Wrrr, moja Pecia siedziała na parapecie dziś w pokoju. Wczoraj wzięłam doniczkę z ziołami (długą) żeby się zagrzały bo w kuchni chłodniej przez uchylone okno. Skąd mogłam wiedzieć, że kochaniątko siedząc przy doniczce zacznie kopać jedną łapką, och jaka to frajda!

Pietruszkę mam nadzieje odratowałam. Jak się tylko na nią spojrzałam to uciekła jakby bawiła się znowu w berka, a jak potem do mnie podeszła pomrukując to się jej zapytałam 'ty dobrze się czujesz?' na co ona zerwała się do sprintu znowu pomrukując radośnie.. co wzięłam za 'nie'

Ja nie mam balkonu, ale mam okna, i myślę jak je osiatkować, bo wlato ciężko będzie bez otwartych na oścież. Tylko że ja chciałabym mieć dostęp do parapetu, więc zwykła wklejana w okno moskitiera odpada
