Nasze białaczkowce cz. 3

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lut 20, 2012 20:07 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Jakie piękne 8O
Obrazek Stefanek Obrazek Bombuś

295955

Avatar użytkownika
 
Posty: 254
Od: Pon gru 26, 2011 14:12
Lokalizacja: Kielce

Post » Pon lut 20, 2012 20:08 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Ale śliczności :) Ja to mam fiołka na punkcie futrzaczków. A z tymi wetami to prawda. Znaleźć takiego z zamiłowania to sztuka.

Martan23

 
Posty: 65
Od: Sob wrz 05, 2009 8:22
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lut 20, 2012 20:15 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

To nie jest takie oczywiste i jednoznaczne. Mojemu kociakowi zrobiłam test jak się okazało , że starsza kotka ma białaczkę. Wyszedł ujemny i zaszczepiłam go, ponowny test też ujemny i został doszczepiony. A ośmiu miesiącach zachorował, zrobiłam test i niestety był dodatni. Silna anemia , nawet transfuzja nie pomogła, nikł z dnia na dzień... Nie ma go z nami już 7 miesięcy a ja cały czas o nim myślę i nie potrafię pozbyć się poczucia winy, że może mogłam więcej, inaczej... chociaż zrobiłam wszystko co mojej mocy...
Kod:
Soniusia Obrazek Feluś Obrazek Obrazek ObrazekBusia już wśród kocich aniołków [*] http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=360

lula11

 
Posty: 979
Od: Pon paź 31, 2011 10:32
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lut 20, 2012 20:24 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

295955 pisze:Jakie piękne 8O


Martan23 pisze:Ale śliczności :) Ja to mam fiołka na punkcie futrzaczków. A z tymi wetami to prawda. Znaleźć takiego z zamiłowania to sztuka.


:kotek: Dziękujemy baaaardz w imieniu kociastych :> Swoja drogą Martan tiaaa, nie Ty jedna masz fiola na punkcie puchatych stworkow :> Ja po 3 myslalam, ze juz wiecej nie bedziemy miec, a potem pojawil sie Dolar :1luvu: Teraz wszyscy sie smieja, ze za pare miesiecy pojawi sie kolejne biedne stworzonko do kochania, ale wiem, ze wiecej juz na pewno nie bedziemy miec, dla wlasnego choc przede wszystkim dla ich komfortu i oczywiscie ze wzgledu na chorobe.
♥..Niemal założyć się jestem gotowa,
bo wątpliwości moich to nie budzi,
że gdzie jest dom szczęśliwych kotów,
tam jest i dom szczęśliwych ludzi..

I wiem niewiele, lecz powiem, co wiem,
choć nie będzie to pewnie myśl złota:
Najpiękniejszą muzyką przed snem,
jest mruczenie szczęśliwego kota... ♥

Nuuuśka

 
Posty: 22
Od: Czw paź 06, 2011 11:53
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon lut 20, 2012 20:29 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

lula11 pisze:To nie jest takie oczywiste i jednoznaczne. Mojemu kociakowi zrobiłam test jak się okazało , że starsza kotka ma białaczkę. Wyszedł ujemny i zaszczepiłam go, ponowny test też ujemny i został doszczepiony. A ośmiu miesiącach zachorował, zrobiłam test i niestety był dodatni. Silna anemia , nawet transfuzja nie pomogła, nikł z dnia na dzień... Nie ma go z nami już 7 miesięcy a ja cały czas o nim myślę i nie potrafię pozbyć się poczucia winy, że może mogłam więcej, inaczej... chociaż zrobiłam wszystko co mojej mocy...


Lula Ty nie masz miec zadnego poczucia winy :!: Na pewno zrobilas wszystko zeby mu pomoc, wszystko co moglas, to, ze zawsze po stracie kogos Nam bliskiego zaczynamy sami bardziej lub mniej swiadomie sie obwiniac o to, ze zrobilismy za malo, jest chyba niestety istota wszystkich kochajacych "bardzo"...moze nawet troche "za bardzo"...ja teraz czesto sie obwiniam, ze za pozno zrobilam im testy, ze malej mozna bylo zrobic juz na poczatku a nie sluchac weterynarzy, ale co moge zrobic teraz..walczyc. To tylko mi pozostalo, i wielka niewiadoma jak walczyc zeby wygrac..i co zrobic zeby walki nie przegrac przez wlasny blad.. :roll:
♥..Niemal założyć się jestem gotowa,
bo wątpliwości moich to nie budzi,
że gdzie jest dom szczęśliwych kotów,
tam jest i dom szczęśliwych ludzi..

