Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Witam,
w niedziele bylismy w schronisku na Marmurowej i zabralismy dwa kociaki - czarnego 8-mio miesięcznego (nazwany roboczo Lucyfer) oraz 4-letnią buraskę (nazwana roboczo Lili). Nie znalismy ich imion, wiec musielismy jakies nadac. Na zadne nie reaguja;-)
Obiecalam dac znac, wiec pisze.
Koty jeszcze zyja;-)
Lili od razu wyskoczyla z transportera, obwachala wszystkie katy i czuje sie jak u siebie. Szczegolnie radosnie reaguje na otwieranie lodowki (pewnie spodziewa sie smakolykow?), tak samo wariuje, gdy jemy obiad. Wspina sie po regale, na antresole, szczegolnie upodobala sobie miejsce do lezenia na plycie indukcyjnej lub w zlewie w kuchni, choc stanowczo jej tego zabraniam. Ma jednak charakter, czasem drapnie, czesto syczy i warczy (szczegolnie jak widzi Lucyfera). Ale za to wzorowo zalatwia sie do kuwetki, przynajmniej na siku;-), na dluzej jeszcze nie byla (co tez mnie martwi). Strasznie duzo je, opędzlowala dwie miseczki chrupek. Przy obiedzie podjadala nam kurczaka!
A gdy przestajemy poswiecac jej uwage obraza sie;-)
Drugi kot, Lucyfer, to jak na razie tragedia. Wskoczyl za kanape i siedzial tam do wczoraj wieczorem. Siedział i miauczał, Wczoraj podsunelismy mu miseczke, ale nie chcial jesc. Udalo sie go tez przegonic stamtąd. Bardzo sie boi czlowieków, boi sie tez Lili, ktora gdy tylko go widzi syczy i warczy oznaczajac swoj teren. Szkoda, liczylam ze da mu dobry przyklad. Gdy Lucyfer pojawia sie w zasiegu wzroku Lili nie tylko warczy, ale tez atakuje nas gdy probujemy ja uspokoic.
Z Lucyferem jest naprawde problem. Wczoraj w koncu przebiegl w inne miejsce w domu (chcialam sprawdzic, czy nie narobil za kanapa). Usiadl w drugim koncu mieszkania i od razu sie zesikal. Pozniej biegl spowrotem za kanape i dodatkowo zrobil na srodku kupe. W ogole nie skierowal sie do kuwetki, mam nadzieje ze to ze strachu. Szkody szybko zostaly uprzatniete, a Lucyfer znalazl sie spowrotem za kanapą. Do dziś nic nie zjadl, nie pił, tylko ciagle miauczy. Co wychyli glowe to Lili patrzy na niego i warczy, a on w odpowiedzi miauczy. Ucieka przed nią, przed nami, boi sie wlasicwie wszystkiego, wiec sie chowa. I miauczy. Placze tak rozpaczliwie, ze juz nie wiemy co robic! Pomocy:(
Martwie sie, ze te kociaki sie nie zaprzyjaznia....
Moze moglabym prosic o jakas porade?
Zeby chociaz Lucyfera wyciagnac zza tej kanapy, zeby cos zjadl i zalatwial sie do kuwetki! To juz bylby super postep!
Jest jakas szansa ze one sie polubia i beda razem zyc?
Pozdrawiam cieplo,
Bede wdzieczna za odpowiedz!
Ania
ruru pisze:Witaj klempusiu, dobrze, że jesteś tu.
Lucyferek to kotek wyjątkowo łagodny, taki kochany miś,
tylko się bardzo boi agresji- a akurat trafił na kocią towarzyszke dominującą.
Myślę, że trzeba go dużo uspakajać, łagodnie do niego mówić,
dawać smakołyki za kanapę,
powolutku, przełamie lęk i wtedy wszystko będzie dobrze...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 108 gości