MariaD pisze:On to chyba coś w sobie ma, że ktokolwiek go pogłaszcze - chce go mieć.

MÓJ CI ON...
Właśnie odeszłam od telefonu, przez prawie godzinę rozmawiałam z Lorreaine i Fantem, słuchałam jego mruczenia i okrzyków.
Transport do lekarza w środę nie jest już potrzebny, uzgodniłam z Lorreain, że zamówi wizytę domową.
Gorzej z transportem w przyszłą niedzielę do Bydgoszczy, bo Kameo jedzie autobusem, a Fancik jest bardzo krzykliwy, co może przeszkadzać współpasażerom... muszę o tym porozmawiać z Kameo.
W czyim transporterku był przewieziony Fancik, czy od Toni?
Ann, już nie wiem jak mam Wam dziękować, że zajęłyście się tak troskliwie Fantem. Mam nadzięję, że wyzdrowieje na tyle, że będzie mógł podróż do Bydgoszczy przeżyć, bez pogorszenia jego bardzo nadwyrężonego zdrowia. Nawet nie myślę, ze może być inaczej.
Pozdrawiam serdecznie i proszę o kciuki
Fraszka