I wiem niewiele, lecz powiem, co wiem,
choć nie będzie to pewnie myśl złota:
Najpiękniejszą muzyką przed snem,
jest mruczenie szczęśliwego kota... ♥

Nuuuśka

 
Posty: 22
Od: Czw paź 06, 2011 11:53
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon lut 20, 2012 21:28 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Oj Nuuuśka myślisz tak jak ja. My chcieliśmy mieć sześciopak. I czasem myślę, że może ta białaczka to sygnał, zeby przystopować. A zaczęło się od małego Stefcia, w którym zakochałam się do szaleństwa, potem dla niego Bartuś do towarzystwa, a potem pomysł mojego męża " a może weźmiemy dla chłopaków jakąś dziewczynkę..." . I z poszukiwań dziewczynki tri kolorki zrobiły się dwie dziewczynki.
Też mam wyrzuty sumienia, że przez moje zachcianki Bartuś ma białaczkę, bo jedna dziewczynka ją przyniosła. A z drugiej strony jak pomyślę ile radości nam dała Pixi przez ten rok, który z nami była, to aż śmieję się przez łzy i jak głupia gadam do jej zdjęcia. Przecież to nie jej wina, że była chora i że Bartuś ją tak kochał, że aż na niego przeszło. Bo kochali się bardzo... Kudcze ale sie rozklejam. :(

Martan23

 
Posty: 65
Od: Sob wrz 05, 2009 8:22
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lut 20, 2012 21:33 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Witam,

potrzebuję pomocy dla mojej Koci. Znalazłam Kocię 3 lata temu na działce. Była malutka i bardzo zagłodzona. Nie mogłam tego przeżyć i zabrałam ją ze sobą. Po kilku dniach okazało się, że ma problem z brzuszkiem, więc zabraliśmy ją do weta i tam przeszła operację - miała pęcherzyki jak w ciąży, ale nie było nic w środku a do tego okazało się, że wyjęli jej śrut z głowy!!!Od tamtej pory wszystko układało się pomyślnie i była ślicznym i zdrowym kociakiem. 14/02/2012 wróciłam z pracy i głaszcząc ją na powitanie poczułam, że zamiast węzłów chłonnych na szyi ma wielkie kulki! Natychmiast pojechałam do weta, gdzie stwierdzono prawdopodobnie przeziębienie (inne węzły chłonne nie były powiększone) dostała trze zastrzyki i wróciłyśmy do domku. Następnego dnia z rana węzły chłonne się pomniejszyły, więc dostała jeszcze zastrzyki i antybiotyk doustny Enroxil na 3 dni do podawania i było ok, aż do wieczora, gdy wróciłam do domu po pracy...znowu zamiast węzłów miała dwie ogromne kulki...zadzwoniłam do weta, ale co lekarz to opinia...jedni mówili czekać inni na badanie krwi. 18/02/2012 w sobotę nie wytrzymałam i poszłam z Kocią na badanie krwi. Przeżyłyśmy straszną męczarnię przy pobieraniu ;( Lekarka, która ją przyjęła zbadała węzły chłonne i okazało się, że ma powiększone już wszystkie od razu powiedziała, że ma podejrzenie białaczki i powiedziała, że zadzwoni jak wyjdzie dodatki. Cały dzień przeleżałam z nadzieją, że nie będzie źle, ale kilka minut przed wizytą wieczorną zadzwoniła, że czekała na potwierdzenie białaczki i niestety ma złą wiadomość :( Przeżyłam to strasznie. Poszliśmy do niej po kilku minutach, ale już bez Koci, żeby jej nie męczyć i to co usłyszałam zwaliło mnie na kolana ;( Morfologia zła tj za mało płytek krwi i prawdopodobnie płyn w jamie brzusznej przez niesprawną wątrobę...Koszmar...Myślałam, że pęknę!!! Nie dawała Koci żadnej szansy i już mówiła o eutanazji...Wyszliśmy zdołowani, serce mi pękło i rozsypało się na drobny pył....cała Rodzina przeżywała tragedie...Kocia ciągle tylko śpi i nie bardzo ma chęć jeść...Aż do dzisiaj...Poszliśmy na USG, gdzie nie stwierdzono nic strasznego - tylko lekko powiększone nadnercza i powiększone węzły chłonne jamy brzusznej...Wet, który nas przyjął zupełnie inaczej podszedł to sprawy i dał nam nadzieje, że może jeszcze stać się cud i że Kocia wcale może nie mieć białaczki, bo test nie jest żadnym potwierdzeniem 100%! Pytanie teraz co z Kocią?Jak mamy jej pomóc? Jest zmęczona i śpiąca, ale jak przynoszę dobre jedzenie to się pobudza i chętnie skubie :) Ma bardzo opuchnięte węzły na szyjce. Wet nam dał numer do onkologów Kocich w celu konsultacji!Czy jest możliwe, żeby miała inną chorobę? Czy znacie podobny przypadek? Proszę o pomoc, bo mamy dwa dni, żeby zdecydować jak leczyć Kocię - czy sterydami (wiem, że przy białaczce się nie powinno) czy interferonem ludzkim? (na koci nas nie stać ;() Proszę o pilną poradę! Liczy się każda sekunda! A tą pierwszą weterynarz najchętniej bym udusiła!!!

