Uprzejmościowo witamy

Najnowsze wieści z mojego domu wariatów:
Nie, nie, proszę nie zaprzeczać.... nie mogliśmy z bratem poradzić sobie z konfiguracją routera (nie jesteśmy debilami, końcówkę od sieci machery
mię źle zrobili, to ich wina, nie nasza).... no to był uprzejmy przyjść pan od pomocy takim misiom jak my i gdy usłyszał jak nazwaliśmy naszą pokrętną sieć lokalną, powiedział, ze chyba nie jesteśmy normalni do końca

Nie był to pierwszy raz kiedy słyszałam, że u mnie z mózgiem to coś jednak
nie ten teges 
Ale takie epitety każdy kociarz słyszał co najmniej raz w życiu, z czego większość od najbliższych
Dobra, do rzeczy, po świecie chodzą sami wariaci, też mi jest o czym pisać!
Mietka niezmiennie mieszka za łóżkiem, bazę opuszcza tylko w nocy, jak na rasowego szpiega przystało. Układ łóżkowo-życiowo-salonowy u mnie w domu wygląda tak, że na antresoli raczę sypiać ja, a sens kociego istnienia w postaci misek i kuwet przebywa na poziomie 0... nie, nie jakościowym, jeno w planie sytuacyjnym. Więc (panią profesor z liceum uprasza się o wybaczenie... Paulina, matole, nie zaczyna się zdania od "więc").... więc

jeśli nastąpi sytuacja takaż, że nie zasnę do chwili gdy szpieg Szoguna opuszcza włości, no to czaję się żeby choć chwilę
se popatrzeć. No ale problem jest, bo żeby coś konkretnego zobaczyć, należy przyjąć pozycję na Supermana do połowy poza antresolą... do połowy głową, co w sumie jest ogromną zaletą tej żenującej sytuacji, ponieważ akurat tak się składa, że tyłek mam cięższy niż głowę, znaczy się może nie pofrunę na dół, co nie skończyłoby się z taką gracją oraz elegancją, jak w przypadku Supermana. Więc

wczoraj właśnie miała miejsce takaż
sytuacyja, zasnąć chyba z wrażenia nie mogłam, bo się doczekałam, aż potwór z Loch Ness się wynurzy. Zeszła na dół, no to ja się
wyczołgiwuję z wyra, podpełzam do barierki (wszystko niczym rasowy ninja, bo cicho to trzeba, Mietka głupia nie jest), zaczynam się przymierzać do pozycji na Supermana.... i widzę takiż otóż obrazek.... na środku pokoju siedzi Furkot, nie byłam pewna przez moment czy ten kot żyje, bo jak posąg lwa wyglądał....

dobra, popłynęłam... lwa ....

... jak trup, no... obok siedzi Dr Watson vel Puś... temu może trochę bliżej do lwa, acz niewiele.... obaj obserwują czającą się Mietkę... tytułem wstępu, kolację obaj dostali.... wyrazy pyszczydeł mieli takie, że nic innego nie mogło mi przyjść do głowy, jeno "o kur... kanibale! Zeżrą ją!" Nie mogę pominąć milczeniem jak bardzo Furcik mnie zaskoczył, postanowił chyba zmienić zasady fali dla nowoprzybyłych kotów (nomen omen

), pominął etap trzydniowego fukania, syczenia i ogólnego focha.... fuknął i warknął na
dzień dobry stary, u mnie jesteś, nie zapomnij o tym, ale poza tym w zasadzie sztama

(w tajemnicy mówię, że Puś jednak większy nieco, może chłopak to przekalkulował po prostu)... więc

siedzą gady i namierzają niczego nie podejrzewającą Mietkę niczym megaprzystojna załoga USS Dallas namierzała jeszcze przystojniejszą załogę Czerwonego Października pod dowództwem najprzystojniejszego z nich wszystkich Marko Ramiusa... jak to na czasy zimnej wojny przystało, załoga Dallas nie popełnia zbędnych ruchów, przyczajona w pełnym uzbrojeniu czeka.... i czeka.... i czeka.... (ja myślę "albo będzie tu coś albo idę spać, bo krew zaczyna mi odpływać z rzeczonej dupy w kierunku głowy, a po dłuższym czasie nikomu to dobrze na mózg nie robi)... i czeka... ziewwww ...... i czeka..... i nagle stało się! Mietka vel Marko Ramius (o chryste, Connery wybacz mi to haniebne porównanie) wcale nie miała zamiaru się dogadać, dezerterować, przechodzić na stronę wroga... o nie!... podskoczyła do załogi Dallas, koncertowo ich obfuczała, obaj solidarnie dostali po ryju, miała w poważaniu przewagę liczebną po stronie wroga, musiała im tam
naupychać tak, że Dallas zgłupiało, kompletnie nie wiedziało co tutaj miało miejsce przed chwilą... a Mietka spokojnie odpaliła wrotki i odpłynęła ku zachodzącemu słońcu na spotkanie nowych przygód tuż za horyzontem..... w wolnym tłumaczeniu, poszła się łaskawie wysikać.
Morał, drogie dzieci: możecie sobie w d... wsadzić plan strategiczny oraz przewagę liczebną jeśli na Waszej drodze stanie jedna wkurzona BABA
