
Chciałam zamieścić nowe zdjęcia, ale zostawiłam je na komputerze w pracy, która byla dzisiaj bardzo świąteczna i rozpoczęta uroczystym śniadaniem z winkiem


Po lampce wina zaraz mam kaca, no ale z dyrektorem się nie napijesz




Było smacznie i wesoło, a reszty nie pamiętam

Po zajściu do domu odkryłam w łóżku chorego na katar męża. Bardzo mi go szkoda. Nie mniej chory chłop w domu, to najgorsze nieszczęście. Jak to potrafi marudzić





A propos zdjęć. W sumie może i dobrze, że nie zamieściłam, bo nie wiem, czy powinnam. Zobiłam rano fotkę Omini, załatwiającej do kuwetki małe co nieco. A właściwie, to całkiem duże i porządne co nieco. Zdjęcie jest bardzo dosłowne

