Syberiada. Kocur ma cukrzycę ;(((((((

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sty 27, 2012 14:42 Re: Kociołkowy wątek. Zaparcie u kota.

Caldien , ja to dobrze wiem. :evil:
Gdyby to chodziło o Kociołka to łapię pacana po pachę i zasuwam.
A z tą wariatką nie wiadomo co zrobić.
Ona w gabinecie zmienia się w dzikie zwierze nie do opanowana ilośc łap i zebów mnoży jej sie w zastraszającym tempie.
Nie daje się dotknać gryzie i drapie na oślep.
Zaden weterynarz nie daje sobie z nią rady i zwykle mi się obrywa ze to moje zwierzę i powinnam umiec je poskromic.
Jestem sama i bez samochodu. Zasadniczo tak w 100 % władam tylko jedną ręką. Na dworze mroz jak cholera.
Wiem że to niczego nie zmienia i kota trzeba zatargać do weta. Wyc mi się chce ....
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt sty 27, 2012 14:56 Re: Kociołkowy wątek. Zaparcie u kota.

Gdybym miała prawko zaoferowałabym się z pomocą transportową:(
Tak to... Bytom nie jest daleko, jeżeli potrzebujesz towarzystwa i pomocy w dzwiganiu transporterka - możemy się umówić na jutro czy kolejne dni (dzisiaj niestety jestem zajęta), podjechałabym i pomogła choć trochę?
ObrazekObrazekObrazek
Kotu jest wszystko jedno co o nim myślisz. Jakiego władcę kuwety i okolic interesuje co myślą o nim poddani?

caldien

 
Posty: 3864
Od: Nie gru 12, 2010 17:19
Lokalizacja: Katowice/Tychy

Post » Pt sty 27, 2012 15:06 Re: Kociołkowy wątek. Zaparcie u kota.

A kiedy Hipcia była odrobaczana?
Czy pije wodę?
Zrób szczegółowy wywiad - chodzi mi o to aby przeanalizować jej zachowanie, ile mnie je, czy to co robiła do kuwety było takiej samej konsystencji itp, zadzwoń może do weta i skonsultuj ja telefonicznie, może powie co podać.
Można też spróbować trochę parafiny, ale nie zawsze jest wskazana.
A może ktoś z forum podpowie czy jest w Waszym rejonie wet, który ew. zrobi wizytę domową.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Pt sty 27, 2012 19:07 Re: Kociołkowy wątek. Zaparcie u kota.

Hipciu, a pastę bezopet podawałaś zatkanej kocie?

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Pt sty 27, 2012 19:25 Re: Kociołkowy wątek. Zaparcie u kota.

Caldien jesteś :aniolek: , ale dziękuję.
Sytuacja się poprawiła o tyle że :
1. zadzwonił TZ, że wraca dzisiaj po spektaklu, bo mu odwołali poranną próbe, więc rano będę miała ewentualny transport i męskie wsparcie. :D
2. Kocica wyprodukowała kilka cienkich serdelków do kuwety czyli jakby odkłaczacz trochę ją poruszył oraz głośno oświadczyła że jest głooooodna i łaskawie zjadła trochę kombinacji mokrego z suchym ( tylko taki posiłek uznaje od kociaka).
Do tego wszystkiego łazi i szuka zaczepki oraz ogryza kartonowe pudlo i pluje dookoła.