Ostrowki

 
Posty: 10
Od: Pon lut 20, 2012 21:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 20, 2012 22:01 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Ostrowki pisze: Morfologia zła tj za mało płytek krwi i prawdopodobnie płyn w jamie brzusznej przez niesprawną wątrobę.


Ale na dzien dzisiejszy kocia plynu w jamie brzusznej, oplucnowej stwierdzonego nie ma ?
Wedlug mnie jesli FeLV wyszedl dodatni absolutnie nie podawac sterydow, bo nawet jesli okaze sie, ze pierwszy test wyszedl falszywie dodatni, ja osobiscie nie podalabym kotu sterydu przy podejrzeniu bialaczki.
Uderzac w interferon i poczytaj o MMS, Martan na pewno doradzi jesli bedzie trzeba, bo wieksza wiedze ode mnie posiada na pewno ( ja dopiero zaczynam walke z bialaczka ) :roll:
I oczywiscie wal do onkologow, oni badz co badz na pewno posiadaja fachowa wiedze w tej dziedzinie i wierze,ze na pewno dobrze doradza,choc sama nauczylam sie nie zawsze wierzyc we wszystko co mowia :evil:
♥..Niemal założyć się jestem gotowa,
bo wątpliwości moich to nie budzi,
że gdzie jest dom szczęśliwych kotów,
tam jest i dom szczęśliwych ludzi..

I wiem niewiele, lecz powiem, co wiem,
choć nie będzie to pewnie myśl złota:
Najpiękniejszą muzyką przed snem,
jest mruczenie szczęśliwego kota... ♥

Nuuuśka

 
Posty: 22
Od: Czw paź 06, 2011 11:53
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon lut 20, 2012 22:10 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Martan23 pisze:Oj Nuuuśka myślisz tak jak ja. My chcieliśmy mieć sześciopak. I czasem myślę, że może ta białaczka to sygnał, zeby przystopować. A zaczęło się od małego Stefcia, w którym zakochałam się do szaleństwa, potem dla niego Bartuś do towarzystwa, a potem pomysł mojego męża " a może weźmiemy dla chłopaków jakąś dziewczynkę..." . I z poszukiwań dziewczynki tri kolorki zrobiły się dwie dziewczynki.
Też mam wyrzuty sumienia, że przez moje zachcianki Bartuś ma białaczkę, bo jedna dziewczynka ją przyniosła. A z drugiej strony jak pomyślę ile radości nam dała Pixi przez ten rok, który z nami była, to aż śmieję się przez łzy i jak głupia gadam do jej zdjęcia. Przecież to nie jej wina, że była chora i że Bartuś ją tak kochał, że aż na niego przeszło. Bo kochali się bardzo... Kudcze ale sie rozklejam. :(


