olafen pisze:Bardzo Ci współczuję.
A jak Ty się czujesz, jeśli chodzi o to przeziębienie?
Mam nadzieję, że się nie doprawisz:(
Jak to szło? co mnie nie zabije to mnie wzmocni
Nie jest łatwo wyzdrowieć w takich warunkach, ale jakoś muszę się trzymać.
Najciężej przetrwać tu u nas zimę... byle do wiosny
Najbardziej dokuczają mi skoki temperatury w domu - na noc wyłączamy piec i strasznie spada - dziś jak wstawałam było zaledwie 12 stopni
Nad ranem budzę się z zimna - na szczęście mam pod prześcieradłem koc elektryczny więc wtedy włączam go i zaraz robi mi się cieplej.
Po odpaleniu pieca c.o. zanim się dom nagrzeje mija kilka godzin i to jest najgorsze bo trzeba jakoś funkcjonować w takim zimnie
A tu jeszcze dodatkowo bez przerwy otwieram okna żeby karmić koty wolnożyjące...
Życie ratuje mi kuchnia kaflowa bo po rozpaleniu pod płytą bardzo szybko bije od niej przyjemne ciepełko
Aha, wytropiłam wczoraj kota znaczącego krwią - kocurek ma ranę na ogonie, najwyraźniej po bijatyce z innym kocurem... Będę to obserwować i jak będzie się paprać to trzeba będzie go złapać i pojechać do weta na oczyszczenie bo to straszny dzikus i sama nie dam rady nic z nim zrobić
