
Od piątku wciskam w koty lekarstwo.
Jedne dostają strzykawką do pysia (najłagodniejsze).
Inne jadły (już nie) w karmie lub w śmietance (te najbardziej żarte).
Są też takie, z którymi staczam istne boje. To są te najmniej miłe czy też oswojone.
Jedna kota już się w nocy tak zbiesiła, że nie mam szans cokolwiek jej podać.
Nie mam podbieraka. Kotka jest półdzika. Waży prawie 5 kg. Uzbrojona w długie pazury, szybkość, inteligencję i determinację.
Czy ktoś ma może jakiś pomysł?
Nie mogę zamknąć w klatce, bo wszystkie duże zajęte, a króliczą rozniesie w maczek, gdy tylko się wkurzy.
A ja muszę je odrobaczyć. W planach mam 2 adopcje i koty muszą być czyste.