Spinca ma racje co do tych dwoch dzikow razem....
Jesli chodzi o cos pachnacego znajomo, to nie wiem czy jest taka koniecznosc, po prostu musi byc jakies miejsce, gdzie kicia chetnie sie schowa.... U nas bylo tak, ze Freya chowala sie w kuwetach, tam sobie lezala syczała i dziczyła (tak samo bylo w domu, z ktorego ja wzielismy).... Żeby zwolnic kotom kuwety TŻ zrobil jej domek z kartonu, przeniosl ja tam (oj jak ja go wtedy za ten heroizm podziwialam

)... ta metoda bardzo szybko dala efekt, bo kicia zaczela sobie urzadzac wedrowki po pokoju, a to do dziupli do drapaka (drapak stal blisko kartonu), a potem zaczela sie klasc na kartonie....
Trzymam kciuki za to, zeby Miedniczka szybko znalazla sie w cieplym domeczku
