Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

O wszystkich stworzeniach poza kotami

Moderator: Moderatorzy

Post » Pon lut 20, 2012 22:45 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Mi tam się chyba najbardziej czerwone piórka podobały :ok:

joszko89

 
Posty: 3823
Od: Nie paź 09, 2011 14:13
Lokalizacja: Opole

Post » Pon lut 20, 2012 23:04 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Z PAMIĘTNIKA STAREGO FILOZOFA
No w końcu opowiem Wam, drogie cioteczki płci obojga, jak to z Kartoflem było. Otóż Kartofel tamtego dnia zwymiotował swój obiad. Chlusnął raz tak, że odrzut go przewrócił na grzbiet i wtedy chlusnął drugi raz i zaczął się dławić i charczeć. Pańcia akurat była na szczęście obok. Jak to zwykle z pańcią bywa, jedna część jej wielowątkowej osobowości wpadła w panikę, a nawet w histerię i gdzieś do środka pańci wydała okrzyk "Jacob, nie umieraj!" Tu muszę nadmienić, że pańcia ostatnio obejrzała film dla młodzieży pod tytułem "Zmierzch", konkretnie jakąś kolejną część i owo arcydzieło kinematografii amerykańskiej wstrząsnęło nią na wskroś. Nic nowego zresztą, pańcią wstrząsają filmy akcji tak dramatycznej nawet jak "Nad Niemnem", więc co tu dopiero gadać o wampirach. Dylemat niejakiej Belli, małomównej przedstawicielki amerykańskiej prowincji - w sensie wilkołak, czy wampir - bardzo pańcię zainspirował, zwłaszcza, że cały czas filmu spędziła mozolnie wycinając z serwetek biedronki i truskawki. Po rozsądnym namyśle pańcia zdecydowała, że jakby wilkołak podpisał zobowiązanie, że nigdy nie będzie wracał do ludzkiej postaci, to taki wilczurek słusznych rozmiarów byłby doprawdy cudną ozdobą naszego geriatrycznego oddziału, a i pańcio byłby w siódmym niebie.
Ale wróćmy do naszego kartofla, który macha łapami i charcze z obiadem w nosie. Pańcia dopadła go jednym susem, przewróciła głową w dół i zaczęła z niego wytrząsać rzeczony obiad. Drugą ręką usiłowała mu wydłubać z nosa... eee... no dalszy ciąg obiadu. Klapała go po pleckach, Gabunia mówi, że przez chwilę sądziła, że pańcia zrobi kartoflowi sztuczne oddychanie usta-usta, ale nie było potrzeby. Kartofel co prawda charczał potem całą noc, ale oddychał samodzielnie. Pańcia co i rusz sprawdzała jak się czuje i właśnie wtedy wpadła w bardzo ponury nastrój kartoflany, wyobraziła sobie od razu zapalenie płuc i ogólny koniec świata. Teraz Kartofel nie charcze, wsuwa każdą ilość paszy, którą pańcia mu osobno przemyca do łazienki, tyle, że wciąż jakiś taki chudy jest.
Poza tym mieliśmy serię awantur, bowiem pańcia przez te historie z Kartoflem, przez operacje Fistaszka i różne pańciowe zaniedbania - jednej nocy pańcię obudził Leon! - naskarżył, że nie ma wody w żadnej misce, jak pańcio szedł spać, to nie nalał! pańcia była wściekła, ale oczywiście zeszła i nalała, a nad ranem Celina postanowiła się pobawić fistaszkowym kołnierzem. Plastikowym. Robiła straszny szurgot akurat obok pańcia głowy, wiec pańcia zaczęła nim potrząsać, by się obudził i zabrał Celinie zabawkę. Pańcio odmówił przez sen i to dość niegrzecznie.
No, ale w końcu, koło południa, musiał wstać i spotkać niewyspaną pańcię nad kawą.
Ojej.
Projekt kuchni, rysowany przez kilka ostatnich dni, fruwał w kawałkach a my z Gabunią na wszelki wypadek się ewakuowaliśmy za ostatni fotel.
Potem pańcio jakoś pańcię ułagodził, narysowali projekt ponownie i zaczęli nad nim dyskutować.
Ojej dwa.
Musze przyznać, oboje bardzo się starali dojść do jakiegoś konsensusu. (Ostatnio nauczyłem się tego trudnego słowa, a oznacza ono, że pańcio będzie miał swoją wymarzoną zmywarkę, która pańci z kolei do niczego nie jest potrzebna, za to nigdzie się nie zmieści lodówka) Pańcia tylko trzy razy cisnęła nożem (siekała w międzyczasie czosnek do makaronu) a pańcio tylko raz podeptał nieszczęsny projekt, za to oboje rzucali miarką po całej kuchni i na zmianę wrzeszczeli, że nic ich nie obchodzi. Nie wiem co konkretnie ich ma obchodzić, albo nie, ale potem z Gabunią doszliśmy do wniosku, że gdyby nie my wszyscy to państwo chyba dawno już by się pozabijali.
Po południu pańcio pojechał grać w piłkę, a pańcia przyodziana w domowy dresik i bardzo poplamioną princeskę w której ostatnio maluje pudełka, dalej sobie wycinała serwetki. Ścinki fruwały wszędzie, Dupencja miała dobry dzień i sadziła kupy gdzie popadnie, Leon postanowił zmienić futro bo idzie wiosna, no bałagan totalny i w tym momencie Junior zleciał z góry z nowiną że pod furtką stoi Młody z kolegą i narzeczoną.
Ojej trzy.
Pańcia od razu zeszła na zawał, bowiem narzeczona należy do osób, które sprzątają okruszki po ukrojeniu każdej kromki chleba i odkurza dwa razy dziennie. Po chwili okazało się, że Juniorowi coś się przywidziało i to nie narzeczona, tylko cyprys w doniczce, bo Młody postanowił znienacka uczcić imieniny mamuni, które nota bene były miesiąc temu.
Kochane dzieciątka... :roll:

