Ptysia dzisiaj bardziej śpiąca, ciągle się tuli, włazi pod kołdrę i zwija w precelka.
Apetyt zero. Już się bałam, że znowu trzeba będzie wmuszać jedzenie, aż tu wracam z kuchni, a wita mnie mały rudy kotek drąc pyszczek, że głodna

I biegiem do miseczek. Więc szybko wróciłam się po jedzenie dla niej, dałam do misek i już całkiem spokojna obserwowałam, jak Ptynia ładnie wcina.
Kupki brak, raz były wymioty( ja podejrzewam, że to ten niesmaczny nifuroksazyd robi swoje).
Pozdrawiamy
