Rozmawiałam właśnie z Martą, Guć zaczął jeść nie dużo ale to zawsze coś, poza tym jedzonko podane miał do łóżka i to dosłownie
troszkę chowa się po kątach jeszcze nie czuje się pewnie,mruczy po woli zwłaszcza w nocy w łóżeczku z dużymi, jak rozmawiałyśmy szalał z dużym ganiając za zabawkami
to co Guć lubi najbardziej gonitwa za czymś co brzęczy ... od czasu do czasu miauczy, szuka widać że tęskni...potrzeba troszkę czasu, z resztą mnie też
zanim odzwyczaję się że go nie ma
Milka też wyciszona jakaś co jakiś czas chodzi i miauczy takim niskim dźwiękiem to przy drzwiach to przy miskach w kuchni, dziś rano dopiero zwróciłam uwagę, że nie sprzątnęłam misek Guciowych łza mi się zakręciła znowu
jutro ma być kolejny stworek Wściekulka i kolejna tęsknotka zostanie ...tak się zastanawiam czy nie zabieram się z tym tymczasowaniem za coś co mnie po woli przerasta
ale "wypompowywuje" mnie to strasznie 
złe wieści, że pojawiła się zmiana grzybiczna przy oku...nic nowego można by powiedzieć 
nasze futra szczepione więc jakaś tam ochrona jest, my jak my, napewno Natalka będzie miala zakaz miziania kociastego i chochlowanie rąk wzmożone dla wszystkich 
damy radę 
i podpis "je za trzch, mruczy, barankuje, wszędzie go pełno" 
cieszę się jak wariatka, że tak szybko się odnalazł w nowej sytuacji - ale jak do łóżka miał serwowane jedzonko byle by zjadł, to kto nie poczułby się jak we włansnych włościach 
