W moim podpisie jest link do wątku FeLV-ków do adopcji. Proszę, próbujmy przekonać domki, że FeLV to nie białaczka, że opieka nad takim kotem to nie udręka. Białaczkowców jest mnóstwo, przeważająca większość bezobjawowych, a w ilu domach żyją sobie koty, nie testowane i opiekun nawet nie wie, czy nie są nosicielami.Dlaczego nie brać dwóch FeLV-ków? Dlaczego nie zaszczepić swojego kota? Dlaczego FeLV-ek musi być skazany na bycie jedynakiem? Marta-po ma cztery, ostatnio dokociła się moją Marusią.Koty mają się świetnie, są zadbane, zdrowe, a co najważniejsze żyją w stadzie, bawią się ze sobą , nie są zestresowane...itd.Jak my sami zaczniemy :BIAŁACZKA

, ratunku!!!!, to jak mamy przekonać potencjalne domki do adopcji takiego kota? Ja mam FeLV-ka, jedna kotka odeszła za TM, jedną wyadoptowałam, mam w planach wyadoptować kota z lecznicy, który jest pozytywny i to do domku z innym kotem. Ludzie boją się białaczki, ale sądzą, że to nowotwór i kot odejdzie po długich męczarniach.Rozmawiałam z wieloma domkami, uświadamiałam i paniki nie było ( Czaruś był ogłaszany, mnóstwo ludzi dzwoniło w jego sprawie).Klopsik jest przepięknym kotem i jak wszystkie FeLV-ki wyjątkowo miziastym.Nic mu nie dolega, w dobrym domu może żyć wiele lat.