Ewuniu i jak tam psiak ?
Miałam znowu problemy z netem. Tzn. udaje mi się połączyć, ale po wielu próbach i zazwyczaj już nie mam czasu coś napisać

Tak mam od podpisania nowej umowy na net i nie mam czasu dzwonić na infolinię telekomunikacji, żeby ich opierniczyć.
W domu ostatnio miałam szpital, właściwie dalej mam. Zaczęło się od Rafiego, który był jakiś ospały i nie ruchawy. Potem doszła Tośka z zapaleniem pęcherza. Tosi podawałam jeden antybiotyk, Rafiemu inny. Doszedł mi Karol z cała masą tabletek i zastrzyków do podawania dwa razy dziennie. Na konsultacji w Krakowie okazało się, że nerki właściwie to nie mają jeszcze niewydolności, ale jest białko w moczu, flora bakteryjna jest mierna (cokolwiek to oznacza), bo dla mnie albo są bakterie, albo ich nie ma

ciężar moczu niby ok, ale mój wet mówi, że to za sprawą białka. Wetka w Krakowie tak to nie widziała. Mocznik badany w Krakowie był 161 a kreatynina 2,57.
Za wizytę i badania zapłaciłam kupe kasy, ale były w tym także leki. Między innymi drogi azydol. Po dwóch tygodniach podawania leków powtórzyliśmy badania. Mocznik 156, kreat. 2,02. Mocz poszedł do badania do labu. i nie mam jeszcze wyników. Barwa moczu była dużo
gorsza niż poprzednio, nie wróży to dobrze. Nie wiem co jest grane. Po takiej ilości leków, żeby nie było lepiej to kiepsko. Co prawda Karol przytył i ma ładniejszą sierść, ale nie ma takiego apetytu jak dawniej. Coś tam poliże, mam nadzieję, że nadrabia suchą, która znika, ale taż nie wiem, czy nie pomaga mu w tym Brzózka. Brzózka jest po kolejnym sterydzie i ma znowu nieziemski apetyt.
Między czasie rozchorował mi się nagle mój Lion. Wróciłam wieczorem z pracy i stwierdziłam, że Lion leży i ma się jakoś dziwnie. Zadzwoniłam do weta i po telefonicznej konsultacji podałam mu antybiotyk i przeciwzapalny. Następnego dnia Lion był już dobry, ale podawałam mu jeszcze parę dni antybiotyk. Kolejnym kotem którego nagle rozłożyło był Fąfel. Z tym, że u tego zaczęło się od wymiotów i kaszlu. Niestety skojarzyłam to z kwiatkiem, który właśnie kot odkrył w moim mieszkaniu na oknie, wcześniej się nim nie interesował. Wpadłam w panikę, że się zatruł i niestety zasugerowałam tym weta. Początkowe leczenie nie dawało efektu, nawet ściągałam weta późnym wieczorem do domu, żeby podać kotu kroplówkę, bo było z nim bardzo kiepsko. Tego samego dnia miałam też włamanie na strychu, ale o tym potem.
Następnego dnia znowu byłam w lecznicy, bo nadal Fąfel był dętka. Miał gorączkę, leżał, jedzenie jadł jak mu pod nos podałam, ale zazwyczaj przy atakach kaszlu zwracał. Antybiotyk nie pomagał. Następnego dnia zauważyła, że mój Maciuś kuleje na jedna łapę i mnie olśniło. Kiedyś Maciek miał calciwirusa i też rzuciło mu się na stawy. Skojarzyłam wszystkie przypadki z ostatnich dni i wyszło mi, że Fąfel też ma calci, tylko w wersji płucnej. Zmieniłam antybiotyk i Fąfel ożył

. Teraz jest już dobrze, nie licząc tego, że Rafi ma kaprawe oko i znowu mu muszę podawać antybiotyk, a Tośka znowu sika na czerwono

Nie wiem, co jej mam podać, bo ostatnia kuracja antybiotykiem trwała trzy tygodnie, a tylko dwa był spokój
Wracając do wydarzeń ze strychu, to muszę przyznać, że przeżyłam chwile zgrozy. Do kotów poszłam po 24, bo wcześniej miałam weta w domu do Fąfla. Na strychu było włączone światło, nasz klimatyzator wywleczony był na środek strychu, inne rzeczy też były poprzestawiane. Zasłona przed pomieszczeniem kotów była odsunięta. Najpierw myślałam, że Halina była i ktoś jej przerwał robienie porządków, ale potem zauważyłam, że deska zabezpieczająca właz z dachu jest pęknięta i całe zabezpieczenia diabli wzięli. Najprawdopodobniej to ja wystraszyłam złodziei, bo kto by się spodziewał, że po północy ktoś będzie lazł na strych. Do 3.oo w nocy zabezpieczałam z Haliną właz. Następnego dnia zamontowałyśmy zamki do klapy i alarm. Sąsiedzi z ostatniego pietra mają zadanie wzywania policji jak się tylko włączy. Była bym jednak spokojniejsza, jak by strychowce znalazły DS, a przynajmniej DT.
To się napisałam

Chyba jestem usprawiedliwiona, za ostatnią nieobecność na forum. Cokolwiek by nie mówić, potrzebowała bym sekretarki.