Wszystkie koty jamnika Melona -jamniczy DT dla tatusia Amki!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lut 18, 2012 0:36 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

I kliknąć w "nasz koci blog" w poście Aniady.
Pyyyychaaa!! :D

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lut 26, 2012 16:50 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

W moim domu od 1,5 roku mieszka prawdziwa dama.
Ma około 5,5 kg, różnokolorowe włosy i nieziemskie spojrzenie okrągłych oczu.

Fio jest dla mnie kotem szczególnym.Może z powodu jej wyglądu, może dlatego,że ma niezwykły chrakter(połączenie wielkiej miłości okazywanej na setki sposobów i straszliwej jędzowatości)...a może z powodu tego,że razem przeszłyśmy przez piekło grzybicy?
Fiona sama mnie wybrała.Fakt,że wyboru zbyt wielkiego nie miała- przeszłam obok klatki w pseudohodowli, w której siedziała tłuczona przez sfrustrowanego jej niechęcią kocura a ona popatrzyła na mnie i powiedziała "noooo...miauuu..."
Co znaczyło(jestem pewna!) :"zabierz mnie stąd...obiecuję być twoim kotem ,kochać cię obłędnie ...tylko zabierz mnie stąd!"
Persa widziałam przedtem tylko raz: u forumowej Mussimusk gdzie pojechałam zobaczyć Normana.Persy Mussimusk przyszły się myziać, były przecudnej urody...a to coś w klatce mialo co prawda cudny perski pyś,ale reszta...
Myślę,że już wtedy zapadłam na persjozę.
Przeznaczenie zresztą o tym wiedziało...
Przeznaczenie czasem dopada nas, wskakuje na nasze plecy i wrzeszczy nam do ucha "TO TU!!!TU JEST TWOJE SZCZĘŚCIE!!!NIE PRZEGAP!!!".Moje przeznaczenie chadza zwykle niesłychanie pokrętnymi drogami.
Mam dziwne przeznaczenie,aczkolwiek je lubię.Uparte jest.

Nie moglam zapomnieć nieszczęśliwego kota w klatce.
Kilka tygodni wcześniej pomogłam komuś w leczeniu kota.Wiedziałam,że ten ktoś kotom pomaga.Umyśliłam sobie,że wykupię to "nooo...miauuu" z klatki i zawiozę temu pomagajacemu kotom komuś .Tym kimś była zresztą także forumowa Jeżykowa.Zgodziła się przyjąć pesiczkę.
I pewnie pojechałaby do Jeżykowej gdyby...nie przeznaczenie.
Po dziewczynisię perską pojechałam z Młodym Kotkinsem.Wprost od pseudohodowcy pojechaliśmy do weta.Tam pannę odpchlili,odrobaczyli i zaszczepili.Założyli książeczkę zdrowia..."Nooo...miauuu..." powiedziała i popatrzyła na Młodego Kotkinsa.
"-Mama...a może ona by u nas została??"- odezwało się przeznaczenie jego ustami.
Mnie nie należy dawać takich propozycji.
Bo jeszcze tylko wykonałam telefon do Małża (przeznaczenie odpowiedziało tym razem "A czemu nie?!") i zawiozłam do domu.
Fionia usiadła na parapecie.I tam spedziła pierwsze dwa tygodnie w naszym domu.Od pierwszej chwili była dla mnie niezwykła: to jak na mnie patrzyła...jak pozwalała się czesać....
Niezwykła delikatność, subtelne ocieranie się o ręce...okrągłe oczy i "nooo...miauuu..."
Zakochałam się.
Trafił mi się najbardziej myziasty z kotów.Co prawda Felix fukał na nią jak borsuk, ale ona nie zwracała na niego uwagi.Wodziła okrągłymi oczkami za mną.Ja byłam centrum jej kociego świata.
I byłaby prawie idylla...gdyby nie te nieznikające przez ponad tydzień strupki na jej skórze....których jakby -mimo kąpieli- było coraz więcej...
Od pierwszej chwli się domysliłam.
Badanie zeskrobin potwierdziło moje przypuszczenia.
Wiecie...ja mam psa z rogowaceniem czarnym, to przewlekła choroba skóry.Zwiększa podatność na zakażenia...Mam męża z genetyczną choroba skóry- rzecz ma się podobnie jak u psa(!).Małż bierze przewlekle sterydy- latwość zapadania na grzybicę u sterydowców jest wręcz legendarna...
I miałam wtedy w domu kota psychpatę - czyli Felixa,który w stresie przestawal jeść....gdyby Felix złapał grzyba , trzebaby go ogolić.Gdybym ogoliła Felka...on by by poprostu umarł.Jestem tego pewna w 100%.
Mel zachorował tego samego dnia co ja.
Do dziś nie rozumiem cudu: nie zachorowali mąż i Fel.
Ani Młody.
Swoją chorobę utrzymałam w tajemnicy.Wyleczylam się sama.Szybko wyleczylam psa.
To, co mówiła i robiła moja mama ,którauznała,że kłopotu "trzeba się pozbyć", a ja jestem wariatką...nie będę o tym pisała.
O swoim strachu, frustracji...

