Neigh pisze:Ja bym dalej udawała, że nie rozumiesz......niebieski hipcio może być wprawdzie ładny, ale niekoniecznie adopcyjny:-)
Mam wrażenie, że Smiś powziął szczery zamiar zostania hipciem. Za każdym razem, gdy mnie widzi, robi wielkie i znaczące miau, a kiedy tylko przechodzę koło miejsca, w którym stawiam mu miseczki, miau robi się większe i bardziej znaczące i do tego poparte galopkiem lub saltem na podkładce pod miseczki.
Ale jestem dość twarda - nie tylko że nie udaję, że nie rozumiem, ale walę mu jeszcze umoralniające gadki typu: "kot nie dostanie, kot przed chwilą jadł. Jeśli kot twierdzi, że jest głodny, to kłamie..." Na co odpowiedź jest oczywiście jedna: znaczące miau.
No, przyszły właściciel będzie musiał mieć silny charakter.
Zresztą mam nadzieję, że kiedy już kot zapomni, że był głodny, to mu to przejdzie.
Teraz czekamy na panią weterynarz, która przyjdzie dać kotkowi zastrzyk z doopkę. Cóż, zaleta jest taka, że mój mały kot się ucieszy, że tym razem nie do niej.
Niewątpliwą zaletą chodzenia do weta jest to, że kot przyzwyczaja się do transportera i już nie reaguje takim stresem, jak na początku.
Kot usiłuje się zadomowić i zbliżyć do domowników, choć moje kocice jakoś tak ze średnim entuzjazmem to przyjmują. Biedne też chcąc-nie chcąc mają pochowane miseczki, bo Smiś po nich dokańcza, gdy już opędzluje swoje.