oswajanie dorosłego dzikiego kota - czy macie doświadczenie?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 04, 2011 22:01 Re: oswajanie dorosłego dzikiego kota - czy macie doświadczenie?

W tym roku latem oswajałam trzy koty. Dwa na podwórku, jednego w domu.
Na podwórku kolejno pojawiła się kotka, po niej kocur. Oba początkowo dzikie bardzo-bardzo: na widok człowieka rozpłaszczały się na ziemi, podejście bliżej niż na 5-6 m skutkowało paniczną ucieczką. Dość szybko jednak przekonały się do misek z jedzeniem, przy kolejnych karmieniach podchodziły coraz bliżej, wreszcie pozwoliły się dotknąć. Dla kotki szybko kontakt z człowiekiem okazał się ważniejszy od jedzenia, kocur też się przełamał, ku mojemu ogromnemu zadziwieniu, wobec dzieci. Na podwórko wychodził 10-11 chłopiec i kot go wręcz pokochał. Wielki, poszarpany w bitkach kocur pchał się do głaskania i wywalał brzuchem do góry.
Kotka ma dom pod Krakowem, jest mega miziakiem. Kocur chwilowo mieszka u mnie. Jedno i drugie zaniosłam do mieszkania na rekach, bez protestów.

Mam jednak podejrzenie, że Harfa była domowym, wyrzuconym kotem, a Wojas wychodzącym, którego wywieziono w tą okolicę.

Trzeci przypadek to maluch, 8-9 tygodni, koteczka, urodzona gdzieś w okolicy, dzika. Jest dzika do tej pory, na widok wyciągniętej ręki ucieka albo się kuli i zamyka oczy. O dziwo, sama przychodzi na kolana, gdy się siedzi w łazience, względnie do mojej mamy na kanapę. Chodzi jak cień za jednym z moich kocurów, wyjątkowym przylepą i razem z nim pcha się do przytulania - ale tylko wtedy.
Może jeszcze się rozmiziakuje...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lut 10, 2012 12:36 Re: oswajanie dorosłego dzikiego kota - czy macie doświadczenie?

Wpadłam się pochwalić, że dziki podwórkowiec, którego dokarmiam i wskakuje do mieszkania przez balkon (często sobie u mnie śpi), po 9 miesiącach zaczął przyłazić do mnie w nogi gdy leżę :piwa: i daje się głaskać przy karmieniu, wychodzeniu oraz mimochodem gdy leży na łóżku. Bywa spięty przy głaskaniu na łóżku, cicho miauczy... ale ogólnie zrobił się kumaty, miauczy do mnie (wcześniej nie miauczał wcale, jakby nie wiedział, do czego służy miauk do człowieka).
Quot capita, tot sententiae

Le Tigre

 
Posty: 2710
Od: Sob gru 03, 2011 12:37

Post » Pt lut 10, 2012 23:24 Re: oswajanie dorosłego dzikiego kota - czy macie doświadczenie?

O, to gratuluję :D

Ja mam w tej chwili znów dwa podwórkowce na oku. Znalazło się okienko piwniczne, więc się tam wprowadziły.
A na razie dokarmiam intensywnie i próbuję nawiązać kontakt. Z początku szło ładnie - jedna kotka pozwalała się miziać, nawet do nóg przychodziła, drugi kot, dzikszy, czekał w odległości 3-4 m, aż nałożę miskę.
Teraz przy mrozach jakby zdziczały - kotka uchyla się od ręki, drugi kot umyka i trzyma na dystans.
Gdyby nie to, że dziewiętnaście kotów w mieszkaniu to trochę dużo, to już bym klatkę stawiała... A i tak będę musiała odłowić, bo pokastrować trzeba.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 15, 2012 12:35 Re: oswajanie dorosłego dzikiego kota - czy macie doświadczenie?

19 kotów to dużo, fakt.

Żeby nie było tak rajsko i sielsko-anielsko, to mój podwórkowiec czasem syknie na moje dziecko (boi się szybkich, gwałtownych ruchów). Trzeba mieć na nich oko. Poza tym oprócz wskakiwania w nogi udało mi się go kilka razy po łebku pogłaskać. Wydaje się lubić to, oczy mruży... ciekawe czy doczekam się mruczenia kiedykolwiek.

W mrozy miał ruję i przylatywał w biegu na żarcie oraz obsikać drzewko pod balkonem ;) ale właśnie w trakcie tej rui jakoś się rozkręcił. Jakby był wdzięczny, że w ten mróz nie musi się martwić o jedzenie, czy coś... i wdzięczność okazuje przychodzeniem w nogi albo kładzie się w okolicy moich nóg na podłodze. jak na to, że lubi trzymać dystans, to chyba taki jego miły gest jakiegoś przywiązania...
Quot capita, tot sententiae

Le Tigre

 
Posty: 2710
Od: Sob gru 03, 2011 12:37

Post » Śro lut 15, 2012 23:07 Re: oswajanie dorosłego dzikiego kota - czy macie doświadczenie?