Też pomyslalam o tym samym...ze moze to znak zeby przystopowac, ze moze nie powinnismy wtedy tak bez zastanowienia wziasc Pepsi do domu, bez zadnych wynikow, wiedzy czy jest zdrowa..bez dwoch zdan na dzien dzisiejszy wiem ze bylo to bardzo nierozsadne z Mojej strony i powinnismy to wtedy lepiej przemyslec, nie ze wzgledu na fakt posiadania trzeciego kota, tylko na fakt posiadania trzeciego kota, o ktorego przeszlosci nic nie wiemy, i na pierwszy rzut oka wygladal bardzo bardzo zle.Ale chyba to jej "biedota"tak bardzo udzerzyla mnie i nie moglam jej tam zostawic.Przez swoje dotychczasowe 5 miesiecy spedzone z Nami dala Nam tyle ciepla i milosci, ile nie jeden czlowiek nie potrafi okazac...jak male bezbronne dziecko kochajaca miloscia bezwarunkowa za to, ze po prostu jestes.. :oops:
Kiedy okazalo sie,ze ma bialaczke, i ze prawdopodobnie zarazila tym Desperada nie wiem co przeze mnie wtedy bardzie przemawialo, chyba wszystko na raz - zlosc, strach, przerazenie i ogrom niezrozumienia dlaczego wlasnie my..ale teraz wiem, ze moze tak mialo byc, podobno nic nie dzieje sie bez przyczyny, zastanawiam sie tylko jaka byla przyczyna takiego obrotu spraw mimo wszystko.
Tworze na tym forum serie monologow, pisze i pisze, ale chyba to pisanie pomaga..tak mysle.
Trzymajcie kciuki za Naszego kawalera jutro, co by sie nie darl za bardzo w przychodni jak kluc beda 8O Bo i ja sie zaczne drzec i bedzie klops 8O
♥..Niemal założyć się jestem gotowa,
bo wątpliwości moich to nie budzi,
że gdzie jest dom szczęśliwych kotów,
tam jest i dom szczęśliwych ludzi..

I wiem niewiele, lecz powiem, co wiem,
choć nie będzie to pewnie myśl złota:
Najpiękniejszą muzyką przed snem,
jest mruczenie szczęśliwego kota... ♥

Nuuuśka

 
Posty: 22
Od: Czw paź 06, 2011 11:53
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon lut 20, 2012 22:52 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Nuuuśka pisze:Ale na dzien dzisiejszy kocia plynu w jamie brzusznej, oplucnowej stwierdzonego nie ma ?


Na dzień dzisiejszy nie ma żadnego płynu, więc czuję niesamowitą ulgę, bo nie musiałam żegnać mojej ukochanej Koci.

Bardzo dziękuję za szybką pomoc, bo to dla mnie teraz najważniejsze. Jutro mój Mąż będzie obdzwaniał onkologów i wypytywał o wszystko. Na razie na czas decyzji i konsultacji z innymi lekarzami Kocia otrzymała TOLFEDINE, więc z tego co widzę nie jest to steryd, bo dzięki forum powiedziałam wetowi, że nie chcę sterydów jej podawać. Do tego podałam jej Olej z wątroby rekina, żeby zwiększyć jej odporność i zjadła go z wielkim smakiem. Eh...Czy jest możliwość, że nie ma białaczki i po prostu męczy ją inna choroba, którą zwalczymy?


Czy wiecie jak zdobyć ludzki interferon i ile on kosztuje?

Ostrowki

 
Posty: 10
Od: Pon lut 20, 2012 21:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 21, 2012 1:47 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Steryd podaje się tylko w przypadku zagrożenia życia lub gdy niczym innym nie da zwalczyć się objawów.

Jeśli wyszedł plusik, to najprawdopodobniej tak jest. Objawy potwierdzające. Żeby się upewnić, można zrobić badanie pcr. Lub za trochę powtórzyć zwykły test płytkowy.

Na interferonie się nie znam. :|
Obrazek Stefanek Obrazek Bombuś

295955

Avatar użytkownika
 
Posty: 254
Od: Pon gru 26, 2011 14:12
Lokalizacja: Kielce

Post » Wto lut 21, 2012 6:27 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Ostrowki pisze:Czy jest możliwość, że nie ma białaczki i po prostu męczy ją inna choroba, którą zwalczymy?


Szczerze jesli test wyszedl dodatni to male prawdopodobienstwo, ze to cos innego, ale dla pewnosci tak jak pisze 295955 mozecie zrobic PCR, sama dzis jade robic, bo czekac 6 tyg. na potorzenie testu mi sie nie usmiecha,Ale nawet jesli Twoja kocia ma bialaczke, nie mozesz tego traktowac jak wyrok, z tym mozna zyc, i to wiele lat, a znam i takie przypadki, gdzie wczesnie wykryta, leczona od razu, zostala wyleczona :) Ja nie biore opcji - nieuleczalna jako wykladnie wszystkego, bo gdyby tak bylo, zarowno ja jak i kazda siedzaca pewnie na tym forum nie walczylaby, no bo po co.
Ostatnio wyczytalam madre zdanie, zreszta chyba tu jesli dobrze pamietam, ze kot z bialaczka to normalny kot, trzeba tylko bardziej n Niego uwazac :)

Co do Interferonu pytaj Martan, ja tez sie na tym nie znam, ale zapewne a aptece jest dostepny ale oczywiscie na recepte.Tak sadze bynajmniej :roll:
♥..Niemal założyć się jestem gotowa,
bo wątpliwości moich to nie budzi,
że gdzie jest dom szczęśliwych kotów,
tam jest i dom szczęśliwych ludzi..

