Ona na szczęście je, nawet pochłania - nie mogę jej zostawić suchego, bo wciąga na raz całą michę

Widać, że to też objaw stresu, bo zagłodzona bynajmniej nie jest. Ale w tej sytuacji, to dobry objaw, bo przynajmniej się nie osłabia głodówką

Od wczoraj pojawił się też urobek w kuwecie. W dużych ilościach, więc przynajmniej tu jest wszystko w porządku.
Poza tym jest smutna, cholernie smutna - cały czas w jednej i tej samej skulonej pozycji, w tym samym miejscu

Od czasu do czasu nadstawia się do głaskania, ale częściej uchyla i syczy. Widać, że jest kompletnie rozbita. Serce się kraje.
A ja mam dla niej tak mało czasu - w tygodniu praktycznie tylko kilkanaście minut dziennie mogę jej poświęcić
Zastanawiam się, czy brać ją jutro do weta, bo i tak się wybieram
Nie wiem, czy warto jej fundować dodatkową atrakcję już teraz, czy poczekać jeszcze z tydzień. Tym bardziej, że nie wygląda, żeby coś jej dolegało, a temperatury są jakie są. Niby samochodem, ale zanim on się rano rozgrzeje, to jak w mroźni. Sama nie wiem...