Sądzę, że doczekasz się. Koty, mam wrażenie, znają coś takiego jak wdzięczność. Moja Hela, oswojona dziczka uratowana od śmierci głodowej, to miziak nad miziaki.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lut 17, 2012 21:03 Re: oswajanie dorosłego dzikiego kota - czy macie doświadczenie?

Mam wrażenie, że naprawdę idzie do przodu. Może masz rację i serio się doczekam. Ostatnio kotek mnie zaskoczył tym, że daje się głaskać po łebku i nawet jakby sprawia mu to przyjemność. Oczywiście nie zawsze mu to radość sprawia, bo on jednak ma w sobie jeszcze sporo nieufności, lubił zawsze dystans. Nawet kiedyś, gdy zastanawialiśmy się, jak go nazwać, mąż powiedział, że pasuje mu tylko "Niedotykalski" ;) Teraz jednak dystans się skraca, kotek sam się zbliża do mnie - dalej na dystans, ale np. siada na łóżku niedaleko mnie czy kładzie się w nogi - nieufny jakby bał się, że zaraz go uderzę - ale widzę, że jest bez porównania więcej sytuacji, w których on chce się do mnie zbliżyć czy nawiązać kontakt, gaduła się zrobił, gdy coś chce, miauczy (wyjść, jeść, żebym czegoś nie robiła).

Serio, mam wrażenie, że on czuje wdzięczność i przywiązanie w jakimś stopniu. Gdy zdarza mu się nie pojawić przez 1 dzień (rzadko), albo gdy nas w domu nie ma a on czekał, wygina grzbiet do góry przy głaskaniu i dąży do większego kontaktu fizycznego (sam się bardziej zbliża).

Edycja: kot ostatecznie został nazwany "Kit!" przez moje dziecko od pewnej reklamy jak mniemam ;) i tak już zostało :D
Quot capita, tot sententiae

Le Tigre

 
Posty: 2710
Od: Sob gru 03, 2011 12:37

Post » Sob lut 18, 2012 14:53 Re: oswajanie dorosłego dzikiego kota - czy macie doświadczenie?

A jeszcze pytanie. Jak przebiegało oswojenie Heli? Ile trwało? Jak bardzo była 'dzika'?
Quot capita, tot sententiae

Le Tigre

 
Posty: 2710
Od: Sob gru 03, 2011 12:37

Post » Pon lut 20, 2012 0:06 Re: oswajanie dorosłego dzikiego kota - czy macie doświadczenie?

Le Tigre pisze:A jeszcze pytanie. Jak przebiegało oswojenie Heli? Ile trwało? Jak bardzo była 'dzika'?

Trudno powiedzieć.
Hela, póki była w formie, wiała przed człowiekiem na kilka-kilkanaście metrów. Do domu została przyniesiona w stanie... No cóż, prawie agonalnym. Uratowało ją to, że wet zdecydował się spróbować kroplówek, ale przez kilka dni była zbyt słaba, by się poruszać.
Jak wracała do sił, siedziała w czymś w rodzaju namiotu na fotelu, gdzie podawaliśmy jej miski z jedzeniem i zabieraliśmy brudne podkłady. Trwało to jakieś trzy-cztery miesiące do momentu, gdy zaczęła wychodzić spod przykrycia i podchodzić do nas.
Ważne - cały czas była w mieszkalnym pokoju, z innymi, oswojonymi kotami. Obserwowała je, jak się miziają, a sama przychodzić do nas zaczęła po kąski jedzenia.
Ale mam wrażenie, że Hela i jej entuzjazm do człowieka to wyjątek - Minnie, zabrana z podwórka jako sześciotygodniowy kociak, jest niechętna braniu na ręce, Lala zachowuje się podobnie. Wojas, który potrzebował kilku tygodni, by się na podwórzu przekonać do człowieka, chyba był kotem domowym.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lut 20, 2012 21:03 Re: oswajanie dorosłego dzikiego kota - czy macie doświadczenie?

Rozumiem.
Mój dochodzący kot jest na oko typowym podwórkowcem. Czasem ma ochotę na większe zbliżenie ale ogólnie woli dystans. Wydaje mi się, że jakichś megaspektakularnych miłości do dotyku człowieka nie będzie, choć kto go tam wie ;) Dziś np. zero wskakiwania w nogi, a na trochę przyszedł poleżeć w okolice nóg moich na podłodze. Czy leżenie kota przy nogach to jakaś oznaka przywiązania, akceptacji? On tak czasem poleguje, czego mój wcześniejszy kot wychowywany od początku z ludźmi raczej nie robił...
Quot capita, tot sententiae

Le Tigre

 
Posty: 2710
Od: Sob gru 03, 2011 12:37

Post » Pon lut 20, 2012 23:15 Re: oswajanie dorosłego dzikiego kota - czy macie doświadczenie?

