Ja mam pisanie z kotem na klawie, więc rozumiem. Gdy tylko położę lapa na kolanach, Leda (ta dominatorka) zaraz się ładuje, bo ona potrzebuje być blisko

W takich sytuacjach po prostu przekładam ją obok. Czasem leży grzecznie, a czasem urażona odchodzi. Trudno, ja muszę pisać (nie tylko posty, mam robotę;). W końcu koty też pokazują, że na coś nie mają ochoty, więc ja chyba też mam do tego prawo.
Karmienie: stawiam miski jakiś metr od siebie i siedzę przy kotach, póki nie zjedzą. Leda też ma zapędy, żeby jeść najlepiej z obu jednocześnie. Wtedy ją przesuwam do jej miski, jak jej się nie podoba to trudno - mała ma się najeść (Leda i tak później przychodzi i dojada po wszystkich). Rezydentka dostaje jeść na szafie - to jej bezpieczna miejscówka - bo bywało, że całkiem rezygnowała z jedzenia, gdy inny kot podchodził.
Kuweta: tu zazwyczaj bywało odwrotnie, to małe tymczasy podglądały duże koty i przeszkadzały. Gdy widzę, że podglądacz się czai przed łazienką, zabieram go z pola widzenia kota , który potencjalnie chce się załatwić. Siadamy sobie, głaszczemy, tłumaczę, że drugi kot potrzebuje pobyć sam w toalecie

Ogólnie nie boję się interweniować, w końcu jestem największym kotem w stadzie

Gdy koty się bawią, ganiają, syczą na siebie itd. daję im spokój, na zasadzie, że muszą się dogadać po kociemu.
No i nie ma mowy o atakowaniu drugiego kota, gdy Leda leży u mnie na kolanach. Przy ostatniej takiej akcji TŻet oberwał pazurami, bo był na drodze ataku. Przytrzymać za kark i odstawić na podłogę. Wydaje mi się, że bez szkody dla psychiki kociej można mu okazać, że jakieś zachowania są nie do przyjęcia. To zresztą i tak tylko na początku, bo gdy koty osadzą się już w nowej sytuacji, to przestaje im przeszkadzać podglądanie w kuwecie, przy jedzeniu wymieniają się miskami i potrafią spać na jednym łóżku (po przeciwnych stronach, ale zawsze).
Tak więc bądź dobrej myśli i nie poddawaj się:)