Wschodnia - jak już pisałam, koty o 7mej trafiły do pani-kociary. Siedem przerażonych kotów.
Po 16tej podjechałyśmy po nie z Dorotką(dzięki, Dorotko) - zastałyśmy taki obrazek:

Pani-kociara bała się ich wypuścić do mieszkania, bała się pcheł, i słusznie. Koty raczej wielkie i tłuste, pchły na nich stosownych rozmiarów, świerzbowiec uszny tudzież..
Udało się wyrwać książeczki zdrowia tych kotów, w lecznic udało się dopasować książeczki do kotów, stąd znamy imiona i daty urodzenia. Pani-kociara dzwoniła
wczoraj kilkakrotnie pytając o koty, ich właścicielka – ani razu.
W lecznicy przegląd - diagnoza – pchły świerzbowiec, kamień nazębny w różnym nasileniu, większość z lekkim gilem - dostały antybiotyk (nie pamiętam, które ). Wszystkie odpchlone, wyczyszczone uszy, podany oridermyl.
Koty są spokojne i miłe, i koszmarnie wręcz wystraszone. Wszystkie wykastrowane / wysterylizowane. W książeczkach brak wpisów o szczepieniu, ostatni wpis odrobaczanie / odpchlenie - stronhold 2009
Niżej bardzie szczegółowe informacje o kotach:
KacperUrodzony w 1998, waga 4,1kg, chudy, uszy bardzo silnie zdeformowane, świerzbowiec uszny, kamień nazębny i ubytki zębów. Zabiegi - odpchlenie, czyszczenie uszu, oridermyl, szczepienie, tabletka na robaki „na wynos” - zawiozłam go do znanej Wam Dobrej Pani, może tam już zostać. Zawsze mogę na Nią liczyć przy starych nieadpocyjnych kotach…
FunioUrodzony w 2006, waga 8,3kg, świerzbowiec uszny, kamień nazębny i lekkie zapalenie dziąseł. Zabiegi - odpchlenie, czyszczenie uszu, szczepienie, oridermyl i tabletka na robaki „na wynos”, czeka go sanacja paszczy na koszt - pojechał wraz z Kają do koleżanki Bordo, będzie kocim terapeutą Mamy p udarze.
.
KajaUrodzona w 2006, waga 5,5kg, świerzbowiec uszny, silny kamień nazębny, zapalenie dziąseł. Zabiegi - odpchlenie, czyszczenie uszu, szczepienie, oridermyl i tabletka na robaki „na wynos”, czeka remont paszczy na koszt - pojechała wraz z Funiem do koleżanki Bordo, będzie kocim terapeutą Mamy po udarze.
PysiaUrodzona w 2004, waga 2,8kg, świerzbowiec uszny, kamień nazębny, zapalenie dziąseł. Zabiegi - odpchlenie, czyszczenie uszu, szczepienie, oridermyl i tabletka na robaki „na wynos” - pojechałam z nią do starszej pani, która bardzo chciała adoptować białą kotkę, ale kotka okazała się za ciężka… no i te dwie czarne kropki na tyłeczku, pani wolałaby cała białą i mniejszą.. najlepiej kociaka, już wysterylizowanego.. tłumaczyłam, ze kotka jest maleńka i drobna, że mniejszej nie znajdzie, pani uparcie napomykała o kociaku. Standardowo - ma być mały spokojny kociak, wysterylizowany, w wybranym kolorze, darmo i z gwarancją, że nie urośnie… No to takiego po pierwsze nie mamy, a po drugie, z zasady nie wyadoptowujemy kociąt samotnym osobom w podeszłym wieku.
Pysia siedzi u mnie w klatce (wieczorne rajzy zakończyłam po 22giej, lecznica już nieczynna), jest skrajnie przerażona. Podobno ona boi się kotów, podobno była przez koty gnębiona… Nie wiem, co z nią dalej, zostać u mnie nie może, schron to dla niej śmierć…


Trzy buraski, dla mnie po krótkim kontakcie nierozróżniale na zdjęciach robionych na szybko i w stresie… Urodzone 2006, 2007, 2009, dwa starsze grubawe, młodzik normalny. Świerzbowiec uszny, kamień nazębny o ile pamiętam bez tragedii. Zabiegi - odpchlenie, czyszczenie uszu, oridermy. Zostały w lecznicy, dziś muszą zniknąć. Wczoraj jeszcze wydzwaniałam po różnych osobach, które w ostatnim okresie chciały zaadoptować kota, starałam się wzruszyć ich losem tych kotów… ale czy coś z tego będzie - nie wiem… Bo poszukiwane są jak zwykle małe rude długowłose..
Szczerze mówiąc dziś czuję ja przekłuty balon, dobiła mnie wczoraj pani od białej kotki. Pojechałam do niej późno, bo najpierw z pracy po Dorotkę, potem na Wschodnią po koty, z kotami do lecznicy, tam przegląd 7 kotów to też nie chwila, wszystko w stresie, zdjęcia, opisy, zdźwigałyśmy się z Dorotką też nieco, pod ciężarem kotów (dwa w kontenerze) „puszczały” uchwyty kratek, trzeba było trzymać od spodu, w międzyczasie telefony z żebraniem o domy, potem kurs po dwie panie na Tatrzańską, z paniami do lecznicy, z kotami (Kają i Funiem) i paniami znów na Tatrzańską, potem z białą Pysią na Ghandiego, rozmowa z panią, jak się okazało zupełnie niepotrzebna, mało nie popłakałam się z rozczarowania, zmęczenia, i co tu ukrywać - złości, potem ze staruszkiem Kacperkiem do Dobrej Pani… A w domu głodne koty, przepełnione kuwety, podawanie leków…
Jeszcze nie wiem, ile jakie są koszty wczorajszej akcji…
7x fiprex
7x czyszczenie uszu, 1 oridermyl w lecznicy, drugi na „wynos” z Kają i Funiem
4 szczepienia
3 odrobaczacze na wynos
W najbliższej przyszłości - 2x remont paszczy + przedremontowe badanie krwi - Kaja i Funio….
Nie wiem, czy jeszcze zdołamy pomóc tym, które są w lecznicy – ich czas to naprawdę tylko godziny…
Ale możecie pomóc w finansowo – w spłacie długu w lecznicy za wczorajsze szczepienia, badania, i pomóc w Kaji i Funiowi w leczeniu chorych ząbków..
Fundacja For Animals - Oddział Łódź
42-520 Dąbrowa Górnicza, Mizerkiewicza 12
nr konta 60 1370 1170 0000 1706 4855 2200
KRS 0000 265 307 - koniecznie z dopiskiem "Łódź"