Kotinowy zwierzyniec 7+2

ezzme pisze:
Kotina pisze:A teraz tez czegos znowu chce "kotecek rudecek", bo mrauczy mi za plecami, a gdy sie do niej odwracam, to tupta do kuchni. Czego ona może chcieć ? No, ide, bo ..... wiadomo

pocieszające, że nie tylko ja jestem tak wytresowana również do wstawania w nocy

Fakt. Timorka tresuje mnie systematycznie. Robię, co moge i staram sie nie reagować

na jej "wrzaski".
Ale co z tego, ona i tak w końcu przyjdzie i będzie się gapic na mnie jak sroka w gnat, przybliżając się powolutku do mojej twarzy, ale na kolana nie wejdzie - o nie, tylko to intensywne gapienie się w oczy i cichutkie "miau". Jest bardzo wytrwała.
Raz mnie postawiła na nogi w biały dzień, bo zrobiła siku do wanny i uznała, ze powinnam posprzatac natychmiast - stąd zapewne ten "wrzask" :wink:

Drugi raz w nocy - wczesniej opisany.
Mam nadzieję, że na tym będzie koniec. Bo tak trochę głupio (a może nawet niebezpiecznie) w moim wieku zrywac sie i biegac do "kotecka-Timorecka" :oops:

Ukradnę Ci te puchate ogony :!:

MaryLux pisze:Ukradnę Ci te puchate ogony

MaryLux
Dlaczego ?
Zapraszam Cię do oglądania, ale "kradziejstwa" nie będzie :evil:

Kotina pisze:
MaryLux pisze:Ukradnę Ci te puchate ogony

MaryLux
Dlaczego ?
Zapraszam Cię do oglądania, ale "kradziejstwa" nie będzie

Bo są piękne

Ale nie, nie ukradnę, bo bym je musiała żywić :wink:

Wczoraj najmniejsza z moich koteczek - Tolunia zaczęła kuleć na tylną łapkę. Początkowo miałam nadzieję, że jej po prostu zdrętwiała. Jednak gdy jej nie przechodziło, poszłyśmy do weta. Oczywiście po drodze dała koncert na całe osiedle, bo ona bardzo nie lubi wychodzić z domu. U weta tez nie przestawała się nadzierać. Łapka podobno jest lekko spuchnięta przed i nad kolankiem. Ale nie krzyczała bardziej, gdy wetka jej ją ugniatała. Dostała dwa zastrzyki i dzisiaj mamy ponownie pokazac się u lekarza. Niestety nie jest lepiej, ale gorzej też nie jest. Cały czas stara się nie stawać na tej łapce. Unosi ją do góry. Jest na pewno mniej sprawna, ale na drapaka się wdrapała

Mam nadzieję, że to nic poważnego. Dzisiaj wet zdecyduje czy potrzebne jest prześwietlenie. Trochę się martwię

Zastanawiam się czy może "winne są" temu co się stało moje nowe podłogi. Jest to deska barlinecka lakier-mat. Widzę, że dla moich kotów są one jakby za śliskie. Zachowują się jakby na tej podłodze miały za małą przyczepność. Często po prostu się na nich ślizgają, jakby jeździły na łyżwach

Być może Tolcia zeskakując np. z drapaka pośliznęła się i upadła na łapkę

No sama nie wiem . Poczekam co dzisiaj powie wet. Tolcia pozwala na dotykanie tej łapki, więc mam nadzieję, ze nic nie złamała ani nie jest pęknięte.
Może będę musiała pomyśleć o zakupie dywanów, aby ograniczyć gładką powierzchnię. A tak się cieszyłam, że ich wreszcie się pozbyłam - dywanów oczywiscie :wink:

Oby to było tylko to! Pamiętam, jak kuleć zaczęła moja 7-miesięczna Mruczka. Dostała zastrzyki (kilka, codziennie po 1). A dzień po ostatnim kuju okazało się, że to jakaś straszna wirusówka jej się obudziła (przedtem ukryta), którą przejęła będąc jeszcze z matką. Mimo wysiłków weta Mrumri odeszła w ciągu 3 dni od wystąpienia pierwszych jednoznacznych objawów.

MaryLux pisze:Oby to było tylko to! Pamiętam, jak kuleć zaczęła moja 7-miesięczna Mruczka. Dostała zastrzyki (kilka, codziennie po 1). A dzień po ostatnim kuju okazało się, że to jakaś straszna wirusówka jej się obudziła (przedtem ukryta), którą przejęła będąc jeszcze z matką. Mimo wysiłków weta Mrumri odeszła w ciągu 3 dni od wystąpienia pierwszych jednoznacznych objawów.

Błagam MaryLux, Ty mnie nie strasz. Tola jest u mnie 7 lat. To nie moze byc to samo

Kurczaki, aż mi ciarki przeszły po plecach ....

Jesteśmy już po wizycie u weta. Tolcia ma zwichniętą łapkę. Akurat podczas naszej wizyty miał dyżur chirurg i - chociaż nie byłysmy z nim umówione - bardzo dokładnie zajął się koteczką, obejrzał prześwietlenie i zaordynował usztywnienie łapki na ok. 3 tygodnie, leki przeciwzapalne i przeciwbólowe. Tolka musiała oczywiście swoje "odlamentować" i głośno narzekała całą drogę oraz podczas wizyty. Ale, o dziwo, bardzo grzecznie leżała podczas prześwietlenie, musiałam tylko do niej cały czas "nawijać", ona sobie trochę pomarudziła, ale leżała grzeczniutko i nie było problemu ze zdjęciem. Obyło sie bez zwiotczania koteczki. Nie zostałam tez pogryziona, jak to miało miejsce podczas prześwietlania Timorki (Moreli) - ta to potrafi się wkurzyć :twisted:

Podczas usztywniania łapki też przestała już "zawodzić", leżała cichutko i pozwalała się drapac za uszkiem

Została moja "krzykaczka" pochwalona przez pana doktora. Powiedział, że chciałby mieć wszystkie takie spokojne chociaż miauczące kotki

Tolcia świetnie sobie daje radę z tą usztywnioną łapką. Wchodzi na drapaki oraz wskakuje na niższe "piętra", szukając zapewne spokojnego i dogodnego dla siebie miejsca. Apetyt tez jej dopisuje.

Tym razem w drodze powrotnej już się nie nadzierała. Mądrala wiedziała, że wraca do domku

Jutro następna wizyta oraz .... zakup dywanów,chodników itp., aby nie było następnych takich "przygód"

No to uffffffffffffffffffff

Dobrze, że tak szybko zareagowałaś i nie zbagatelizowałaś sprawy

Za zdrowie kici :ok:

MaryLux - identycznie zareagowałam u wet... po diagnozie

Szalony Kocie - dokładnie tak i dzięki wielkie

A wiadomo, jak trudno zauwazyć u kota, że coś mu dolega. Tolcia schowała się do jednej z budek i po prostu dużo spała. Zauważyłam, że kuleje dopiero gdy wyszła. Najważniejsze, że jest juz zupełnie nieźle. Chodzi opierając się na chorej łapce (przedtem ją podkurczała), wskakuje nawet na drapak czy krzesełka. Czuje sie zdecydowanie lepiej, tylko więcej lgnie do człowieka, taka większa przylepa się zrobiła. Całą noc przespała wtulona pod pachę mojego męża

słodziak mały