Jupi! Mysiorek będzie brykał w tulipanach!!!!
Gratuluję nam!
Słuchajcie, byłam na dyżurze z Iloną, bardzo fajna dziewczyna.
Do Aszki doszło chyba, że jej mama na serio ją zostawiła i nie wróci. No i jest wkur... zdenerwowana. Syczy, warczy na wszystkich i na wszystko, co się do niej zbliża. W ogóle jak na nią zaczynam patrzeć, to już warczy
Ale jednocześnie się trzęsie. Musimy ją obserwować! Tam na dole jest zimno, fajnie by było ją przenieść na wyższą półkę, ale ona się nie da dotknąć! W rękawiczkach jej sprzątałyśmy w boksie (nie sądziłam, że kiedyś się przydadzą, leżą wciśnięte między wolierą a kredensem. Wiem

jestem mientka

)! Dołożyłam więc w tych rękawiczkach poduszkę dla niedogrzanych.
Ale Aszka nie jest wycofana - interesuje się co tam kenele broją, przekrzywia łepek, patrzy ciekawie. Chodzi po klatce jeśli coś interesującego się dzieje.
Ira - ja sądzę, że Filemona ją trochę przygasiła. Ale dziś Ira znowu chciała zlać Miszę. Łazi, zwiedza, je, głaskałam ją.
Może faktycznie nie jest tak źle...
Kenelowe urwisy - sraka. Cała ich kuweta była cała w płaskich plackach. Mikuś mówi że to przez zmianę karmy. Posprzątałyśmy dokładnie kenel - na kocu było brudno do kwadratu, a na polarze urwisy rozlały wodę, ę.
Wsadziłam ich rzeczy do białej foliowej torby, by odróżnić od przystaniowych i wyniosłam na zewnątrz. No i Filik zwymiotował karmę :/ Ale jego problemy żołądkowe nie przeszkodziły mu wspiąć się na zasłonę przy drzwiach (pomyślcie jaki byłby ubaw, gdyby wówczas dostał biegunki!

)
Ksaweremu wyczyściłam uszy, korzystając z pomocy Ilonki chciałam wyczyścić również Jankesowi, ale dziś zachowywał się jak szatan

pogryzł nas, warczał demonicznie i rzucał się na wszystkie strony, więc jeno zakropiłam mu uszy, nie chciałam ryzykować wbijania mu pałeczki w błonę bębenkową... Poza zabiegiem cudowny kot

dał się mucho głaskać, barankował i wpychał na kolana. Wygląda na to, że Jankesa da się oporządzić jedynie z pomocą zaklinacza kotów Maćka

Pan barBOSSa olał koce ciepłym moczem. Nie wiadomo czemu. W kuwecie miał też nasikane, więc nie ma uszkodzonego nic raczej.. barBOSSa spojrzał w oczy Ilony i bez szemrania dał się podnieść, bym wepchneła pod niego czysty koc. UKŁONIKI, koleżanko!
W trakcie dyżuru przyjechała Mikuś z wetką Moniką - dały szczepionki ciachniętym i przywiozły mnóstwo puszek - nie ma ich gdzie schować, więc leżą w kartonie na schodach - uważajcie, żeby sobie krzywdy o nie nie zrobić!
Pytałam Monikę czy można grzyby czyms smarować Filemonie i Ksaweremu - powiedziała że można, Clotrimazolem.
Mam tę maść na chacie, jutro nie dam rady przywieźć, ale od niedzieli rano smarujemy tym wsie grzyby.
I kocham Miszę!!!!

Za to że jest taka urocza i słodka!