Tak, sądzę, że to oznaka akceptacji.
Z moich Miciek był podwórkowy i właśnie przekonanie jego do nas objawiło się tym, że zaczął się przy człowieku kłaść. Pamiętam, jak mi mamucik tłumaczyła, że dla podwórkowych kotów ręce ludzkie to samo zło i że się właśnie tego panicznie boją. Rzeczywiście, trwało ze dwa lata, jak MIciek zaczął znosić spokojnie głaskanie.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lut 21, 2012 7:35 Re: oswajanie dorosłego dzikiego kota - czy macie doświadczenie?

No właśnie - samo zło, trudno się dziwić, jak sama widziałam, jak z tych rąk obrywał gazetą od pani, do której kotki przychodził na parapet. Albo jak go jakiś kretyn psem poszczuł (na smyczy), bo sąsiadka go namówiła...

Dwa lata to sporo, ale widzę, że dzikuskom łatwo to oswajanie nie idzie - mój to głaskanie czasem wydaje się lubić - np. głaszczę go gdy podaję mu jeść i wtedy grzbiet podnosi do góry i wydaje się zadowolony- będzie z 1,5 roku jak dokarmiam go przez okno a od jakichś niecałych 10 mies. przychodzi też do domu. Myślę, że może miał kontakt z człowiekiem, ale jedynie gdy był mały, potem nie. Albo wcale nie miał. Ogólnie mam wrażenie, że on się bardzo miota między chęcią i niechęcią do człowieka. Z jednej strony są zrywy, kiedy się zbliży, z drugiej nie ma chęci na zbliżenia innego dnia. Ale potrafi ogromnie wzruszać. Z początku przychodził tylko po jedzenie i uciekał od razu przez balkon. Po jakimś miesiącu-dwóch takiego przychodzenia przyszedł na kwadrans w ulewę, przycupnął tuż przy balkonie - wytrzymał ten kwadrans i uciekł :) ale potem następnym czy jeszcze następnym razem wszedł, pospał z godzinę, i... obudzony, dziki kot wskoczył na łóżko na którym siedziałam, przysiadł na pupie ;) i położył mi przednie łapy na kolanach. W szoku byłam, wzruszyłam się, że tak się zbliżył - wyglądał, jakby chciał podziękować za "nocleg" (znów była ulewa ;) )

I tak się facecik miota ale jest bez porównania lepiej niż było.
Quot capita, tot sententiae

Le Tigre

 
Posty: 2710
Od: Sob gru 03, 2011 12:37

Post » Wto lut 21, 2012 8:14 Re: oswajanie dorosłego dzikiego kota - czy macie doświadczenie?

O! Zaznaczam wątek i nauczę się go na pamięć :)
Mam teraz w łazience królową dzików, Ms Mietkę 8)
ObrazekObrazekObrazekObrazek

spinca

 
Posty: 1429
Od: Pon paź 19, 2009 12:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 21, 2012 9:36 Re: oswajanie dorosłego dzikiego kota - czy macie doświadczenie?

Co ona w tej łazience robi? ;)

Mój przyszedł, pożarł kurczakową nogę ;), dał się pogłaskać po łebku przy wyjściu (głaszczę go stojąc bokiem - rękę wyciągniętą przed jego pyskiem źle znosi i bokiem muszę podchodzić) - oczy zmrużył jakby zadowolony i pofrunął na dwór :D
Quot capita, tot sententiae

Le Tigre

 
Posty: 2710
Od: Sob gru 03, 2011 12:37

Post » Wto lut 21, 2012 10:13 Re: oswajanie dorosłego dzikiego kota - czy macie doświadczenie?

Postanowiła zrobić z nas mega brudasów, ponieważ najlepiej jej w wannie 8O

Ja na taki zaszczyt to sobie jeszcze poczekam ;)
ObrazekObrazekObrazekObrazek

spinca

 
Posty: 1429
Od: Pon paź 19, 2009 12:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 21, 2012 12:51 Re: oswajanie dorosłego dzikiego kota - czy macie doświadczenie?

Ale za to jaka satysfakcja będzie z poskromienia dzikiego zwierza :D

Mój ma chyba ruję nadal, bo przestaje na razie często sypiać u mnie w domu, tylko łapie żarcie, leży minutę przy nogach i w długą ;)
Quot capita, tot sententiae

Le Tigre

 
Posty: 2710
Od: Sob gru 03, 2011 12:37

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 307 gości