Bilbuś - kot z dyskopatią

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Śro lut 29, 2012 21:20 Re: Mój kochany kot ma raka...

Wiem, Layla. Przepraszam, jeśli sprawiłam ci nieświadomie jakąś przykrość.
To bardzo dobrze, że wyniki Bilba będą oglądali inni lekarze. Ja cały czas sobie wyrzucam, że gdybym poszła ze Stefankiem do tej vet u której teraz leczę Rudolfa, to może mój kot teraz by żył.Zawsze warto żeby ktoś inny zobaczył kota.
[quote="laylla7"
Jak dla mnie mógłby być i brzydki i łysy ,byle był zdrowy ,niestety nie można się tak z losem ugadac ,żeby zamiast chorego kota ,byl brzydki i łysy ;)[/quote]
Moi kochani:
Silvuś
Rudolf *
Stefanek*

Miśka74

 
Posty: 360
Od: Śro paź 19, 2011 11:51
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 01, 2012 9:13 Re: Mój kochany kot ma raka...

Oj,nie ,Miśka ,nie sprawiłas mi żadnej przykrości,Kochana :)

W naszym przypadku ,to problem jest taki ,że w Trójmieście nie ma kociego neurologa.
Po prostu weci oglądają ten przypadek i sami nie wiedzą ,co robić.

Postanowiłam pojechac jeszcze raz do Mederskiego Jacka,on przyjmuje w Grudziądzu.
może cos poradzi ,pomoże.
Chociaz powiem wam ,że bylismy już u niego,jak Bilbo zaczynał chorowac i nikt nie przypuszczał jeszcze ,że to nowotwór.
Zlecił nam wykonanie mielografii ale ja się nie zgodziłam ,bo to zbyt obciażające badanie.
I jestem troche zła na niego ,ze nie wyjaśnił nam ,że to takie niebezpieczne ,tylko dowiedziałam się od innych wetów,z internetu i od kociarzy.
Nie powiedział tez ,że znacznie lepsza alternatywą jest rezonans ,który to wykonalismy sami z siebie ,szukając odpowiedniego gabinetu w Trójmiescie.

Jeśli któraś z was miała lub ma doświadczenie z Mederskim ,prosze o opinię.
Wczoraj u weta ,padło zdanie ,że jesli Bilbo będzie już w cieżkim stanie i pozostanie tylko uspienie ,mozna jeszcze ostatecznie jechac własnie do Mederskiego na operacje.
Bo operacja to ogromne ryzyko i mozna by się jej poddac ,tylko w ostateczności ,jesli nie ma juz nic do stracenia.

Sama nie wiem ,co o tym wszystkim myslec.
Może którąs z was ma jakąs mądrą radę?

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Czw mar 01, 2012 9:20 Re: Mój kochany kot ma raka...

Wklejam wam stronkę kliniki Mederskiego

http://www.klinika-wet.pl/choroby

Wiem ,że zajmuje się ciezkimi przypadkami ale obawaim się ,ze to może go przerosnąć jednak.

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Czw mar 01, 2012 9:29 Re: Mój kochany kot ma raka...

Ciężko doradzić Kochana
to takie trudne decyzje są

Widzisz nasza Sulcia po sterydach tez ma brzydkie futerko
ale co tam futerko,byle te nasze Skarby żyły długo i bez bólu

Bilbo Słoneczko Śliczne jestem z mocnymi kciukami :ok: :ok: :ok:
nie ma dnia żebym nie myslała o Tobie Słodziaku

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Czw mar 01, 2012 10:09 Re: Mój kochany kot ma raka...

Layllo, przede wszystkim muszę Ci napisać, że jestem pod dużym wrażeniem Twojej walki o życie i zdrowie Bilbo. :king:

O dr Mederskim nie słyszałam, ale skoro masz nie najlepsze wrażenia po pierwszej wizycie, to nie wiem czy warto wracać (?) Jak już myślisz o szukaniu specjalisty poza Trójmiastem to może szukać gdzieś dalej? Np. w Warszawie? Nie wiem czy widziałaś ten wątek? Padają w nim nazwiska kilku neurologów:
viewtopic.php?p=4978116#p4978116
Może warto tez założyć oddzielny temat z pytaniem o dobrego neurologa?

