To ja jeszcze dodam od siebie. Tak w szczegółach. Wróciłam niestety bez Ogryni. Marta-po wszystko Wam dobrze przekazała.
Ogrynia - jeśli nie wydostała się z pomieszczenia w piwnicy - właściwie to obie Kasie karmicielki, nazwały to kocim hiltonem, do sąsiednich pomieszczeń, to pozostaje w niej zamknięta.
Okienka są teraz pozamykane, problemem jest podwieszany sufit, panele odstające od ścian i mnóstwo załomów i zakamarków, w których jest pełno kociego futra, więc wiadomo, że tam kicia przebywała. Nie wiadomo, bo pułapkowicze (tak ich sobie na potrzeby chwili nazwę

) nie chcieli sprawdzać, bo a nuż tam siedzi Ogrynia, czy tam nad tym sufitem nie przebiegają jakieś rury i nie ma szczelin pozwalających na wydostanie się z tego pomieszczenia do innego.
Klucze do piwnicy Kasia 1 wypożyczyła od administracji do poniedziałku. Tak bardzo długofalowo działać nie można, bo piwnica jest potrzebna i kotka nie może tam długo przebywać.
Ponieważ klatka ustawiona na zewnątrz przed okienkiem nie doprowadziła do złapania, bo Ogrynia nigdy nie wychodziła na zewnątrz przy Kasiach 1 i 2, więc pułapkowicze doszli do wniosku, że tym razem też nie wyjdzie.
Dlatego pomaszerowali do środka i klatka została ustawiona na podłodze, w środku postawili świeże wołowe mięsko, zamontowana została kamera (na podczerwień chyba) i zasiedliśmy do obserwowania. Ogrynia jednak nie schodziła z sufitu na dół. Najpierw poszła do domu Kasia 1, potem Kasia 2, a my (ja i pułapkowicze) zostaliśmy w samochodzie zaparkowanym ok. 50 m od budynku z osławioną piwnicą i obserwowaliśmy co się dzieje w piwnicy. Widać było w kamerze sypiący się kurz, podczas jednego z moich spacerów w pobliże piwnicznych okienek wydawało mi się, że Ogrynia siedzi na parapecie, ale uciec nie mogła na zewnątrz, bo wszystko pozamykane.
Ok. 1:00 pojechałam do domu, zabrałam kuwetę, żwir, wodę do picia, smaczne jedzonko mokre i suche, zapomniałam tylko zabrać mleko (cholera!), które Ogrynia uwielbia.
Pułapkowicze obserwowali piwnicę do momentu mojego powrotu, ale niestety nic się nie działo.
Więc postanowiono, że w pomieszczeniu trzeba zrobić wszystko co tylko możliwe, żeby Ogrynia zeszła z tego sufitu na dół,
Tak też i zrobiono. W klatce stoi jedzonko, świeże wołowe mięso, Gourmet Perle z saszetki, suche jedzonko także, woda. Ustawiono kuwetę napełnioną żwirem, powieszono kartkę z informacją, że jeśli ktoś kto wejdzie do pomieszczenia zobaczy kota w klatce, to ma niczego nie ruszać tylko zadzwonić pod podany tam numer telefonu.
Kartka została tam dlatego, że znając siebie, gdybym zobaczyła zamkniętego kota w piwnicy, to narobiłabym rabanu, ściągnęła wojsko, policję, straż miejską, straż dla zwierząt i diabli wiedzą kogo jeszcze żeby kota ratować. Więc może gdyby ktoś podobny do mnie zobaczył Ogrynię siedzącą na oknie za szybą (bo na nim była karmiona przez te wszystkie miesiące) zrobiłby to samo i ktoś przyjechałby oswobodzić kota.
Dodatkowo na podłodze zostały porozrzucane watki kosmetyczne pokropione walerianą, oraz ustawiona drabina z szerokimi szczeblami umożliwiająca swobodne wejście z podłogi na parapet przy oknie, bo pomieszczenie jest bardzo wysokie, a okna tuż pod sufitem.
Na parapecie okna postawione zostały miseczki z wodą i ociupinką jedzenia, po to aby Kasia 1 mogła rano zobaczyć czy jest zjedzone, będzie wiadomo czy Ogrynia w tym pomieszczeniu jeszcze jest. Kasia 1 sprawdzi także czy może Ogrynia siedzi już zamknięta w klatce, co jest raczej wątpliwe… Kasia 2 zajrzy ponownie w tym samym celu około 12:00.
Dalsze decyzje co robić podejmą pułapkowicze.
A ja chyba nie położę się spać, bo o 7 rano przychodzi do domu pielęgniarka pobrać mamie krew do badania.