Conchito śmietankowy budyń to dla mnie również Hypnose Elixir - choć zdaje, się że wersja elixirowa też była jedynie limitowanką i w perfumerii się już jej nie dopadnie, ale na allegro bywa.
Lolcia biedna, ale na szczęście prędko zapomniała o tym traumatycznym wydarzeniu i mizia się i tuli do mnie jak dawniej

.
Wczoraj Pixi zrobiła genialną rzecz, na początku ogarnął mnie głupi śmiech, a potem gdy sprzątałam wymsknęło mi się kilka nieparlamentarnych słów

, a było to tak... Podałam pannicom kolację, patrzyłam jak zaczynają jeść i pilnowałam bo Pixelina ma to swoje marzenie, żeby zawładnąć wszystkimi miskami i jeść z nich niemal jednocześnie, chwila mojej nieuwagi i zaczyna natychmiast to marzenie realizować więc pilnuję - zawsze.
Zaczęła jeść i się czegoś przestraszyła, nie mam pojęcia czego bo było cicho, spokojnie, żadnych nieznanych dźwięków, objawiło się to tym, że w jednej sekundzie jej nogi zamieniły się w sprężyny i podskoczyła w miejscu, natychmiast jednak grawitacja sobie o niej przypomniała i ściągnęła ją na podłogę. A wtedy Pixi lądując jedną łapą zawadziła o kant miski co spowodowało, że caluteńka jej zawartość jak z procy wystrzeliła wprost na ścianę

. Rozbryzgując się i tworząc artystyczny kleks składający się z mięsa w kawałkach, mięsa mielonego i sporej ilości krwi

. Cudowna rzecz, mogę polecić, a jak to się fantastycznie maże przy sprzątaniu, coś pięknego.

Po całej akcji Pixi była bardzo zdziwiona dlaczego jej jedzonko gdzieś uciekło

.
Mila umówiona na sterylkę - wreszcie - w przyszły piątek zostanie wyciachana.

Mam do niej tylko mały apel by jej ruja nie nawiedziła do tego czasu, zresztą to ogólnie dziwne bo ona ma +/- rok i zero objawów rujkowych.