Wczoraj u weta ,padło zdanie ,że jesli Bilbo będzie już w cieżkim stanie i pozostanie tylko uspienie ,mozna jeszcze ostatecznie jechac własnie do Mederskiego na operacje.
Bo operacja to ogromne ryzyko i mozna by się jej poddac ,tylko w ostateczności ,jesli nie ma juz nic do stracenia


Co do decyzji odnośnie ewentualnej operacji... To bardzo trudna decyzja i serdecznie współczuję konieczności jej podejmowania. :? Przyznam, że w opisanej sytuacji, ja chyba nie podejmowałabym takiego kroku. Chociaż to też zależałoby od tego, którego z moich kotów dotyczyłaby sprawa. W wypadku dwóch na pewno nie (bo wiem jak źle znoszą one wizyty u lekarza i stres związany z jakimkolwiek leczeniem). Natomiast zastanawiałabym się w wypadku trzeciej, która jest wyjątkowo łagodnym kotem i cierpliwie poddaje się wszelkim zabiegom.

Mocno ściskam Ciebie i Bilbusia.

Wawe

 
Posty: 9545
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw mar 01, 2012 20:29 Re: Mój kochany kot ma raka...

kochana, jeśli masz wątpliwości co do veta, to poszukaj innego. Stawką jest być może życie Twojego kota. Wiem to niestety po szkodzie - nie każdy weterynarz wie co robi... i podpiszę się pod Wawe-chodzi o szukanie veta w Warszawie. Podobno b. dobrym onkologiem jest dr. Jagielski. A gdybyś potrzebowała USG, to z czystym sumieniem polecam dr Marcińskiego, warszawskiego "guru" :)
Moi kochani:
Silvuś
Rudolf *
Stefanek*

Miśka74

 
Posty: 360
Od: Śro paź 19, 2011 11:51
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt mar 02, 2012 9:23 Re: Mój kochany kot ma raka...

laylla7 pisze:Oj,nie ,Miśka ,nie sprawiłas mi żadnej przykrości,Kochana :)

W naszym przypadku ,to problem jest taki ,że w Trójmieście nie ma kociego neurologa.
Po prostu weci oglądają ten przypadek i sami nie wiedzą ,co robić.

Postanowiłam pojechac jeszcze raz do Mederskiego Jacka,on przyjmuje w Grudziądzu.
może cos poradzi ,pomoże.
Chociaz powiem wam ,że bylismy już u niego,jak Bilbo zaczynał chorowac i nikt nie przypuszczał jeszcze ,że to nowotwór.
Zlecił nam wykonanie mielografii ale ja się nie zgodziłam ,bo to zbyt obciażające badanie.
I jestem troche zła na niego ,ze nie wyjaśnił nam ,że to takie niebezpieczne ,tylko dowiedziałam się od innych wetów,z internetu i od kociarzy.
Nie powiedział tez ,że znacznie lepsza alternatywą jest rezonans ,który to wykonalismy sami z siebie ,szukając odpowiedniego gabinetu w Trójmiescie.

Jeśli któraś z was miała lub ma doświadczenie z Mederskim ,prosze o opinię.
Wczoraj u weta ,padło zdanie ,że jesli Bilbo będzie już w cieżkim stanie i pozostanie tylko uspienie ,mozna jeszcze ostatecznie jechac własnie do Mederskiego na operacje.
Bo operacja to ogromne ryzyko i mozna by się jej poddac ,tylko w ostateczności ,jesli nie ma juz nic do stracenia.

Sama nie wiem ,co o tym wszystkim myslec.
Może którąs z was ma jakąs mądrą radę?

