanawiam nad ogłaszaniem Shilli do adopcji i nie wiem czy to już czas, czy lepiej jeszcze poczekać... chyba powinna jednak nabrać więcej wiary w człowieka... hmmmm