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa


Post » Pon lut 20, 2012 23:31 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

No nie, całkiem ładna dziewczyna.
To Junior jest szczególnej bystrości... :roll:

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 21, 2012 6:40 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Megana pisze:Z PAMIĘTNIKA STAREGO FILOZOFA
No w końcu opowiem Wam, drogie cioteczki płci obojga, jak to z Kartoflem było. Otóż Kartofel tamtego dnia zwymiotował swój obiad. Chlusnął raz tak, że odrzut go przewrócił na grzbiet i wtedy chlusnął drugi raz i zaczął się dławić i charczeć. Pańcia akurat była na szczęście obok. Jak to zwykle z pańcią bywa, jedna część jej wielowątkowej osobowości wpadła w panikę, a nawet w histerię i gdzieś do środka pańci wydała okrzyk "Jacob, nie umieraj!" Tu muszę nadmienić, że pańcia ostatnio obejrzała film dla młodzieży pod tytułem "Zmierzch", konkretnie jakąś kolejną część i owo arcydzieło kinematografii amerykańskiej wstrząsnęło nią na wskroś. Nic nowego zresztą, pańcią wstrząsają filmy akcji tak dramatycznej nawet jak "Nad Niemnem", więc co tu dopiero gadać o wampirach. Dylemat niejakiej Belli, małomównej przedstawicielki amerykańskiej prowincji - w sensie wilkołak, czy wampir - bardzo pańcię zainspirował, zwłaszcza, że cały czas filmu spędziła mozolnie wycinając z serwetek biedronki i truskawki. Po rozsądnym namyśle pańcia zdecydowała, że jakby wilkołak podpisał zobowiązanie, że nigdy nie będzie wracał do ludzkiej postaci, to taki wilczurek słusznych rozmiarów byłby doprawdy cudną ozdobą naszego geriatrycznego oddziału, a i pańcio byłby w siódmym niebie.
Ale wróćmy do naszego kartofla, który macha łapami i charcze z obiadem w nosie. Pańcia dopadła go jednym susem, przewróciła głową w dół i zaczęła z niego wytrząsać rzeczony obiad. Drugą ręką usiłowała mu wydłubać z nosa... eee... no dalszy ciąg obiadu. Klapała go po pleckach, Gabunia mówi, że przez chwilę sądziła, że pańcia zrobi kartoflowi sztuczne oddychanie usta-usta, ale nie było potrzeby. Kartofel co prawda charczał potem całą noc, ale oddychał samodzielnie. Pańcia co i rusz sprawdzała jak się czuje i właśnie wtedy wpadła w bardzo ponury nastrój kartoflany, wyobraziła sobie od razu zapalenie płuc i ogólny koniec świata. Teraz Kartofel nie charcze, wsuwa każdą ilość paszy, którą pańcia mu osobno przemyca do łazienki, tyle, że wciąż jakiś taki chudy jest.
Poza tym mieliśmy serię awantur, bowiem pańcia przez te historie z Kartoflem, przez operacje Fistaszka i różne pańciowe zaniedbania - jednej nocy pańcię obudził Leon! - naskarżył, że nie ma wody w żadnej misce, jak pańcio szedł spać, to nie nalał! pańcia była wściekła, ale oczywiście zeszła i nalała, a nad ranem Celina postanowiła się pobawić fistaszkowym kołnierzem. Plastikowym. Robiła straszny szurgot akurat obok pańcia głowy, wiec pańcia zaczęła nim potrząsać, by się obudził i zabrał Celinie zabawkę. Pańcio odmówił przez sen i to dość niegrzecznie.
No, ale w końcu, koło południa, musiał wstać i spotkać niewyspaną pańcię nad kawą.
Ojej.
Projekt kuchni, rysowany przez kilka ostatnich dni, fruwał w kawałkach a my z Gabunią na wszelki wypadek się ewakuowaliśmy za ostatni fotel.
Potem pańcio jakoś pańcię ułagodził, narysowali projekt ponownie i zaczęli nad nim dyskutować.
Ojej dwa.
Musze przyznać, oboje bardzo się starali dojść do jakiegoś konsensusu. (Ostatnio nauczyłem się tego trudnego słowa, a oznacza ono, że pańcio będzie miał swoją wymarzoną zmywarkę, która pańci z kolei do niczego nie jest potrzebna, za to nigdzie się nie zmieści lodówka) Pańcia tylko trzy razy cisnęła nożem (siekała w międzyczasie czosnek do makaronu) a pańcio tylko raz podeptał nieszczęsny projekt, za to oboje rzucali miarką po całej kuchni i na zmianę wrzeszczeli, że nic ich nie obchodzi. Nie wiem co konkretnie ich ma obchodzić, albo nie, ale potem z Gabunią doszliśmy do wniosku, że gdyby nie my wszyscy to państwo chyba dawno już by się pozabijali.
Po południu pańcio pojechał grać w piłkę, a pańcia przyodziana w domowy dresik i bardzo poplamioną princeskę w której ostatnio maluje pudełka, dalej sobie wycinała serwetki. Ścinki fruwały wszędzie, Dupencja miała dobry dzień i sadziła kupy gdzie popadnie, Leon postanowił zmienić futro bo idzie wiosna, no bałagan totalny i w tym momencie Junior zleciał z góry z nowiną że pod furtką stoi Młody z kolegą i narzeczoną.
Ojej trzy.
Pańcia od razu zeszła na zawał, bowiem narzeczona należy do osób, które sprzątają okruszki po ukrojeniu każdej kromki chleba i odkurza dwa razy dziennie. Po chwili okazało się, że Juniorowi coś się przywidziało i to nie narzeczona, tylko cyprys w doniczce, bo Młody postanowił znienacka uczcić imieniny mamuni, które nota bene były miesiąc temu.
Kochane dzieciątka... :roll:

Megana wydaj te opowiastki drukiem-50% dochodu dla mnie 8) Nie nie ....nie dziękuj :D
Serniczek
 

Post » Wto lut 21, 2012 10:20 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Raczej rozmyślam nad blogiem równoległym... ale my tu gadu gadu, a dzie ciocia Ania??? Zasypało ją na wsi, czy wyślizgało dokądś? 8O
PS - Nina, cieszę się, że nastrój lepszy... a co do kiecy, to marzyła mi się czerwona cała, ale ta jest bardziej czarna w zasadzie.

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 21, 2012 13:20 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Jak się ma Kartofelek?

Wima

 
Posty: 4102
Od: Pon sty 17, 2005 12:50
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lut 21, 2012 13:43 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

haha, cyprysowa narzeczona. Dobry tytuł na jakąś rockową pieśń. Najlepiej o serwetkach i fruwającej miarce po kuchni, o winowajcy zmywarce i pokrzywdzonej lodówce.
Obrazek

Ederlezi

 
Posty: 1006
Od: Czw sty 12, 2012 10:57

Post » Wto lut 21, 2012 14:17 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Pięęękne!
***** ***
LUBMY SIĘ

Hańka

 
Posty: 42041
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Wto lut 21, 2012 17:38 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Ach, Filozofie uwielbiam Cię i Twój pamiętnik!

joszko89

 
Posty: 3823
Od: Nie paź 09, 2011 14:13
Lokalizacja: Opole

Post » Wto lut 21, 2012 19:17 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Megana pisze: my tu gadu gadu, a dzie ciocia Ania??? Zasypało ją na wsi, czy wyślizgało dokądś? 8O
Nigdzie ciotka nie zaginęła, ale ledwo ciągnie- głównie obsługuje swoje ogony (stacjonarnie i wyjazdowo – teraz już przemieszczam się z czterema), przybyłą radziecką rodzinę, więc rzadko zagląda na forum. Jutro testy i szczepienia… Brakuje mi już siły i kasy. :|

Zaglądam do pamiętnika Fila z doskoku, i…nie ogarniam wątku- jaka impreza (gdzie? kiedy?), jakie nowe zdjęcia (czy z nowymi kotami?), jaka czerwona kiecka i czerwone piórka, do cholery…?! Że niby gdzie te czerwone piórka?!
Zarejestrowałam brak szklanek, kalesonów, sztućców, sztywne łapki Fistka, rzygi Kartofelka, wskrzeszony sweterek kombajnisty, ale piórek NIE!
Jestem wypruta, po trzydniowej migrenie, żadnych czerwonych piórek nie widziałam i oczekuję wyjaśnień! :evil:

