Kotori ostatnio źle znosi Justina - a ten debil wyskakuje do niej, więc robi się nerwowo. Jak chciałam dziś kupić u weta (nie mojego, w klinice w Katowicach) obróżkę z feromonami, to usłyszałam, że czegoś takiego nie ma - powiedziane oczywiście tonem wielkiej pani, z wysoka spoglądającej na motłoch (mnie) na dole

No to panią uświadomiłam, że jest i że trudno - przez neta kupię, miałam nadzieję, że są lepiej zaopatrzeni i poinformowani.
A Malutki od jakiegoś czasu ma nowy zwyczaj - jak go głaszczę, ale nie poświęcam temu wystarczającej uwagi, przygryza mi leciutko dłoń. No i żąda miauczeniem i barankowaniem głasków i mizianek w odpowiedniej ilości. I jeszcze świetnie sobie radzi z jedzeniem mięsa surowego - wczoraj był kurczak i nie miałam czasu i siły parzyć i miksować więc pokroiłam dość drobno - ale on radził sobie nawet z cokolwiek większymi kawałkami
A Fuks pokazał wczoraj głęboko skrywanego miziaka - wywalił się brzucholem do góry i zażądał głasków od Ali i ode mnie

A zwykle daje się głaskać dopiero jak jest śpiący.
Poza tym towarzystwo śpiące, bo pogoda do bani i każdą chwilę wykorzystują na sen w jak najwygodniejszym miejscu
