Pyyyychaaa!!

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kotkins pisze:Shira: jeść człowiek musi!A po nartach jeść się chce;0
...Fionka patrzyła na mnie rozumnie i mruczała...Czy ja mówiłam jak Ona mruczy??Jest najpiękniej mruczącym kotem.Mmrumrumrumrummm....i tak bez końca.Mruczydło odpala czasem patrząc mi w oczy ("widzisz/jak nam z sobą jest cudownie?"), przy myziankach (na Fio mowimy "panna Myzianka"...jest idealnym myziakiem...czasem ucieka przed Malżem ale zawsze pozwala się kochać i współpracuje!).No i mruczy przy kocich kabanoskach(co jest rzecz jasna w pełni zrozumiałe,prawda?)
Nikt, dosłownie nikt nie stał po naszej stronie.
Małż, wielbiciel Felixa powiedział,że jeśli Rudyś zachoruje to on mi tego NIE WYBACZY.
Młody się bał.W jego wieku strach o własną, bezcenną osobę jest bardzo duży.
Moja mama...cóż- ona zwykle staje po innej stronie.Nie ważne czy tamta strona ma rację.Ważne ,że to nie MOJA strona.Do tego lęk o Młodego...Uchodzę w domu za całkowiecie nieobliczalną wariatkę.
"POWINNAŚ WYDAĆ TEGO KOTA!!"
Nawet gdybym nie kochała mojej kolorowej dziewczynki...nawet wtedy...
KTO miałby wziąść zagrzybioną bidulkę ogoloną na zero???Której trzeba do pysia wciskać leki,kapać co 3 dni i smarować Imverolem?
Wygrałyśmy z grzybicą po trzech długich miesiącach.Czterech goleniach.Nizliczonych kąpielach.Wypluwanych tabletkach.Praniu bez ustanku ,myciu i wkaładaniu do zamrażarki poduszek.
Wygrałyśmy tylko dzięki naszej wielkiej wzajemniej miłości.
Miałam chwile zwątpienia: wet zaproponował mi wzięcie kotki do kliniki i dalsze leczenie tam.
To było wtedy, kiedy w połowie leczenia odkryłam na niej nowe ognisko.Wiecie: Małż, Młody...pies ledwo co wyleczony...Fel codziennie nerwowo przglądany czy czegoś nie ma...ja wkończona psychicznie...
Zadzwoniłam.
Znowu włączyło sie przeznaczenie ,tym razem w osobie młodej braktykantki weterynaryjnej:
"-Dobrze...niech ją pani przywiezie...mamay wolną KLATKĘ...!"
Nie zawiozłam.
Oddanie mojej ukochanej kotki do klatki...nieeee!!!
Przecież ona mi ufa.I jeszcze przezyłaby okropny stres.A stresy są w grzybicy powodem nawrotów.
Tak więc postanowilam,że lepszy jest mój stres niż jej.
Przestałam wtedy spać w nocy.Zaczęłam brać leki na sen.piłam hektolitry kawy,bo w dzień musialam pracować.
Codziennie wpadała mama ,żeby mnie "wesprzeć": "KIEDY WYDASZ TO PASKUDNE ŹRÓDŁO GRZYBICY??ODDAJ DO SCHRONISKA ALBO UŚPIJ!"
Płakałam.tuliłam.Nie oddałam.
To Małż zawiozł Fio na ostatnie golenie.I to on pierwszy zobaczył,że skóra jest czysta.Że wygrałyśmy...
No,może nie do końca jeszcze wtedy: leczełyśmy uszy (te paskudne zajady na brzegach,strupy i łysiny...).No i pojawaijące sie strupki na ciałku.Z zeskrobin wyszły drożdżaki ,ale "drożdżaki to spoko,wystarczy posmmarować..."
Smarowałyśmy.Golilam futerko wokół zmian(nigdy już jej całej nie ogolę...chyba ,że będę musiała!),myłam Nizoralem, smarowałam.
Zwalczyłyśmy.
Moja kociczka byla niesamowita: mruczała w kąpieli (ciepły prysznic jest fajny dla łysego kotka!),pozwalała robić WSZYSTKO...Wiecie ..ona WIEDZIAŁA,że walczymy razem.Że jesteśmy my dwie przeciw światu.
Wygrałyśmy.
Co ciekawe dla mojej rodziny -mamy superkota.
Małż (jedyna wspierająca mnie osoba wtedy...) uważa ja za piekność.
Młody Kotkins za najmądrzejszego z naszych kotów.
Moja mama...pokazuje zdjęcia Fio w pracy i chwali się 'jakiego slicznego MAMY kota"...
Zaś Felix został rezydentem u mamy.O tej koegzystencji już pisałam: dzidkowie odkryli w sobie kocich niewolników.ku radości obydwu stron!
dzięki wyprowadzce Fela zwoliniło się u nas miejsce dla kota.I przyszła Amelia a wraz z nią-Armageddon...
CDN
kotkins pisze:Dalia: ona ich nie POKOCHAŁA ,ona się UZALEŻNIŁA od nich.
Cukierki są słodkie?to odpada.
Fio kocha kabanoski.Są pyszne i im śpiewa.Poza nim spiewa czasem mnie(jak zasłużę) i mjensu.
Ona ślicznie spiewa bo ona wszystko robi ślicznie![]()
Mam niestety kompletny odpał na tle tych dwóch persic.Amelka na psychotropach okzala się być słodzinką.
Fionia zawsze nią była.
A urodę jamnika wartą pomnika same znacie( mowię o pieknie wewnętrznym ,żeby nie było...choć te krzywe dłonie...te wyraziste oczy...ogon jak patyk...ech...)
Dalia ,Amka nie sika od pierwszej dawki Xanaxu.Mimo,ze wyjechałam z domu.Trzymaj kciuki....
dalia pisze:kotkins pisze:Dalia: ona ich nie POKOCHAŁA ,ona się UZALEŻNIŁA od nich.
Cukierki są słodkie?to odpada.
Fio kocha kabanoski.Są pyszne i im śpiewa.Poza nim spiewa czasem mnie(jak zasłużę) i mjensu.
Ona ślicznie spiewa bo ona wszystko robi ślicznie![]()
Mam niestety kompletny odpał na tle tych dwóch persic.Amelka na psychotropach okzala się być słodzinką.
Fionia zawsze nią była.
A urodę jamnika wartą pomnika same znacie( mowię o pieknie wewnętrznym ,żeby nie było...choć te krzywe dłonie...te wyraziste oczy...ogon jak patyk...ech...)
Dalia ,Amka nie sika od pierwszej dawki Xanaxu.Mimo,ze wyjechałam z domu.Trzymaj kciuki....
absolutnie nie są słodkie i są różne rodzaje (z tauryną, z biotyną z serkiem itp)
http://www.krakvet.pl/gimpet-m-61.html? ... 3wod9Vg0Mg
edit
cukierki dlatego że maja formę pastylek
moje kochają
kciuki trzymam
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 23 gości