Fio nie miała zmian na łapkach i na glowie.Poza tym- były wszędzie.
Wet zaprzyjaźniony od dawna pokręcił głową: kot zagrzybiony od dawna.Pewnie ma grzybice nie tylko w skórze ale też w innych narządach...czy nie lepiej byłoby...

NIE!Nie uśpię tego kota!
Postanowiłam TO prztrwać.Trzymałam Fionkę w ramionach i jej obiecywałam.Że przetrwamy.

CDN

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lut 26, 2012 17:28 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Kurna jak w kiepskim serialu - przerywasz w TAKIM momencie? :evil:
Obrazek Obrazek

shira3

 
Posty: 25005
Od: Śro mar 11, 2009 21:51
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Nie lut 26, 2012 18:06 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Sadystka kurde blaszka :evil:
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Nie lut 26, 2012 18:21 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Shira: jeść człowiek musi!A po nartach jeść się chce;0

...Fionka patrzyła na mnie rozumnie i mruczała...Czy ja mówiłam jak Ona mruczy??Jest najpiękniej mruczącym kotem.Mmrumrumrumrummm....i tak bez końca.Mruczydło odpala czasem patrząc mi w oczy ("widzisz/jak nam z sobą jest cudownie?"), przy myziankach (na Fio mowimy "panna Myzianka"...jest idealnym myziakiem...czasem ucieka przed Malżem ale zawsze pozwala się kochać i współpracuje!).No i mruczy przy kocich kabanoskach(co jest rzecz jasna w pełni zrozumiałe,prawda?)
Nikt, dosłownie nikt nie stał po naszej stronie.
Małż, wielbiciel Felixa powiedział,że jeśli Rudyś zachoruje to on mi tego NIE WYBACZY.
Młody się bał.W jego wieku strach o własną, bezcenną osobę jest bardzo duży.
Moja mama...cóż- ona zwykle staje po innej stronie.Nie ważne czy tamta strona ma rację.Ważne ,że to nie MOJA strona.Do tego lęk o Młodego...Uchodzę w domu za całkowiecie nieobliczalną wariatkę.
"POWINNAŚ WYDAĆ TEGO KOTA!!"

Nawet gdybym nie kochała mojej kolorowej dziewczynki...nawet wtedy...
KTO miałby wziąść zagrzybioną bidulkę ogoloną na zero???Której trzeba do pysia wciskać leki,kapać co 3 dni i smarować Imverolem?

Wygrałyśmy z grzybicą po trzech długich miesiącach.Czterech goleniach.Nizliczonych kąpielach.Wypluwanych tabletkach.Praniu bez ustanku ,myciu i wkaładaniu do zamrażarki poduszek.
Wygrałyśmy tylko dzięki naszej wielkiej wzajemniej miłości.
Miałam chwile zwątpienia: wet zaproponował mi wzięcie kotki do kliniki i dalsze leczenie tam.
To było wtedy, kiedy w połowie leczenia odkryłam na niej nowe ognisko.Wiecie: Małż, Młody...pies ledwo co wyleczony...Fel codziennie nerwowo przglądany czy czegoś nie ma...ja wkończona psychicznie...
Zadzwoniłam.
Znowu włączyło sie przeznaczenie ,tym razem w osobie młodej braktykantki weterynaryjnej:
"-Dobrze...niech ją pani przywiezie...mamay wolną KLATKĘ...!"
Nie zawiozłam.
Oddanie mojej ukochanej kotki do klatki...nieeee!!!
Przecież ona mi ufa.I jeszcze przezyłaby okropny stres.A stresy są w grzybicy powodem nawrotów.
Tak więc postanowilam,że lepszy jest mój stres niż jej.
Przestałam wtedy spać w nocy.Zaczęłam brać leki na sen.piłam hektolitry kawy,bo w dzień musialam pracować.
Codziennie wpadała mama ,żeby mnie "wesprzeć": "KIEDY WYDASZ TO PASKUDNE ŹRÓDŁO GRZYBICY??ODDAJ DO SCHRONISKA ALBO UŚPIJ!"
Płakałam.tuliłam.Nie oddałam.