Hmm..., i powiadasz, że Pawełek pomylił ziele w doniczce z narzeczoną Młodego, tak? :roll:
Jak już tak hurtowo diagnozujecie domowników, to przebadajcie (neuroobrazowo) też Juniora, bo mnie trochę niepokoi…
Ojciec sąsiadów -dziadek z zaawansowanym Alzheimerem, cierpiący na rozliczne urojenia- upierał się przez długi czas, że przy furtce ich domu stoi jakiś mężczyzna. „Ciągle stoi i nie chce odejść!”. Udręczona rodzina tłumaczyła mu, że nikogo tam nie ma, ale w końcu zwołali rodzinne consilium i uradzili, że to pewnie drzewko rosnące obok furtki niepokoi dziadka, bo przy jego dozie ‘fantazji’ można dopatrzyć się w nim ludzkiej sylwetki.
Zadecydowali dla spokoju dziadka poświęcić drzewo.
Wycięli jabłonkę, a następnie oznajmili dziadkowi, że „ten nękający ich dom mężczyzna w końcu się oddalił”.
Dziadek podszedł do okna, spojrzał w kierunku furtki i stwierdził: „-Faktycznie, ten facet poszedł, ale TA KOBIETA ZOSTAŁA!” :mrgreen:

annafreesprit

 
Posty: 661
Od: Wto lut 08, 2011 8:26
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 21, 2012 19:30 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

annafreesprit pisze:Zaglądam do pamiętnika Fila z doskoku, i…nie ogarniam wątku- jaka impreza (gdzie? kiedy?), jakie nowe zdjęcia (czy z nowymi kotami?), jaka czerwona kiecka i czerwone piórka, do cholery…?! Że niby gdzie te czerwone piórka?!

Przyznam, że też mi to umknęło :roll: W prawdzie jestem w trakcie przeprowadzki, ale staram się uważnie śledzić wątek Filozofa...
W niedzielę przeprowadziłam psiaki i sześć kotów (dwa nie dały się złapać), wczoraj dojechała brakująca dwójka i można powiedzieć, że było lepiej niż myślałam... Ale dzisiaj po prawie czteromiesięcznych wakacjach u swojej hodowczyni dojechał Angus... i właśnie testuję nową pralkę, bo gnojek zes..ł się na moją kołdrę :evil: Pierwszy raz mi coś takiego kot zrobił :evil:
Mieszkałem z kilkoma mistrzami Zen. Wszyscy byli kotami - Eckhart Tolle
Obrazek Obrazek

Bianka 4

Avatar użytkownika
 
Posty: 4795
Od: Wto sie 10, 2010 21:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Wto lut 21, 2012 20:22 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Dziewczyny czerwone piórka to Megana miała w koku (?) na swoim parkingowym weselu. Foto znajduje się na innym wątku, a dokładnie to na wątku od ninakiler. Pewnie Wam też pokaże te zjawiskowe zdjęcie :wink:

joszko89

 
Posty: 3823
Od: Nie paź 09, 2011 14:13
Lokalizacja: Opole

Post » Wto lut 21, 2012 20:27 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

No, bo też się czułam nie a-ku-rą
***** ***
LUBMY SIĘ

Hańka

 
Posty: 42041
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Śro lut 22, 2012 14:31 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

To ja przekopiuję własnego posta z wątku Niny, bo czerwone piórka nie wzięły się z niczego, tylko chcialam pocieszyć Ninę w kwestii odkładania ślubu...

Nina, my na ślub zdecydowaliśmy się po 15 latach i to tylko dlatego, że nietypowa sytuacja lokalowa nas zmusiła.
Z braku funduszy kieckę kupiłam na allegro za 120 zł, a wesele znajomi z różnych for urządzili nam na parkingu pod USC.
Było zarąbiście, choć rozkręcili się najbardziej jak już odjechaliśmy...
A koczek miałam ozdobiony piórkami wydłubanymi z kociej zabawki :mrgreen:
Pozwolę sobie wrzucić zdjęcie poglądowe...
Obrazek
Się nie martw, zawsze może być zabawnie. :D


I już wszyscy będą a-ku-rą :mrgreen:
Byliśmy wczoraj na Spadkobiercach, na dwóch turach. Robercik Górki miał odrobinę gorszy dzień, ale za to Joanna K jak zwykle boska, a Wojtek Tremiszewski (Warren) miał ewidentną zwyżkę formy. Wyszliśmy z Palladium o północy zieeew.

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości