...W tzw.międzyczasie melon nie wytrzymuje.Fiona kręcąca ósemki pod nogami, Amalka biegająca po mieszkaniu...
- Wrrrr...hauk!HAUK!HAUK!!!- mel nie mówi "hau" jak inne psy ,ale szczeka właśnie HAUK.
I jednocześnie skrzypi, mruczy i mówi swoje cieniutkie
-iiiiii...Pierwszy kawałek dostaje zawsze Fio.
Mela czasem ponosi i podchodzi za blisko.Wtedy Fio (rozanielowne spojrzenie i strzępek
mjensa w pyszczku )wystawia łapkę niczym w hitlerowskim pozdrowieniu.Psina się cofa grzecznie coby nie oberwać .Amelka dostaje swój kawałak na parapecie- jest tak podniecona,że kilka razy w trakcie jedzenia wybiega, więc Mel zjadłby jej porcję gdyby dostała na podlodze.
I wreszcie Mel.Ten poprostu połyka swoją porcję.Mimo,że jest znacznie większa od kociej.
I znowu płacze o dokladkę
-iiiii...Dokładek jest zwykle kilka.Najszybciej najada się Amka- ona nie jest fanką
mjensa, woli chrupy.
W pewnym momencie robi skok z parapetu...i już jej nie ma.
Fionia kończy jedzenia nieszablonowo: muszę usiąść przed nią i podawać ostatnie kawałki delikatnie położone na końcu palca...Fio wącha , przymyka oczy i niezwykle delikatnie zjada strzępki.W tym czasie Melon już liże jej talerzyk oraz podlogę wokół talerzyka.
Koniec, Fio idzie sie napić.
Na placu boju zostaj Mel.On NIGDY nie traci nadziei: w końcu jest jeszcze coś do wylizania, może deseczka do krojenia ,może blat( że też te jamniki nie potrafią fruwać!)(powinny już dawno wykształcić skrzydła, takie male przystosowania do tzw. środowiska!!).
Kiedy myję deskę i noż , kiedy chowam resztę
mjensa do lodówki- ani na sekundę nie tarci mnie z oka!
No, mogę pokroic...wrzucic do garnka...
Potem jemy obiad.
Międzynarodowe stowarzyszenie żebraków nie ustaje w dzialaniach na rzecz pozyskiwania środków spożywczych.
My siedzimy na krzesłach.Są cztery krzesla a nas jest troje.Na czwarty krześle lokuje swoją tłustą dooopke Fio.I odprowadza każdy kęs każdego z nas wzrokiem.Przelyka ślinkę...widac,że kot głodny.
Zwykle nie wytrzymuję ja ,ale reszta nie jest nic a nic lepsza.Dajemy jej kawalek.Fio to perska niezgraba,więc często kawalek jej wypada.I to jest moment Melona.
Łapanie jedzenia w powietrzu psina wyssał chyba z mlekiem matki.A może to jest to przystosowani,zamiast umijętności fruwania???
Amka siedzi na szafce tuż przy stole.Dziwna sprawa z tą Amelią: ona nie lubi ludzkiego jedzenia.Ale skoro inni zebrzą...to i ona siedzi i wpatruje się jak mistrz hipnozy z nasze talerze.
Na podłodze siedzi glodzony (zawsze!) jamnik.
Siedzi przy mnie.
Wiecie,że jamniki sa wszystkożerne??
Melon lubi: wszelkie mięso, wszystkie sosy z chrzanowym włącznie, surówkę z marchwii, jabłka, placki ziemniaczane i naleśniki, pomidory ,cykorię, bananay, oliwki i pomarańcze.Oraz: śledzie w occie, cebulę i paprykę.
Uwielbia likier jajeczny Advocat ale nie pogardzi słodkim winem.
No i słodycze.Wszelkie i zawsze.Najlepiej- DUŻO!
Tak więc Mel siedzi i patrzy.I robi -
iiii...!Nie ,nie szczeka.Wie,że " na solonach" się nie szczeka w nieuzasadnionych sytuacjach.
Nie szczeka się,ale można drapać.konkretnie drapać moej nogi.
Ile ja setek par rajstop starciłam podczas obiadów...niezliczone pozaciągane dresowe spodnie...ech...
Dziewczyny odpuszczają obserwcję wraz z ostatnim kęskiem znikającym z talerza.
Mel nie odpuszcza NIGDY.
Odprowadza nas z talerzami aż do zmywarki, jeśli się uda robi w niej tzw" mycie wstępne" .
Jest to co prawda niemile widziane,ale nikt psa ścierką po ogonie nie odgania.Przecież on chce tylko pomoc w myciu brudnych naczyć, czyż nie???