To Małż zawiozł Fio na ostatnie golenie.I to on pierwszy zobaczył,że skóra jest czysta.Że wygrałyśmy...
No,może nie do końca jeszcze wtedy: leczełyśmy uszy (te paskudne zajady na brzegach,strupy i łysiny...).No i pojawaijące sie strupki na ciałku.Z zeskrobin wyszły drożdżaki ,ale "drożdżaki to spoko,wystarczy posmmarować..."
Smarowałyśmy.Golilam futerko wokół zmian(nigdy już jej całej nie ogolę...chyba ,że będę musiała!),myłam Nizoralem, smarowałam.
Zwalczyłyśmy.
Moja kociczka byla niesamowita: mruczała w kąpieli (ciepły prysznic jest fajny dla łysego kotka!),pozwalała robić WSZYSTKO...Wiecie ..ona WIEDZIAŁA,że walczymy razem.Że jesteśmy my dwie przeciw światu.

Wygrałyśmy.

Co ciekawe dla mojej rodziny -mamy superkota.
Małż (jedyna wspierająca mnie osoba wtedy...) uważa ja za piekność.
Młody Kotkins za najmądrzejszego z naszych kotów.
Moja mama...pokazuje zdjęcia Fio w pracy i chwali się 'jakiego slicznego MAMY kota"...

Zaś Felix został rezydentem u mamy.O tej koegzystencji już pisałam: dzidkowie odkryli w sobie kocich niewolników.ku radości obydwu stron!

dzięki wyprowadzce Fela zwoliniło się u nas miejsce dla kota.I przyszła Amelia a wraz z nią-Armageddon...

CDN

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lut 26, 2012 18:59 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

...W tamtych czasach spałyśmy wtulone w siebie(ona w zgięciu mojego ramienia), "Noooo...miauuu..."na powietanie, piękne oczy z miłością wpatrzone we mnie....
Z Melem ułożyła stosunki nieagresywnie- jest jedynym kotem,którego Melonik nie podrzuca nosem, nie ustawia.
Fio pozwala się co prawda wąchac pod ogonem ale na tym koniec poufałowści.
Z Felkiem "królem wszelkiego stworzenia na górze" też się dogadali.Nie żeby bez syczków i pomruków (ze strony króla) oraz wystudiowanej fiońskiej obojętności.Ale nie ma bitew, gonitw.Ot,dwa zaprzyjaźnione koty uprzejmie śpiące synchronicznie na dwóch fotelach.
Fionia jest właśnie taka: uprzejma, nie narzucająca się, spokojna, elegancka.
Gdyby była kobietą powiedziałabym: fanka dobrych butów, bielizny i kosmetyków.
Czesanko?Uprzejmie proszę, to ja pomruczę żeby ci się kochana nie nudziło przy pracy.Czytasz?To ja się położe obok tylko mi poduszkę połóż...Śpisz?Poleżę i cię kochana pogrzeję. Obcinamy pazurki?Świetnie,marzyłam o tym.
Taka jest Fio.
Stresy...np. sterylizacja Fioni.Nie podałam antybiotyku mimo zaleceń weta.
Bo wiecie: antybiotyki obniżają odporność...a grzyb czycha...
Ryzyko sie oplaciło.
Fio dostała dwie kuracje zylexisowe żeby podnieść odporność.włosy odrosły paskudne, taka wata sucha i słaba.Suplementy,mięso...dziś mamy jedwab w czystej postaci na koci.Piękne różowo-beżowe i niebieskie łatki na białym tle.I nosik z czarnym serduszkiem na różowym tle.Musimy jeszcze popracować nad ilością wlosów...ale Viacutan, dieta i miłość oraz czas zrobią swoje.

Ideał koci.

Tak myslałam wnosząc do domu transporter z "białą nędzą".
Amelka wymagała opieki i uczucia.Uznałam-calkiem błędnie zresztą- że moja "terapeutyczna Fionka pokocha malutką i będziemy miały raj na ziemi.

-He,he,he!- zaśmiało się przeznaczenie.

Pierwsza bitwa miala miejsce po kilku godzinach.Wycie, pierze lecące na wszystkie strony i kocia furia.To Fio była agresorką.
Zazdrosną agresorką.
Dlaczego?
Jak zauważyla jedna z forumowiczek "twoje koty się leją, sikają i s...po kątach bo jesteś niezrównoważona emocjonalnie..."
Zapewne...
Przerażona agresją Fio Amka posikiwała ze stresu ( na razie bierze leki i jest dobrze...ale ciiiii...)
Bylo ...strasznie.Jak pisałam Amcia nie jest z tych co to odpuszczaja.U niej w komórce się nie odpuszczało.Prowokowało się.Amelia znalazła potężnego stronnika w osobie Melona.Walnąć w ogon Fionę i uciec do psa.Tak w skrócie wyglądało nasze życie przez ostsnie pół roku.
Fio tępiła białą paskudnicę jak zarazę.Nie wolno jej było wejść do pokoju jeśli Fio w nim była.Biedna Amka spała na poduszce pod drzwiami.Fiona łoiła jej skórę w nocy jesli mała probowała wejść do sypialni.
Amka stopniowo zdobywała stanowiska wroga: najpierw zdobyła "łóżko" Melona, potem spała pod naszym łóżkiem...ostatnio odważa się spać w nogach naszego łóżka.Fio śpi na poduszce.Jeśli Amelia wie,że jeśli posunie się za daleko- dostanie bęcki.
Jeśli jest okazja jej przylać i pogonić- goni się.Tyle,że mała zaczęła oddawać (dzięki Ci o boski Xanaxie...leku przeciwlękowy!).Teraz są delikatne konflikty.Przedtem były wojny.
Rano panienki przepisowo całują się noskami (czy aby w nocy której nie podmienili?)
Śpią synchronicznie na parapecie.
Amelii nadal nie wolno spać na fotelu Fio( i Małża).
Obie sa śliczne, obie charakterne.

Amelka była strasznym stresem dla Fio.I jeśli jeszcze jakiś kot to na pewno kociak.Młody, czarny?Mały ruseczek?

Kiedyś.
Nie mogę tego robić moim dziewczynkom.

Fio...
Nazywam ją "najprzecudniejsza" albo" piękna Fio".
Jest łakomczuchem i zazdrośnicą.Jest słodziutka i czuła.Jest...nieziemska.
Fionka jest najważniejszym kotem w moim życiu.

Łączy nas coś niezwykłego.
Miłość zaprowadziła mnie w dziwne miejsce...
Przeznaczenie uszczęsliwiło.
Mam moją Fio...

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lut 26, 2012 19:02 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

kotkins pisze:Shira: jeść człowiek musi!A po nartach jeść się chce;0

...Fionka patrzyła na mnie rozumnie i mruczała...Czy ja mówiłam jak Ona mruczy??Jest najpiękniej mruczącym kotem.Mmrumrumrumrummm....i tak bez końca.Mruczydło odpala czasem patrząc mi w oczy ("widzisz/jak nam z sobą jest cudownie?"), przy myziankach (na Fio mowimy "panna Myzianka"...jest idealnym myziakiem...czasem ucieka przed Malżem ale zawsze pozwala się kochać i współpracuje!).No i mruczy przy kocich kabanoskach(co jest rzecz jasna w pełni zrozumiałe,prawda?)
Nikt, dosłownie nikt nie stał po naszej stronie.
Małż, wielbiciel Felixa powiedział,że jeśli Rudyś zachoruje to on mi tego NIE WYBACZY.
Młody się bał.W jego wieku strach o własną, bezcenną osobę jest bardzo duży.
Moja mama...cóż- ona zwykle staje po innej stronie.Nie ważne czy tamta strona ma rację.Ważne ,że to nie MOJA strona.Do tego lęk o Młodego...Uchodzę w domu za całkowiecie nieobliczalną wariatkę.
"POWINNAŚ WYDAĆ TEGO KOTA!!"
Nawet gdybym nie kochała mojej kolorowej dziewczynki...nawet wtedy...
KTO miałby wziąść zagrzybioną bidulkę ogoloną na zero???Której trzeba do pysia wciskać leki,kapać co 3 dni i smarować Imverolem?

