Z tym smrodem to było tak, ze brałam kotę z transportera i... nie zaśmierdziało
A jak Panna Marple posiedziała z transpotrerze to od razu było wyraźnie czuć.
Kiedy wchodziło się do łazienki - też.
I właśnie to branie z transportera tak mnie zastanowiło, że wchodząc do łazienki zaciągnęłam się powietrzem - i nic
W końcu - najprostszą metodą - wzięłam kota na ręce i obwąchałam uszy - i nic
A dotąd wąchanie uszu nawet przypadkiem - fajne nie było...
Myślę że podziałał antybiotyk - zwykły synergal, ale dobrany wg antybiogramu. Został dobrany własciwie, po podziałał naprawdę szybko.
Inne doniesienia: Panna Marple mruczy przy kroplówkach, pcha się na kolana, kiedy idę z Nią posiedzieć. Wychodzić z łazienki nie chce, i to mnie trochę martwi.
Chyba boi się większych przestrzeni.
Bielmo na lewym oku traktujemy corneregelem i jest jakby odrobinę lepiej.
Zastrzyki robimy metodą ręcznikową - tzm szybko i zdecydowanie zawijamy w ręcznik połowę kota z głową, szybko robimy zastrzyk, kota odwijamy.
Trwa to bardzo krótko, a ręce nie zgryzione.
Kota jak mówiłam - chyba mi wybaczyła te (moje!!!!) podziurkowane paznokcie, mruczy, mizia się, lezie na kolana.