Jesli chodzi o rozmowy telefoniczne do Wolki, to uczciwie sie przyznaje, ze tylko sms/y albo na domowy, bo sporo gadamy.
Bardzo byloby fajnacko gdyby p. Teresa miala internet

. Dzisiaj jedziemy do lekarza i po zakupy.
Pani Ewo i Panie Mężu od siebie wielkie dziekuje za Koty, za Kreta szczegolnie. Ściskam Was mocno i klaniam sie nisko
Kochane kobiety, gdybym mogla wszystkie Was calowalabym w rękę. Bardzo, bardzo dziekuje
Kiedy zajechalam do Wolki pierwszy raz i zobaczylam zwierzaki, pomyslalam, e tam, to niemozliwe, ze ciezka sytuacja. Bylo lato, koty "pasły sie" w trawie, na stole ogrodowym, na dachach. Czesc z nich bawila sie beztrosko, a wsrod nich czlowiek, p. Stanislaw. Rozmawialismy i w jego smutnych oczach zobaczylam strach, bezsilnosc i dobroć. Pani Teresa tego dnia byla pod skalpelem na onkologii. Maz zostal ze zwierzakami, bo jak to pieknie powiedzial "one dodaja mi otuchy, ze wszystko bedzie dobrze". Opowiedzial mi jak to sie zaczelo, jak mialo byc pieknie, jak bylo przez kilka pierwszych lat. A ja sluchajac widzialam siebie i pomyslalam, jak to dobrze, ze nas tu przywiodlo w te strony. Dobrze dla czesci zwierzakow, maltretowanych, glodzonych, chorych, porzuconych.
Jest tu w naszej okolicy sporo takich rodzin. Nie wszystkich poznalam, ale wiem, ze sa i przygarniają, pomagają, dokarmiają, a przede wszystkim weszli w srodowisko i pomalutku zmieniaja mentalnosc i stosunek do zwierzat.
Sa tu we wsiach ludzie, ktorzy od pokolen maja wpojone, ze zwierze domowe to bydlak, ktory nic tam nie rozumie. Kiedy z nimi rozmawiam, opowiadam o psach, kotach, o tym, ze je kocham, ze myszki mi zal, ze krowa jest piekna, ze swinia mądra. . . sluchaja i zaczynaja sie otwierac. Opowiadaja, ze czasem widza, jak kot podchodzi, ze slysza jak mruczy, ze biedny ten pies na lancuchu, ale mowią "to wies pani, tu ni ma casu na takie sprawy".
Nie wszyscy oczywiscie. Przewaznie ci starsi, lub mlodsi, ale ci ktorzy czytac i pisac nie umieją. Tak, sa tu tacy, ja znam.Ech, najszlo mnie jakos

, sorry dziewczyny

Trza za robote sie brac, nie tam o pierdolach . . . .
Alleluja i do przodu

Dzisiaj drugie odrobaczanie.
Cos jeszcze powiem na temat odrobaczania. Te wszystkie tabletki sa do bani. Jakis czas temu oddalam mojej mamie kotka rudego Tomcia. Kotka odpicowalam jak sie patrzy i miedzy innymi porzadnie odrobaczylam podalam trzy razy aniprazol i po 10 dniach powtorzyłam znowu przez trzy dni. Po jakims miesiacu mama zaczela marudzic, ze Tomciowi w brzuszku dziwnie burczy, ze bywa, ze kupka brzydka, ze jesc nie chce, ze trzeba go przebadac. Zawiozlam kupke do badania i wymaz z ucha. W kotku byly jaja pasozytow i lamblie(?).
To jak i czym odrobaczac, jak weci mowia, ze cestal, czy aniprazol to wszystko zabije. Teraz dostal aniprazol przez 5 dni i po miesiacu dostanie jakis lek na M, ale zapomnialam nazwe, bo nie znam go jeszcze. Pomyslalam, ze skoro Tomcio mial lambie, to wszystkie koty u mnie na pewno tez maja i robaki tez mają. To co? wywalone pieniadze na to odrobaczanie? A mam koty, ktore sa chudziutkie, kilka w ogole sie nie poprawia. Bede badac kupale.