Hannah, idziesz dobrym tropem jeżeli chodzi o odrobaczanie, bo rzeczywiście jakoś ostatnio zaniedbałam tę sprawę i cały czas o tym myślę, że powinnam sie zaopatrzyć w Advocate. Zwykle tego szczególnie pilnuję w okresie grzewczym, kiedy jest przynoszone drewno z piwnicy, które fascynuje kocicę zapachami moich piwniczników. 8)
Niestety poza zapachem zostawiają tam czasem inne niespodzianki, które gnieżdżą sie potem kocicy w futrze i uszach. :evil:
Co do picia wody, to pije, nawet nieco więcej niż zwykle choć bez przesady.
Konsystencja koopali jest normalna tyle, że o 2/3 cieńsza niż zwykle. To takie dziwne zjawisko, bo jak zdarzało się panience zakłaczyć to zwykle miewała biegunki. :roll:
W sumie gdyby nie ten wzdęty brzuszek nic by mnie nie zaniepokoiło. bo kocia jest z natury fanaberyjna i grymaśna okropnie. :x
A tak ze wszystkim to mam dzisiaj doła . :evil:
Kot oczywiście to punkt pierwszy. Przejmuję się nim bardziej niż własnymi dziećmi no, bo one w końcu umieją powiedziec co im dolega no i łatwiej poddają się ewentualnym zabiegom u weta ..tfu chciałam rzec u lekarza.
Ale poza tym zepsuł mi się odkurzacz, zamarzła woda w rurach w kuchni i nie mogę właczyć ani zmywarki ani pralki a do tego zimno mam jak cholera. bo nie mam czym palić. Mój syn powiedział, że nie pójdzie do piwnicy, bo ja za dużo tego drewna zużywam . :evil:
Nie wiem czy mnie podejrzewa o zjadanie go ? :roll:
I jak tu nie zwariować ???

Ps .
Fredziolina, dałam cos co się nazywa Malt-Soft, nie wiem czy to to samo czy nie ?
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt sty 27, 2012 19:50 Re: Kociołkowy wątek. Zaparcie u kota.

Obie pasty maja podobne działanie, tylko smaki inne.

Haker1

 
Posty: 4016
Od: Pt lis 20, 2009 17:35

Post » Pt sty 27, 2012 19:59 Re: Kociołkowy wątek. Zaparcie u kota.

A która smaczniejsza Haksiu ?
Dal Hipci musiałaby byc o smaku ryby :kotek:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt sty 27, 2012 20:09 Re: Kociołkowy wątek. Zaparcie u kota.

Ja żadnej nie lubię, Duża musi z pastą serową mieszać.
Pysia ew. zjada Malt.

Haker1

 
Posty: 4016
Od: Pt lis 20, 2009 17:35

Post » Pt sty 27, 2012 20:22 Re: Kociołkowy wątek. Zaparcie u kota.

Mnie się teraz jeszcze jedna sprawa skojarzyła.
Wszystko się zaczęło jakoś tak krótko po zmianie karmy.
Dotychczas Hipcia dostawała RC dla kotów niewychodzących.
Ostatnio wysłałam TZ do Kakadu.
On oczywiście nie był pewien, które kupić i zasięgnął rady sprzedawcy.
Pani zapytała go ile kot ma lat.
Kiedy powiedział, że 7, sprzedała mu RC dla seniorów.
Hipcia nie miała nic przeciwko, więc na początku zmieszałam ją z resztką poprzedniej sukcesywnie zmiejszając proporcje, aż została tylko nowa.
Jakoś parę dni potem zaczeły się pojawiać w kuwecie te nietypowe serdelki.
No, ale to oczywiście tylko zgadywanie ...
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob sty 28, 2012 10:18 Re: Kociołkowy wątek. Zaparcie u kota.

Jak się czuje Hipcia.
My oba koteczki, Pysie i Hakera mamy obecnie na karmie weterynaryjnej RC Fribe (pomogła i na Pysi rozwolnienia i na Hakera zaparcia) i dodajemy trochę RC Gastro Intestinal, w przypadku Hakera jest to wersja Moderate Calorie. Ta Moderate ma mała zawartość tłuszczu około 15%, tak samo Fibre ma mniej tłuszczu ale zwiera włókna, które dobrze działają na jelito grube. Ja mam nadzieję, że Haker przestanie tyć na tych karmach.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Sob sty 28, 2012 11:53 Re: Kociołkowy wątek. Zaparcie u kota.

Hipcia spała całą noc przytulona do mnie, czemu trudno się dziwić przy temperaturze jaka tu panowała.
Dzisiaj już palimy - młodego ruszyło sumienie na wiesc, ze ojciec wraca i strach przed awantura, jaka zrobi jak sie dowie jak młody mnie traktuje.
Rano kocica zameldowała sie przy misce i troche zjadła.
Teraz piszę jedna reka , bo

Obrazek

kot spi !

Brzuszek nadal jest wzdęty. Postanowiłam działac wielotorowo : zaczęłam od tego co dało się zrobic najszybciej czyli dałam jej dostęp do siana w nadziei ,że ewentualny pawik trochę pomoże.
Postanowiłam wybrać sie do weta i zaopatrzyć się w advocate lub profender i odrobaczyć kobite oraz spróbować wrócić do porzedniej karmy.
Hipcia nigdy nie wymagała specjalistycznej karmy, bo mimo sterylki jest smukła a w każdym razie była zanim ja wydeło.
To idealne 4 kg kota bez zmian od jakichś 5-6 lat.
No ale jako się rzekło nigdy specjanie "żerta" nie była, raczej gatunek smakosza.
Ale przez większość zycia dostawała weterynaryjne RC dla kotek sterylizowanych.
Jak był Kocioł to żeby uprościć dostawali po prostu RC dla kotów sterylizowanych .
Jak zachorował i dostawał urinari to kocica wróciła do karmy dla kotek sterylizowanych. Jak zachorowałam ja i trzeba było życie codzienne maksymalnie uprościc i przestawić łatwiej było kupować karmę w pobliskim Kakadu. Poprzednia była ok. Nie wiem czy ta zmiana to powód ale spróbuję.
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Wto sty 31, 2012 10:06 Re: Kociołkowy wątek. Zaparcie u kota.

W sobotę byłam u weterynarza bez kota.
Porozmawiałąm sobie z sympatyczną młodziutka panią doktor , która powiedziała, że zmiana karmy absolutnie nie mogła dac takich objawów, ponieważ karmy dla kotów starszych mają specjalny balast pobudzający pracę jelit a nie odwrotnie.
Dała Advocate i kazała spróbować, ale jezeli nie bedzie spektakularnych wyników to zdecydowanie trzeba przywieźć kota na badanie. :strach:
Wyników nie było żadnych. :(
Wprost przeciwnie, kocica coraz mniej jadła. W niedzielę nawet ukochanego kurczaka już tylko z ręki po maciupkim kawałeczku. :(
Postanowiłam, że nie ma na co czekać, musze wziąc byka za rogi. :evil:
Nie wiedziałam jak to rozwiązać , bo oprócz dzikości zwierza pojawił się problem komunikacyjny. Na dworze -12, do weta jednak kawałek, kocica z trasporterem swoje waży a przy takim mrozie trzeba byłoby jakoś go ocieplić np. owijajac kocem co utrudnia noszenie. TZ dostępny bedzie dopiero w czwartek a tak długo nie mogłam ryzykować.
Ale wychodząc rano podał mi kluczyki i powiedział, żeby przypomniała Kasi, żeby mu przegazowała auto, bo wraca w nocy a wcześnie rano musi wyjechać i wolałby mimo temperatury nie miec kłopotów z odpaleniem.
W tym momencie olśniło mnie, że on przecież wyjeżdza autobusem operowym. A ja mam w domu świeżo upieczonego kierowcę do czego jeszcze nie moge się przywyczaic.
O dziwo Bogdan nie protestował. Chyba widział, że ja już jestem u kresu wytrzymałości nerwowej z powodu samej konieczności zabrania Hipci do weta.
Tak, więc po powrocie młodej ze szkoły ( niestety w czasie ferii ma kurs maturalny) wepchnełyśmy kota do transportera, owinełyśmy go grubym kocem i zapakowałyśy do samochodu.
Kasia zwykle jeździ pod nadzorem taty- jak ona to mówi - "zdalnie sterowana", co ją okropnie stresuje, bo tatuś do spokojnych nie nalezy. :evil:
wczoraj pierwszy raz jechała własciwie sama, bo ja wyznaję zasadę, że kto za kierownica ten ponosi odpowiedzialnośc a denrwowanie kierowcy uwagami nie daje niczego dobrego. Ale poziom mojego stresu przekraczał już wszelkie granice. :oops:
Nie mniej dojechałyśmy spokojniutko i bez problemów.
Potem było już wyłacznie "wesoło" a skutki tej imprezy widać np. tu :
Obrazek

to moja obrzeknięta geba dzisiaj. :evil:
Ręka wygląda jeszcze lepiej, ale do tego jestem przyzwyczajona , no i jest mniej bolesne.
Ale udało się kocicy zapodac kroplówkę nawadniająca , zastrzyk nospy i jakiś jeszcze. Zmierzono jej temperaturę i zważono. Po kroplówce i z tymi pełnymi jelitami waży 4,4 kg.
Do domu dostałam strzykawkę z parafiną. :strach:
Kocica cały czas walczyła o życie złorzecząc nam z całego serca najokropniejszymi inwektywami.
W domu , zaraz po wyjściu z transportera rzuciła sie do miski i pożarła starą wysuszoną karmę która tam stała od poprzedniego dnia. Widocznie ona tez z tych co zajadają stresy. :twisted:
Nagle patrzę kota ma dziwną przednią łapę. :strach:
Matko jedyna uszkodziłam ją w ferworze walki !!!
Ale chodzi normalnie co jest???
Tak jakby futro nad łapą dziwnie się naciagneło. 8O
Macam - guz !!!! :conf:
I olśnienie - kroplówka !!! 8)
Nie wchłoneła sie a, że futro się wierciło to umiejscowiała sie tak dziwnie.
Dzisiaj już nie ma.
Dałam kocie troche odetchnąć a następnie brutalnie i ciasno zawinęłam w recznik i wpompowałam cała strzykawkę oleju parafinowego do pyszczka.
Potem się znowu rzuciła na jedzenie.
Pozostało czekac na efekt.
Zasada była taka, że kot ma się wypróznić w ciągu doby, jeżeli tego nie zrobi przywieźc go na usg. :strach:
Tu oczywiście znowu problem, bo dzisiaj nie mam środka transportu. Jutro ewentualnie przyjaciółka (ta od Felka), ale dzisiaj nic. :roll:
Kota sie w nocy wypróżniła ale znowu de cienkie serdelki czyli swiatło jelita nadal jest zweżone. czyli problem nadal istnieje.
No i nie wiem co mam teraz robić
Z jednej strony wiem, że usg jest nieuchronne, choć Bóg mi świadkiem absolutnie sobie tego nie wyobrażam :evil: z drugiej strony myślę, że jeżeli wypróżnienie było , apetyt też. Temperatura w normie. To może zwłoka dnia lub dwóch ( przyjaciółka dzwoniła przed chwila , że auto jej zamarzło i holuje je gdzieś ) nie zrobi wielkiej róznicy ???
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro lut 01, 2012 18:10 Re: Kociołkowy wątek. Ofiara dzikiego zwierza (uwaga drastyczne)

A to ci Hipcia złośnica.
I jak lepiej z nią, czy dalsze leczenie i wizyty u weta?

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Czw lut 02, 2012 22:54 Re: Hipcia nie żyje.

HIPCIU ! ! ! :cry: Co się stało ?

mavi

 
Posty: 2244
Od: Czw sie 26, 2010 18:45

Post » Czw lut 02, 2012 23:46 Re: Hipcia nie żyje.

Och! Co się stało!? :( :( :(
ObrazekObrazekObrazek
Kotu jest wszystko jedno co o nim myślisz. Jakiego władcę kuwety i okolic interesuje co myślą o nim poddani?

caldien

 
Posty: 3864
Od: Nie gru 12, 2010 17:19
Lokalizacja: Katowice/Tychy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 1161 gości