Miałam taki dyżur że chce mi się płakać i śmiać, sama już nie wiem
1. Jak już udało mi się wejść przez barykadę (Mikuś

barykada spoko, ciepło na kociarni, faktycznie!) to otworzyłam usta ze zdumienia. Takiego bordello to już dawno nie widziałam! Koty otworzyły se szafkę i wyrzuciły CAŁĄ jej zawartość na podłogę.
Fungiderm, który był w szklanej butelce, oczywiście się rozbił i rozlał na pół podłogi. Po podłodze walały się koce, zabawki, buteleczki, szczotki, nożyczki, żwir, chrupki, kocie vomito (MAM NADZIEJĘ ŻE NIE LIZAŁY TEGO PREPARATU CO GO ROZBIŁY!) i... kocimiętka w sprayu - musiała być niezła balanga.
2. Wdepnęłam w kupę, którą zapewne aniołeczki wyturlały sobie z kuwety w tylko sobie znanym tajemniczym celu
3. Jak już ogarnęłam podłogę i spakowałam leki do pojemnika, który wg mnie może być lepszy niż koszyk (akurat miałam jeden ze sobą, szkoda że nie mam takich więcej), zabrałam się do kuwet. Jak posprzątałam w nich, to natychmiast weszły tam koty i demonstracyjnie walnęły po kupalku. I teraz uwaga,
KOZAKA KUPALEK MI SIĘ NIE PODOBAŁ - MIAŁ ON WSZELKIE ZNAMIONA SRACZKI. Zwróćcie proszę na Kozaczka uwagę. Wprawdzie nie wygląda na chorego (broi jak zwykle), ale nigdy nie wiadomo.
4. Jak posprzątałam w wolierze (cały rytuał z wytrzepaniem kocyków, chodniczków, zamiatanie, mycie podłogi, kładzenie chodniczków dywaników), to zrzuciły kocyk w kuwetę z kocimi chrupkami tak, że połowa wysypała się na podłogę. Sprzątanie nie ma końca!
5. Punkt na który wszyscy czekają -
BRONEK. Bro obżarł się kurczakiem (już jak go kroiłam i zalewałam wrzątkiem, to pojękiwał i tuptał w boksie), beknął i załatwił się.
Wygląda nieźle poza tym, że ma wyciek z nosa czy z pyszczka, nie wiem. To jest tak, jakby się bardzo ślinił albo jakby miał wodnisty katar, nie mam pewności. Posiedział sobie Bronek u mnie na kolankach. Na miejscu moich kotów byłabym o Bronka zazdrosna... Zostawiłam mu taki stary wełniany szalik, jak wpadnie Radek po jakąś szmatkę żeby oswoić psa z zapachem, to możecie mu ten szalik dać.
6. Żarcie dla
Funi jest - tak jak Mikuś wymyśliła - w tzw. lodówce. Mam nadzieję, że sama sobie nie otworzy.
7.
Czarna Hathor drze ryja, chce na dwór. Jak jej sprzątałam w klatce, to mi zwiała pod drzwi. Poza tym jest szalenie sympatyczna, nie boi się, lubi głaskanie, branie na ręce. Normalnie kota do adopcji
8.
BOSS. Jak go chcę wziąć na ręce, to się zapiera pazurami, wtula w ścianę tak, jakby ją chciał wyważyć. Nie mam siły do niego.
Napiszcie czy zjadł kurczaka - też mu dałam. W ogóle poza Bronkiem, który dostał full porcję, wszystkim trochę dałam, okazało się że 2 piersi to bardzo dużo.