wiiwii pisze:Hidi, ja nie rezygnuję - możemy się napić razem, jak coś.
Słuchajcie, byłam dziś na dyżurze i Bronek jakoś mnie nie wita. Patrzę, a jemu cieknie z nosa. Siedział bidok na radiu, jak go Sylwia zostawiła (tak mówiła, bo wpadła na moment przywieźć chrupki), jakiś taki mało żwawy był... No i nie wiem teraz... Basia, sprawdzisz go? Bo Radek chciał przyjechac jutro po niego... I nie wiem co w końcu, wstrzymać adopcję czy dać wybrać chłopakowi czy chce Bronka szybko z katarem czy później zdrowego? Na wszelki wypadek wsadziłam go do klatki, wsadziłam mu też termofor. Bronek jadł ładnie mokre, więc może to fałszywy alarm, ale lepiej dmuchać na zimne.. Jeśli się pomyliłam, to go wyciągnijcie na wieczór.
2. Funia. Znalazłam suche dla niej, ale mokre..? Dałam jej troszkę z szafki dla chorych, ale nie wydaje mi się żeby ono czymś się różniło od normalnego jedzenia, w każdym razie nie znalazłam takiego, które ma napisy mogące oznaczać chore koty, koty z problemami gastrycznymi czy problemami z wątrobą. Powiedzcie mi, czy to jest OK, bo nie chcę, żeby przeze mnie miała problemy.
3. Boss miał w boksie pustą miskę z mokrym żarełkiemZnaczy że pojadł chłopak. Jak mu dałam michę, to tez liznał. Ale on niesmiały jest. Mruczał jak go dużo głaskałam. On ma coś na karku, jakąś zmiane skórną, coś jak czyrak, kaszak, nie wiem. Spojrzycie na to?
4. Kozak to wcielone ZUOOO!!! Wspinał się po mnie, po ubraniu, chciał siedzieć na plecach, ramieniu lub na mojej głowie! jak go trzymałam na rękach, to pacał mnie łapką po twarzy, wsadzał mi łapę do buzi, bleee!
Musiałam go wsadzić za kratki na czas sprzątania. I wiecie co, może mam jakieś halucynacje, ale mam wrażenie, że on rzęzi!
5. Jak tam leczenie Kseni? Bo ona ma jakieś leki brać, nie? Rano nie bierze nic?
I na koniec - wylałam wodę z wiaderka po kimś. Aż dziw, że koty tego nie wylały na całą kociarnię ;]
A ten, z fejsa jakaś pani obiecała wpłacić 200 zł na Ksenię
Ja jestem tez chora, zasmarkana chodzę nieźle :/ ale jak leżę to mi gorzej!
W czwartek Bronek już był torszkę podejrzany,ale jeszcze się bawił.Wiesz wiiwii leczenie kota w domowych warunkach jest o niebo lepsze .Jeżeli p.Radek nie boi się kosztów leczenie i obowiązków z tym związanych to ja byłaby za adopcją,ale trzeba zaznaczyć że kot może się rozłożyc i trzeba iść z nim do weta.
Jeżeli chodzi Bossa to przypuszczam że to na karku to obrzęk po kleszczu ktorego mu usunęłam w czwartek.
To że koty nie rozlały wiaderka to istny cud.W czwartek szafka nad zlewem była otwarta i trzy kubki rozbite w drobny mak
