Ja mam mniejsze dokonania: dwa buty w różnym kolorze(w bagażniku jakieś miałam i mnie uratowały) i kolczyki jeden długi a drugi tuż przy uchu(sprawdzałam,który lepszy)
A o tym jak Mąż zabrał psa do pracy nie wiedząc o tym już pisałam.
Mamie też kiedyś Felix wsiadł.Ale to było po przyjeździe do domu.Zamknęła samochód i poooszła do domu.Po kilku godzinach wszczęto rozpaczliwe poszukiwania, akurat Małż wrócił ,otwiera bramę a tu w świetle reflektorów z tyłu mamy samochodu widzi przestraszone feliksińskie oczy!
Ja nie wiem jak ten zbój się wykrada.
Zawsze poluje na ojca, jemu najłatwiej zwiać.
Eeee...muszę jechać do drugiej pracy,szkoda...
