Oj,nie ,Miśka ,nie sprawiłas mi żadnej przykrości,Kochana

W naszym przypadku ,to problem jest taki ,że w Trójmieście nie ma kociego neurologa.
Po prostu weci oglądają ten przypadek i sami nie wiedzą ,co robić.
Postanowiłam pojechac jeszcze raz do Mederskiego Jacka,on przyjmuje w Grudziądzu.
może cos poradzi ,pomoże.
Chociaz powiem wam ,że bylismy już u niego,jak Bilbo zaczynał chorowac i nikt nie przypuszczał jeszcze ,że to nowotwór.
Zlecił nam wykonanie mielografii ale ja się nie zgodziłam ,bo to zbyt obciażające badanie.
I jestem troche zła na niego ,ze nie wyjaśnił nam ,że to takie niebezpieczne ,tylko dowiedziałam się od innych wetów,z internetu i od kociarzy.
Nie powiedział tez ,że znacznie lepsza alternatywą jest rezonans ,który to wykonalismy sami z siebie ,szukając odpowiedniego gabinetu w Trójmiescie.
Jeśli któraś z was miała lub ma doświadczenie z Mederskim ,prosze o opinię.
Wczoraj u weta ,padło zdanie ,że jesli Bilbo będzie już w cieżkim stanie i pozostanie tylko uspienie ,mozna jeszcze ostatecznie jechac własnie do Mederskiego na operacje.
Bo operacja to ogromne ryzyko i mozna by się jej poddac ,tylko w ostateczności ,jesli nie ma juz nic do stracenia.
Sama nie wiem ,co o tym wszystkim myslec.
Może którąs z was ma jakąs mądrą radę?