Wygrałyśmy z grzybicą po trzech długich miesiącach.Czterech goleniach.Nizliczonych kąpielach.Wypluwanych tabletkach.Praniu bez ustanku ,myciu i wkaładaniu do zamrażarki poduszek.
Wygrałyśmy tylko dzięki naszej wielkiej wzajemniej miłości.
Miałam chwile zwątpienia: wet zaproponował mi wzięcie kotki do kliniki i dalsze leczenie tam.
To było wtedy, kiedy w połowie leczenia odkryłam na niej nowe ognisko.Wiecie: Małż, Młody...pies ledwo co wyleczony...Fel codziennie nerwowo przglądany czy czegoś nie ma...ja wkończona psychicznie...
Zadzwoniłam.
Znowu włączyło sie przeznaczenie ,tym razem w osobie młodej braktykantki weterynaryjnej:
"-Dobrze...niech ją pani przywiezie...mamay wolną KLATKĘ...!"
Nie zawiozłam.
Oddanie mojej ukochanej kotki do klatki...nieeee!!!
Przecież ona mi ufa.I jeszcze przezyłaby okropny stres.A stresy są w grzybicy powodem nawrotów.
Tak więc postanowilam,że lepszy jest mój stres niż jej.
Przestałam wtedy spać w nocy.Zaczęłam brać leki na sen.piłam hektolitry kawy,bo w dzień musialam pracować.
Codziennie wpadała mama ,żeby mnie "wesprzeć": "KIEDY WYDASZ TO PASKUDNE ŹRÓDŁO GRZYBICY??ODDAJ DO SCHRONISKA ALBO UŚPIJ!"
Płakałam.tuliłam.Nie oddałam.

To Małż zawiozł Fio na ostatnie golenie.I to on pierwszy zobaczył,że skóra jest czysta.Że wygrałyśmy...
No,może nie do końca jeszcze wtedy: leczełyśmy uszy (te paskudne zajady na brzegach,strupy i łysiny...).No i pojawaijące sie strupki na ciałku.Z zeskrobin wyszły drożdżaki ,ale "drożdżaki to spoko,wystarczy posmmarować..."
Smarowałyśmy.Golilam futerko wokół zmian(nigdy już jej całej nie ogolę...chyba ,że będę musiała!),myłam Nizoralem, smarowałam.
Zwalczyłyśmy.
Moja kociczka byla niesamowita: mruczała w kąpieli (ciepły prysznic jest fajny dla łysego kotka!),pozwalała robić WSZYSTKO...Wiecie ..ona WIEDZIAŁA,że walczymy razem.Że jesteśmy my dwie przeciw światu.

Wygrałyśmy.

Co ciekawe dla mojej rodziny -mamy superkota.
Małż (jedyna wspierająca mnie osoba wtedy...) uważa ja za piekność.
Młody Kotkins za najmądrzejszego z naszych kotów.
Moja mama...pokazuje zdjęcia Fio w pracy i chwali się 'jakiego slicznego MAMY kota"...

Zaś Felix został rezydentem u mamy.O tej koegzystencji już pisałam: dzidkowie odkryli w sobie kocich niewolników.ku radości obydwu stron!

dzięki wyprowadzce Fela zwoliniło się u nas miejsce dla kota.I przyszła Amelia a wraz z nią-Armageddon...

CDN

bardzo się cieszę, że Fionka pokochała kabanoski
a cukierki gimpeta próbowałaś? 8)
Ostatnio edytowano Nie lut 26, 2012 19:14 przez dalia, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lut 26, 2012 19:12 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Dalia: ona ich nie POKOCHAŁA ,ona się UZALEŻNIŁA od nich.
Cukierki są słodkie?to odpada.
Fio kocha kabanoski.Są pyszne i im śpiewa.Poza nim spiewa czasem mnie(jak zasłużę) i mjensu.
Ona ślicznie spiewa bo ona wszystko robi ślicznie :mrgreen:

Mam niestety kompletny odpał na tle tych dwóch persic.Amelka na psychotropach okzala się być słodzinką.
Fionia zawsze nią była.
A urodę jamnika wartą pomnika same znacie( mowię o pieknie wewnętrznym ,żeby nie było...choć te krzywe dłonie...te wyraziste oczy...ogon jak patyk...ech...)

Dalia ,Amka nie sika od pierwszej dawki Xanaxu.Mimo,ze wyjechałam z domu.Trzymaj kciuki....

