Dawno nie pisałam, a dzieje się, niestety, dużo. Pamiętacie Podrzutka, kota, którego Joli przyniosła córka Agnieszka, bo wydawało sięze dogorywa pod płotem na podwórzu? Podrzutek tak wtedy wyglądał:

Jola stanęła na głowie i kot przeżył, mimo ze wymagał długi czas karmienia, teraz trochęje sam i wygląda tak:

I wszystko byłoby super, tylko że kotek prawdopodobnie przyniósł ze sobą do Joli kociarni... swierzbowca drążącego. To pasozyt skóry, znacznie gorszy od usznego, bo strasznie zaraźliwy (także dla ludzi) i daje paskudne zmiany na całej skórze. najpierw zachorowały 2 koty z dworca - trójłapek i jego mama, o te własnie.

Dostały takie zmiany, Trójłapek częściowo wyłysiał:

Dwóch wetów się z tym męczyło, w końcu Jola sama zasugerowała, że to może ten drążący i okazało się, że trafiła. Tylko teraz:
dwadzieściakilka kotów trzeba zaszczepić 3 albo 4 razy w odstępach tygodniowych (tak wet kazał). Zastrzyk pierwszy Jola juz zrobiła sama, chociaż jest bardzo bolesny i przydalaby się pomoc, ale trudno, jakoś sobie poradziła. Wszystkie koty (aktualnie 6, ale pewnie zaraz będzie więcej) trzeba często smarowac smierdzącą maścią, potem trzymac, żeby się to świństwo wchłonęło i kot sobie tego nie wylizał. Bagatela, przy dwudziestukilku kotach
Całe mieszkanie trzeba intensywnie odkażać środkiem z chlorem (na szczęscie taki miałam, dałam Joli, ale to śmierdzi i nie jest miłe. Rzeczy najlepiej prać codziennie
W ciagu miesiąca, zanim się tego swiństwa nie zwalczy, nie mozna wyadoptować zadnego kota, zeby tego paskudztwa nie rozwlec. Fajny domek szykował się staruszce Krzywusi,

ale musiała zostać, Jola zobaczyła u niej pierwsze zmiany... Ja miałam zabrać na tymczas Mrusię i Misię i próbowac wyadoptować, no ale teraz nie mogę, w zwiazku z czym dziś mi annskr przywiozła białą Alexsię (bo z Aleksandrowa przyjechała), potrzebującą kotkę po sterylcei pewnie zanim jej nie wyadoptuję, nie wezmę tamtych. A w ogóle teraz jest najlepszy czas na adopcje, za miesiąc pojawią się pierwsze maluchy i dorosłe, niechodliwe koty Joli nie będą miały szans...
Do tego Jola się przeziębiła, albo złapała wirusa ode mnie (bo ja od soboty mam katar bez przerwy i 39 st goraczki, a Joli objawy takie same, widziałysmy się w piatek więc...). Lezy z gorączką, nie ma na nic siły, jest jej zimno (też to mniałam), ale w dodatku wydała na te kocie leki wszystkie pieniądze i nie ma ani grosza. Była dobrej myśli, bo na razie miała karmę i piasek

Powiedziała, że sama własciwie jeśc nie musi, zresztą nie ma ochoty (przy tej gorączce to akurat wierzę). Niestety, ja sfinansowałam ją w tym miesiącu juz na 500 zł i więcej nie dam rady. Może macie jakieś pomysły, jak pomóc Joli? Nowe wydarzenie na FB? Kotylion obiecuje nową aukcję cegiełkową, ale musze napisać nowy tekst, a do wczoraj nie mogłam, bo nie odrywałam chusteczki od nosa...
Aha i do pełnego szczęscia Jola tego swierzbowca drążącego TEŻ podłapała, ale u ludzi to się szybko leczy, na szczęscie.
Edit: może jakiś nowy, dramatyczny banerek by się przydał?