Ja nie boję się białaczki i nie jest to stwierdzenie na wyrost, bo Guciaczka białaczka bardzo wyniszczyła i nie było łatwo. Jednak prawie każdy kot wcześniej czy później choruje, a białaczka ewentualnie może ten proces przyspieszyć. Jednak na to nie ma reguły. Na tym forum jest tak wiele kocich historii, losów kotów nie białaczkowych, które ciężko chorują. Dlatego nie demonizowałabym tej choroby. Niezależnie ile czasu będziemy razem, to spędzimy ten czas jak najlepiej, przyjemnie, wesoło i z uczuciami.
Najdłużej jest z nami Czesio, minęło już dwa lata. Nigdy nie miał nawet najmniejszej infekcji. Tania też zdrowa, Marusia tylko dziąsła ma brzydkie, ale to wiele kotów ma. No i Efisia - problemy z noskiem, ale po tym ile ta kotka przeżyła i jak źle z nią było, to nie ma co narzekać.
Ważne, żeby życie toczyło się swoim ustalonym trybem, przestrzegamy pór karmienia, mamy swoje przyzwyczajenia, nawyki. Nie dokuczamy sobie nawzajem, chyba że Czesio jest głodny to się robi złośliwy. Życie płynie spokojnie i leniwie. Wieczorami jak mam chwilkę to są wspólne zabawy wędką. No i niedługo otwarcie sezonu letniego: stały dostęp do balkonu. Zimą też wychodzą, ale na krótko. Gdy się zrobi ciepło to balkon otwarty jest całodobowo. Co za przyjemność wylegiwać się w słońcu i czuć wiatr w futerku.
Efisia