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lut 26, 2012 19:16 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

kotkins pisze:Dalia: ona ich nie POKOCHAŁA ,ona się UZALEŻNIŁA od nich.
Cukierki są słodkie?to odpada.
Fio kocha kabanoski.Są pyszne i im śpiewa.Poza nim spiewa czasem mnie(jak zasłużę) i mjensu.
Ona ślicznie spiewa bo ona wszystko robi ślicznie :mrgreen:

Mam niestety kompletny odpał na tle tych dwóch persic.Amelka na psychotropach okzala się być słodzinką.
Fionia zawsze nią była.
A urodę jamnika wartą pomnika same znacie( mowię o pieknie wewnętrznym ,żeby nie było...choć te krzywe dłonie...te wyraziste oczy...ogon jak patyk...ech...)

Dalia ,Amka nie sika od pierwszej dawki Xanaxu.Mimo,ze wyjechałam z domu.Trzymaj kciuki....

absolutnie nie są słodkie i są różne rodzaje (z tauryną, z biotyną z serkiem itp)
http://www.krakvet.pl/gimpet-m-61.html? ... 3wod9Vg0Mg

edit
cukierki dlatego że maja formę pastylek
moje kochają
kciuki trzymam
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lut 29, 2012 18:46 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

dalia pisze:
kotkins pisze:Dalia: ona ich nie POKOCHAŁA ,ona się UZALEŻNIŁA od nich.
Cukierki są słodkie?to odpada.
Fio kocha kabanoski.Są pyszne i im śpiewa.Poza nim spiewa czasem mnie(jak zasłużę) i mjensu.
Ona ślicznie spiewa bo ona wszystko robi ślicznie :mrgreen:

Mam niestety kompletny odpał na tle tych dwóch persic.Amelka na psychotropach okzala się być słodzinką.
Fionia zawsze nią była.
A urodę jamnika wartą pomnika same znacie( mowię o pieknie wewnętrznym ,żeby nie było...choć te krzywe dłonie...te wyraziste oczy...ogon jak patyk...ech...)

Dalia ,Amka nie sika od pierwszej dawki Xanaxu.Mimo,ze wyjechałam z domu.Trzymaj kciuki....

absolutnie nie są słodkie i są różne rodzaje (z tauryną, z biotyną z serkiem itp)
http://www.krakvet.pl/gimpet-m-61.html? ... 3wod9Vg0Mg

edit
cukierki dlatego że maja formę pastylek
moje kochają
kciuki trzymam

u mnie te pastylki są hitem, tzn. u moich kotów :D
niebieski język[/b] zaprasza na fb https://www.facebook.com/tiliqua.ceramika

ezzme

 
Posty: 2759
Od: Sob sty 08, 2011 16:53

Post » Śro lut 29, 2012 20:21 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Łowicz i okolice! Bardzo proszę o pomoc w poszukiwaniach zaginionego pieska na trzech łapkach... http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=21&t=139658

Kociabanda2

 
Posty: 238
Od: Czw lut 04, 2010 10:17
Lokalizacja: Jabłonna k.Warszawy

Post » Czw mar 01, 2012 9:35 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Tak na marginesie - ktoś tu czyta :D I czeka na więcej - o Amelce poproszę. Nie wiem ,co w tym jest, ale mam słabość do "trudnych" kotków.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35212
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Czw mar 01, 2012 11:01 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

czytam-na grzybicznego stracha najlepsza jest kuracja Virbagenem.Moja Mufka się wyleczyła tylko tym.
Drogie ale skuteczne jak nic-a próbowałam wszystkiego
Melonika całuję w wilgotne,zimne nosisko :1luvu:
Serniczek
 

Post » Czw mar 01, 2012 14:12 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Grzybica to już przeszłość( mam nadzieję), aczkolwiek strasznie się cieszę ,że jutro jade do domu i obejrzę skórę mojej Fioni.Mam obsesję,mam.
O Amelce było...ale ja muszę opisać "nową Amelkę" czyli Amcię po Xanaxie.
Na życzenie wysyłam z komórki mmsa pt" spanie synchroniczne" z Melonem.Od jutra, stąd jest za drogo:)
Dwa grubasy śpią słodko.Nr na pw dla zainetresowanych!

Muszę opisać jeszcze przygody ogrodkowe psiego stada.I jak koty biegają od okna do okna żeby pilnować psów.


Nie wiem dlaczego Maue Biaue ma tylu fanów.Kurcze dostałam nawet ofertę kupna!:)
Tylko jej matka chrzestna Neigh uważa ją za brzydaczka....

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw mar 01, 2012 14:54 Re: Wszystkie koty jamnika Melona

Melduje sie ta co czyta.

Bolkowa

 
Posty: 6665
Od: Pon gru 03, 2007 20:29

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: zuza i 29 gości