I wiem niewiele, lecz powiem, co wiem,
choć nie będzie to pewnie myśl złota:
Najpiękniejszą muzyką przed snem,
jest mruczenie szczęśliwego kota... ♥

Nuuuśka

 
Posty: 22
Od: Czw paź 06, 2011 11:53
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto lut 21, 2012 19:25 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Dziewczyny (i Chlopaki jeśli jacyś tu są 8) ) - co do szczepionek pamiętajcie o jednej rzeczy - PureWax jest szczepionką rekombinowaną, nie ma dostępnej w Polsce pojedynczej szczepionki tej firmy na białaczkę. Jest tylko ta piątka. Najlepiej zapytać weta, jeśli chcecie kota tym zaszczepić, a niedawno był szczepiony na pozostałe choroby.

Wydaje mi się, że w nowym wątku białaczkowym trzeba koniecznie zgromadzić wiedzę na pierwszej stronie. Potem szuka się informacji, czasem znajduje się czasem sprzeczne informacje i trudno się w tym odnaleźć. Tak przynajmniej ja to widzę. Piszę o tym, bo choćby z interferonem trzeba uważać - pamiętacie z poprzednich części o przeciwwskazaniach? W jakim stanie zdrowia kota raczej się nie podaje Virbagenu? Ja nie pamiętam, ale wiem, że była o tym mowa. Z kolei z ludzkim też bywają kłopoty - włącznie do zejścia kota wskutek leczenia.
Obrazek

Motta brak. Wszystko jest czekaniem...
Wody — uczy pragnienie.
Brzegu — morskie przestrzenie.
Ekstazy — ból tępy jak ćwiek —
Pokoju — o Bitwach pamięć —
Miłości — nagrobny Kamień —
Ptaków — Śnieg.

Emily Dickinson

fiszka13

 
Posty: 1353
Od: Czw sty 28, 2010 22:01
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 21, 2012 20:13 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

No i wrocilismy :kotek:
Badania krwi zrobione, wyniki moze dojda do piatku, ma dzwonic w pt kolo poludnia.Chwile rozmawialam z wetka, ktora Nas przyjmowala ( nie jest to "Nasza" wet ale chcialam poznac kolejna opinie ).Jej zdaniem jesli po badaniu PCR Desperadowi wyjdzie wynik ujemny, dla pewnosci i tak test powtorzyc po 6 tygodniach, jesli wyjdzie pozytywny rozpoczac leczenie.Jej zdaniem wynik +/- moze znaczyc wiremie.
Co do Gafcia uslyszalam,ze jemu nalezy rowniez powtorzyc test po 6 tyg. i wtedy jesli wyjdzie kolejny ujemny, mozna go zaszczepic.
Co do leczenia yhmm....jak uslyszalam jej zdaniem kota powinno sie leczyc kocim interferonem, ona nigdy ludzkim nie leczyla(.. 8O ) O MMS w zyciu nie slyszala, takze nie drazylam nawet tematu.
W czwartek po poludniu jedziemy do Naszej wet, przekaze jej co wiem i zobaczymy co powie, jak ona bedzie widziala dalsze postepowanie. W sumie od tego co powie uzaleznam Nasze dalsze dzialania, albo zostaniemy przy Niej, albo bedziemy szukac kogos innego.
♥..Niemal założyć się jestem gotowa,
bo wątpliwości moich to nie budzi,
że gdzie jest dom szczęśliwych kotów,
tam jest i dom szczęśliwych ludzi..

I wiem niewiele, lecz powiem, co wiem,
choć nie będzie to pewnie myśl złota:
Najpiękniejszą muzyką przed snem,
jest mruczenie szczęśliwego kota... ♥

Nuuuśka

 
Posty: 22
Od: Czw paź 06, 2011 11:53
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto lut 21, 2012 20:19 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Bardzo dziękuję Wam za wsparcie. Nie wiem tylko co teraz dalej robić :( Musze to wszystko poukładać sobie w głowie, bo na razie mi pęka :( Będę walczyć o Kocie ile mam sił, bo kocham mojego kotka i już!

Ostrowki

 
Posty: 10
Od: Pon lut 20, 2012 21:02
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: dorcia44, Google [Bot], HerbertPrade i 39 gości