Mój Rudasek.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sty 19, 2012 19:55 Mój Rudasek.

Witam.
W grudniu przybłąkał się do mnie pewien Rudy piękniś:
http://img694.imageshack.us/img694/2074/zdjcie0635a.jpg
http://img706.imageshack.us/img706/4650/zdjcie0619v.jpg
http://img4.imageshack.us/img4/2294/zdjcie0627.jpg

I został ze mną. Śpi ze mną. Ogromnie się do niego przywiązałam.

Ale martwię się o Jego zdrowie okropnie.
Przyszedł do mnie z kocim katarem, zapaleniem spojówek, pchłami, i świerzbem. U weterynarza wydałam krocie, ale na szczęście kotek jest już zdrowy. ;)

Ostatnio jednak pogryzł się z kocurem i ma ranę na ogonie. Do tego wyleczyliśmy świerzba, ale przyszedł jakieś grzyb do uszu

I teraz mam do Was drogie forumowiczki kilka pytań:
Dostaliśmy od weterynarza klosz, żeby kotek nie lizał rany. Ale ja nie mogę znieść tego, jak on się w nim męczy. Chodzi do tyłu, miauczy żałośnie ( a zazwyczaj prawie wcale nie miauczy), próbuje ściągnąć, nie chce jeść. I zdejmuje mu to dziadostwo. W ciągu dnia go pilnuje, ale w nocy ma klosz. Może podpowiecie jakąś alternatywę, żeby się nie męczył? Niestety na bandaż weterynarz mi nie pozwolił.

Jutro kocur będzie miał kastrację. Nie chce, żeby więcej bił się z innymi kocurami. Jak opiekować się kocurkiem tuż po kastracji? Czytam teraz dużo o tym, ale może podpowiecie mi jakieś praktyczne rady, jeśli ktoś z Was już przez to przechodził.
Ostatnio edytowano Pon lut 20, 2012 16:37 przez aleksandrowa, łącznie edytowano 2 razy

aleksandrowa

 
Posty: 355
Od: Czw sty 19, 2012 19:37
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sty 19, 2012 19:59 Re: Boję się o zdrowie mojego kocura.

O kloszu nic nie powiem, ale po kastracji kocury dość szybko dochodzą do siebie. Zapewnij mu zaciszne miejsce do leżenia, z kuwetą w pobliżu, i podłóż coś, co ewentualnie może zasiusiać. Dopytaj weta, kiedy możesz mu podać jedzenie i pilnuj,
żeby siusiał i kupkał (czasem po narkozie perystaltyka jelit jest wolniejsza). :ok:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Czw sty 19, 2012 20:05 Re: Boję się o zdrowie mojego kocura.

Czytam właśnie, że kotki przechodzą sterylizację gorzej niż kocury kastrację. Uff, przynajmniej szybciej do siebie dojdzie mój rozrabiaka :)

Czy kocur ma szwy po zabiegu? Bo widzę rozbieżne opinie. Czy to może zależy od przypadku?

aleksandrowa

 
Posty: 355
Od: Czw sty 19, 2012 19:37
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sty 19, 2012 20:18 Re: Boję się o zdrowie mojego kocura.

Zależy od techniki weta - ja się spotkałam z bezszwowym zabiegiem, są i z 1 szwem :wink:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Czw sty 19, 2012 20:43 Re: Boję się o zdrowie mojego kocura.

Szybko dojdzie do siebie, ale po kastracji to już raczej blisko domu, bo kocury nie dadzą mu żyć. rozumiem, ze do tej pory był wychodzący. Skończyłyby ci się problemy z przywleczonymi grzybami, świerzbami i innymi choróbskami. Tylko, czy on będzie chciał... :kotek:

KOTY Z NARNII

 
Posty: 640
Od: Sob lut 06, 2010 20:34

Post » Czw sty 19, 2012 20:57 Re: Boję się o zdrowie mojego kocura.

Co do "kocury nie dadzą mu żyć" to różnie bywa - kumpel wyciął swojego kocura, bo całą dzielnicą rządził i co i rusz trzeba go było szyć. Po kastracji kot stał się bardziej stacjonarny, ale kot, pies lub wiewiórka zapędzając się na ogródek dostawały solidne bęcki, bo nie życzył sobie obcych na swoim terenie. Ale kastrację zniósł rewelacyjnie :)

Przy czym na pewno lepsze jest niewypuszczanie kota z domu (chyba ze na ogródek z wolierą) bo to nigdy nic nie wiadomo co się zdarzy.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw sty 19, 2012 21:55 Re: Boję się o zdrowie mojego kocura.

aleksandrowa pisze:Dostaliśmy od weterynarza klosz, żeby kotek nie lizał rany. Ale ja nie mogę znieść tego, jak on się w nim męczy. Chodzi do tyłu, miauczy żałośnie ( a zazwyczaj prawie wcale nie miauczy), próbuje ściągnąć, nie chce jeść. I zdejmuje mu to dziadostwo. W ciągu dnia go pilnuje, ale w nocy ma klosz. Może podpowiecie jakąś alternatywę, żeby się nie męczył? Niestety na bandaż weterynarz mi nie pozwolił.

Jeżeli rana jest na głowie, to raczej nie ma alternatywy. Spójrz na to z innej strony. Przecież ten kołnierz nie jest na wieczność. A ważne, żeby rana była czysta, wtedy szybciej się zagoi i szybciej będziesz mogła zdjąć kołnierz. Wylizywanie rany u zwierzęcia, które myje się językiem nie sprzyja utrzymaniu rany w czystości. Poza tym kot jest stanie zerwać sobie każdy opatrunek, a nawet wyjąć szwy.
Czy kot dostał jakiś antybiotyk? Przemywasz mu ranę np. Rivanolem?

aleksandrowa pisze:Jutro kocur będzie miał kastrację. Nie chce, żeby więcej bił się z innymi kocurami. Jak opiekować się kocurkiem tuż po kastracji? Czytam teraz dużo o tym, ale może podpowiecie mi jakieś praktyczne rady, jeśli ktoś z Was już przez to przechodził.

Kocur po kastracji nie wymaga szczególnej opieki. Ale dziwi mnie trochę, że lekarz chce kastrować kocura, który ma na głowie ranę na tyle poważną, że zalecił mu chodzenie w kołnierzu. Kastracja może się odbyć najwcześniej dwa tygodnie po odstawieniu antybiotyku.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Czw sty 19, 2012 22:05 Re: Boję się o zdrowie mojego kocura.

Kot ma ranę na ogonie(rana ma mniej niż cm, ale na ogonku zrobiła mu się taki jakby guzek i się wystraszyłam, dziś już guzka prawie nie ma) , nie jest ona poważna, nie dostał antybiotyku, nie było z niej żadnej wydzieliny. Dostał tylko takie coś srebrne na wysuszenie rany i ewentualnie, jak to srebrne zejdzie, to mam mu te ranę odkażać(wodą utlenioną).

Ojej. Mój kot jest wychodzący, bo do tej pory był Księciem z podwórka. Trafił do nas już taki chory (kot ogólnie był w fatalnym stanie, ale na szczęście ma ponad rok i bardzo silny organizm), a teraz jest już zdrowy, grzyba dostał, bo jak twierdzi jego weterynarz prowadzący, był po prostu osłabiony z powodu świerzba w uszkach.

Czyli jak go wykastruje to nie moge go już wypuszczać? On tak lubi sobie brykać po dworze. W domu śpi w nocy, wraca na jedzonko, na jakieś spanie i zabawy ze mną. Ale na dworze jest tak średnio z 4-5 godzinek, zależy od pogody.

aleksandrowa

 
Posty: 355
Od: Czw sty 19, 2012 19:37
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sty 19, 2012 22:14 Re: Boję się o zdrowie mojego kocura.

I teraz nie wiem czy kota kastrować. Kocur przebywa dużo w domu, ale też wychodzi. Chciałabym uniknąć niedogodności w postaci znaczenia przez niego terenu, poza tym nie chce, żeby zaraził się czymś drogą płciową. Z drugiej strony kastracja oznacza, że inne kocury dadzą mu popalić czy jak?

Przepraszam za tyle pytań, ale jestem świeżo upieczoną kocią mamą ;)

aleksandrowa

 
Posty: 355
Od: Czw sty 19, 2012 19:37
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sty 19, 2012 22:27 Re: Boję się o zdrowie mojego kocura.

aleksandrowa pisze:I teraz nie wiem czy kota kastrować. Kocur przebywa dużo w domu, ale też wychodzi. Chciałabym uniknąć niedogodności w postaci znaczenia przez niego terenu, poza tym nie chce, żeby zaraził się czymś drogą płciową. Z drugiej strony kastracja oznacza, że inne kocury dadzą mu popalić czy jak?

Wykastruj go. Niewykastrowane kocury wdają się w walki, co często kończy się zachorowaniem na FeLV (białaczka zakaźna) i FIV (wirus dający takie same objawy jak ludzki HIV, kot może być długo nosicielem i nie chorować, a potem ma zespół nabytego braku odporności). Oba te wirusy są zakaźne tylko dla kotów (tzn. ludzie nie mogą się tym zarazić), ale są też dla kotów śmiertelne.
Jeżeli kot został pogryziony, to po trzech miesiącach od pogryzienia powinnaś mu zrobić testy na FeLV i na FIV. Jeżeli wyjdą ujemne, a kot ma być wychodzący to zaszczep go na FeLV (szczepienie u kotów narażonych na kontakt z wirusem trzeba powtarzać co roku). Na FIV nie ma szczepionki. Koty wychodzące są zawsze narażone.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Czw sty 19, 2012 22:31 Re: Boję się o zdrowie mojego kocura.

Wykastruj - będzie mniej skłonny do zachowań ryzykownych i włóczęgostwa. Najwyżej zacznie się trzymać bliżej domu. Hormony nie opadają z dnia na dzień, więc nie będzie tak, że na pierwszym spacerze po kastracji dostanie bęcki. A że kastraty na ogół ... hm tyją ... może mieć przewagę masy nad przeciwnikami. W bloku obok mieszka wolnożyjący kastrat i nikt mu nie podskoczy :twisted: .

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Czw sty 19, 2012 22:38 Re: Boję się o zdrowie mojego kocura.

Dziękuje bardzo. Kocur jest już na wszystko, co możliwe zaszczepiony od 2 wizyty, przez to ze jest wychodzący właśnie.

Mieszkam na wsi, koło lasu, sąsiadów co nieco jest, kocur za dużo nie waży, bo 3,7 kg (ma gdzieś 1,5 roku, trudno ocenić).
Ale i tak przytył, bo jak do nas przyszedł to ważył nieco ponad 2 kg :| Był tak chory, że jeść nie chciał, ale teraz to żywo złoto, ale strasznie wybredne do jedzenia (chyba go trochę rozpieściłam :oops: ).

Dziękuję Wam za rady.

A tak naprawdę okazało się, że znajda jest sąsiadów kotem. Ale nam go oddali. W życiu bym nie powiedziała, że tak chory kot może być czyiś. A co najstraszniejsze, oni mają jeszcze jedną kotkę, która jest jego matką. Ma strasznie zaropiałe oczka, dokarmiam ją czasem, ale nawet nie za bardzo chce do mnie podejść.

aleksandrowa

 
Posty: 355
Od: Czw sty 19, 2012 19:37
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob sty 21, 2012 14:57 Re: Boję się o zdrowie mojego kocura.

Kocur jest po kastracji. Jest tak smutny i opieszały, że aż mi się chce beczeć. No i kołnierz znów, bo chce wciąż lizać rane.
Poza tym dostał tabletki na wątrobę, bo przy badaniu krwi wyszło, że ma zbyt wysokie stężenie enzymów wątrobowych :roll:

I teraz kropię mu 2 razy dziennie uszy
tabletki na wątrobę 2 razy dziennie
zakładam i zdejmuje klosz na jedzenie/picie
od pn ma antybiotyk przez 3 dni (znów tabletki)
codziennie mam mu przemywać wodą utlenioną ranę na ogonie.
I co jakiś czas muszę mu czyścić te uszy takim specjalnym płynem :roll:

On mnie już chyba nienawidzi :(

Jestem załamana. Jest strasznie smutny, nie chce za dużo jeść, pije wodę na szczęście.

Czy jeśli wkleiłabym tu jego badanie krwi to ktoś powiedziałby mi czy z tą wątrobą jest aż tak źle, że dostał hepatil dwa razy dziennie na 2 tygodnie? :|

aleksandrowa

 
Posty: 355
Od: Czw sty 19, 2012 19:37
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob sty 21, 2012 15:14 Re: Mój Rudasek, dużo choruje, proszę o rady !

Aleksandrowa, kołnierz źle wpływa na humor, po jego zdjęciu kotu poprawi się nastrój i apetyt, musisz przetrzymać. Możesz wkleić wyniki, ale uważam, że przez internet można najwyżej dawać sugestie, nie wolno stawiać diagnoz czy wskazywać leczenia.
Może hepatil jest osłonowo, żeby wspomóc wątrobę po antybiotykach i narkozie?
:ok: trzymajcie się!

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Sob sty 21, 2012 15:17 Re: Mój Rudasek, dużo choruje, proszę o rady !

Jeśli ktoś się na tym zna i chciałby zerknąć, tu są wyniki jego badań:
http://img834.imageshack.us/img834/5576/40278284.jpg
http://img842.imageshack.us/img842/498/21605635.jpg
http://img85.imageshack.us/img85/5497/c ... 100000.jpg
Bardzo dziękuję za ewentualną pomoc, Rudy na pewno by się połasił w zamian :kotek: mrr.

Bardzo dziękuje Ci alix za wsparcie, jest mi bardzo źle jak na niego patrzę i Twoje słowa wiele dla mnie znaczą, może trochę marudzę, ale kocham moją znajdę i to mój pierwszy w życiu kot (młoda jestem i smarkata nieco:P).

aleksandrowa

 
Posty: 355
Od: Czw sty 19, 2012 19:37
Lokalizacja: Wrocław

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, CatnipAnia i 66 gości