

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Georg-inia pisze:Diego się rozchorowałwczoraj wszystko w porządku, normalny, radosny kot, a dziś po przyjściu do pracy Zmienniczka zobaczyła znów zapuchnięte oczka i gil w nosie... ręce opadają
dostał nowy antybiotyk, zobaczymy jak zadziała...
Pytałam o Behemota. Podobno ożywia się wyłącznie wtedy, gdy w drzwiach stanie Pani Mariolka z kociarni. Ania mówi, że katar katarem, ale jego łamie pogłębiająca się depresja... Dziwne, bo przecież Behemot raczej nie jest kotem nakolankowym... jak siedział w drugim boksie - dawał się dotykać i pogłaskać, ale na tym jego społeczne podejście do człowieka się kończyło.
Ciepła, zastanówcie się z Kubą jeszcze.
Ja Was absolutnie nie chcę zniechęcać, bo mi ten kot na sercu leży bardzo, ale nie ukrywajmy - Behemot jest kotem na wpół zdziczałym... Oczywiście jest młodziutki, dziś z Anią liczyłyśmy, wyszło nam 9 m-cy i pewnie przy stałym kontakcie z człowiekiem szybko by załapał, tym bardziej, że jego da się dotknąć. W przeciwieństwie do Krisa, którego adoptowali moi znajomi, a którego żeby odłowić z boksu - musiałam zaopatrzyć się w duży koc i "naganiacza" w postaci mgska - po trzech dniach w domu Kris już był miziakiem i ocierał się o nogi swoich nowych ludzi... Ale tego, że tak będzie z Behemotem - nikt nie zagwarantuje... Jeśli się zdecydujecie - kot ma bezwarunkowo najpierw przejść przez wizytę u Ani - obojętne czy w schronie, czy w Centrum.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 683 gości