Z ludzmi na wsi trzeba bardzo uwazac. Podam przyklad/ u mnie we wsi mieszka rodzina, ktora "uwielbia" koty. Maja corke, ktorej wydaje sie tylko, ze dba i kocha koty. uwaza tez, ze dba o nie jak nalezy. Od kilku lat widze w podpiwniczeniu te same chrupki i kilka puszek, ktore ona mowi, ze nimi karmi. Po jakims czasie, kiedy ciagle widzialam mleko z muchami w brudnych kaflach i jakies skisniete ziemniaki pomyslalam, ze zaznacze ukratkiem te puszki. nacielam paznokciem na etykiecie kilka rys i co jakis czas ogladalam puszki, ktore jak twierdzila corka ludzi ciagle kupuje w markecie jak tylko do miasta jezdzi. Koty jak ma kaprys to wpuszcza do domu i nawet kuweta stoi. Jak pojada na kilka dni, np. na wesele, to koty marzna glodne, wywalone na mroz. Albo kociaki, ktore kotki rodza ciagle, tak kocha, ze w beczce trzyma ito bynajmniej nie na slomie, tylko na ziarnie, bo jak brudza, to zagrzebuja a do slomy sie "gowienka" przyczepiają i kotki potem brudne są. A raz byla burza, ludzie pojechali, a koty z matka utoneły, bo nakryli beczke dechą i kamieniem przyłożyli, zeby nie uciekly.
Nikt we wsi nie powie, ze krzywdza koty. Kazdy mowi, ze u nich koty na salonach i ze koty kochaja.Pogadac z nimi, to trudno uwierzyc, ze jest inaczej. No i wizyta pa nic by w ich przypadku nie pomogla. Poadopcyjna po jakims czasie pokazalaby co to za ludzie.Chociaz w ich przypadku tak by pieknie mowili, ze wlasnie ktos im koty podtruwa, ze podli ludzie, ze zazdroszcza im tych kotow i trują.
Nie generalizuje, ale po tym co widze tu po wsiach, to raczej mi trudno uwierzyc

. Kot na wsi jest do lapania myszy.
Przepraszam, ze tu malo jestem. Obiecuje sie poprawić
