Nieraz rozmawialam z wetami na takie tematy ze ludzie nosza koty codziennie na kroplowki,zastrzyki i inne zabiegi, kot jest nie do uleczenia cierpi z tego powodu, stres wywoluje dodatkowe pogorszenie choroby, ale ludzki upor i egoizm bo nie mozna tego inaczej nazwac bierze gore.
U ludzi malo doswiadczonych mozna by to ew.zrozumiec natomiast my wolontariusze, obroncy zwierzat to wrecz nie dopuszczalne.
To co pisze Ewa to prawda i tylko prawda, zwierze nie rozumie ze tak ma byc, ono czuje calkowicie cos odwrotnego jest mu zle

W sytuacjach kiedy mozna zwierze odratowac po urazach i to tez nie kazdym, choroby uleczalne jak najbardziej tak, ratujemy, wozimy, dbamy, pielegnujemy i to przynosi skutek to to ma sens.