Owszem

Żeby tylko jeszcze tak nie dziczał poza klatką, to by było fajnie

bo na razie to jego adopcja jest zawieszona - lub: weźmie go ktoś, kto wie jak się dooswaja podrośnięte kotki. Czyli nie "luzem na mieszkanie, sam się oswoi", tylko wiadomo: mała przestrzeń, jak najwięcej kontaktu z człowiekiem.
W klatce sam do mnie podbiega, mruczy, gada, przewraca się na plecki, liże po palcach jak go tarmoszę po brzuchu. Po wyjęciu z klatki nie za bardzo chce siedzieć na kolanach, i o ile się plącze obok rąk, to jest fajnie, to jeśli zwieje dalej (pod łóżko) to już sam nie wróci
On ma ok. 5 miesięcy teraz. I tak zrobił strasznie duże postępy, ale jeszcze go nie widzę jako stuprocentowo domowego kotka.