Ojej nie wiem... ja chyba jeszcze zasiegnelabym porady innych wetow tak dla pewnosci... bo w koncu zaden czlowiek nie jest nieomylny... :roll: Ja chyba tak wlasnie bym zrobila, jesli stawką bylo by zycie mojego kota.
trzymam kciuki w dalszym ciagu za Was :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazekObrazek Obrazek

ninakiler

 
Posty: 2496
Od: Pt paź 14, 2011 14:49
Lokalizacja: Łódzkie, Radomsko

Post » Pt mar 02, 2012 18:24 Re: Mój kochany kot ma raka...

Wiecie ,jeśli chodzi o dr Mederskiego ,to mam zasrzeżenia ,co do informowania nas a propo's zabiegów i ich ewentualnych niebezpieczeństw.
Natomiast zewsząd słysze ,że jest najlepszym neurologiem na Pomorzu a to neurologa nam własnie trzeba.
Usg robiliśmy u dobrego weta ,onkolog w tym wypadku średnio nam potrzebany ,bo bardziej chodzi o chirurga i neurologa-tak mówią weterynarze przynajmniej.


Bylismy raz w Warszawie ,Bilbo cieżko znosi takie długie podróże:(
Do Mederskiego mamy autostradą 45min .wiec to mnie przekonuje by spróbowac raz jeszcze.
Po prostu chcę miec jasnośc ,że zrobiłam wszsytko co mozliwe w mairę oszczędzajac kota ,nie fundując mu bardzo długich podrózy stresów itp

Obawiam sie ,że on kaze nam zrobic tomograf i szczęka mi spadnie ,uderzajac o ziemie ,na wieść o cenie tegoż rezonansu .

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Pt mar 02, 2012 18:36 Re: Mój kochany kot ma raka...

Trzymam cały czas kciuki za Bilbo :ok: :ok: :ok:
Kochana cena rezonansu pewnie jest powalająca,ale może jakieś bazarki wystawisz?
Zawsze możesz zapytać w wątku Kotów Onkologicznych
Napisz do Dziewczyn może będa mogły wspomóc Bilba :ok:

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Pt mar 02, 2012 20:27 Re: Mój kochany kot ma raka...

Ja wiem o dr Mederskim, ze jest dobrym radiologiem (dobrze czyta zdjecia).
Moja wetka wysyła do niego z Poznania na badania.

Ja płaciłam w Poznaniu za tomograf z kontrastem 700zł.
Oczywiście tak jak sie spodziewałam, na zakończenie opisu jest zalecenie zrobienia rezonansu (a pytałam, czy nie lepiej zrobić od razu rezonans :roll: )
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27193
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Sob mar 03, 2012 15:01 Re: Mój kochany kot ma raka...

Zobaczymy ,co Mederski powie ,co zleci.
We wtorek mamy konsultacje.

Teraz najwazniejsze jest to ,ze Bilbo czuje się ok.
Jego nie obchodzą rezonanse ,badania ,byle się tylko na balkonie powygrzewać :)
Dziś daliśmy ostatnia dawkę jadu i robimy trzy tyg.przerwy.

Avian ,my za tomograf też tyle daliśmy.

W piątek jedziemy na steryd i zbadac cukier.
Trzymajcie kciuki ,żeby nie był wysoki ,bo jak cukrzyca nam dojdzie ,to kolejny problem do rozwiązania :(

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50


Post » Sob mar 03, 2012 15:34 Re: Mój kochany kot ma raka...

Trzymam za Bilbusia :ok:

Ja dziś zaczęłam się posługiwać glukometrem i wchodzę z insuliną ...
Bardzo jestem ciekawa, czy zmieni się Agatki samopoczucie jak spadnie cukier i czy leukocyty zareagują.
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27193
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Sob mar 03, 2012 17:10 Re: Mój kochany kot ma raka...

:ok: za Bilbusia!

KOTY Z NARNII

 
Posty: 640
Od: Sob lut 06, 2010 20:34

Post » Sob mar 03, 2012 21:36 Re: Mój kochany kot ma raka...

I my tutaj kciuki trzymamy za Bilba cały czas :ok: :ok: :ok:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 5 gości

cron