chyba powoli dojrzewamy do decyzji o dokoceniu. Ja jestem pewna, że chcę przygarnąć kocię, mój chłopak boi się problemów z np. transportem, kiedy będziemy wyjeżdżać do domów rodzinnych (to jego jedyne "ale" - naszą jedynaczkę Cherry łatwo przewieźć pociągiem, kiedy się już ją wepchnie do transportera, jest kotem mobilnym


Cherry wzięliśmy jako trochę ponad roczną kotkę, w tym momencie ma około dwóch lat. Jest dowodem na to, że cierpliwością można osiągnąć wszystko - pierwszy tydzień spędziła za kanapą, pierwszy miesiąc - z dala od nas, a w tym momencie nie schodzi z rąk/kolan i potrzebuje ciągłej atencji i zapewnień o miłości

Na razie mieszkamy w maleńkiej kawalerce, ale nie wiadomo, jak to się dalej potoczy - nie planujemy zostać tu do końca życia, a wiadomo, kot jednak trochę pożyje - może doczeka z nami naszego wielkiego domu...


Kot nasz żywi się suchą Joserą Culinesse plus ekstrasami (jakieś mięso, puszki/saszetki, trochę nabiału, plus to co nam ukradnie - ostatnio ser z kanapki



Tym razem szukamy kocięcia. Kotki, ale małej, chociaż nie za małej, już samodzielnej. Kochamy Cherr, ale trochę nam szkoda, że ominął nas ten najsłodszy, kociakowy, okres jej życia... Wiecie, o co chodzi. To pewnie egoistyczne, że chcemy wybrać kolor, ale oboje nie przepadamy za burasami classic - w domu rodzinnym miałam dwa i potrzebuję odmiany


Na razie nie chcę mówić: na bank bierzemy w przyszłym tygodniu kota, musimy poczuć "to coś", ale w ciągu ostatnich kilku dni temat powraca nad wyraz często, a pojawił się on w jakiś tydzień po zamieszkaniu z nami Cherry

Oczywiście w razie czego nie mamy problemu z PA, umową adopcyjną itd.
Przepraszam, że tak się rozpisałam
