Byliśmy wczoraj na ostatniej sesji. I to nie sami, bo zabrałam też Czarusia, biedaka z urazem kręgosłupa, którego udało mi się "upolować" pod samochodem. Czaruś tymczasuje u Kotiki, która ma wielkie serce

. Porusza się jak zajączek. Pani fizjoterapeutka bardzo uważnie obejrzała, obmacała i obszczypała Czarka i udzieliła mi półgodzinnej sesji masażu. Trzeba będzie pomyśleć o serii zabiegów dla niego. Więcej o Czarusiu:
viewtopic.php?f=1&t=133276Myślę, że to dobre miejsce i czas, żeby jeszcze raz podziękować pani Krzysztofie Andersohn z Centrum Rehabiltacji Zwierząt za jej pracę, wiedzę, zaangażowanie i ... "ulgowe traktowanie" (za konsultację Czarusia nie zapłaciłam ani grosza, zabiegi magnetyzerem były gratis). Antoś trafił w najlepsze ręce i jako mądry kotek o tym wiedział, dlatego był taki grzeczny. Po zabiegach bardzo usprawnił się jego języczek i zwiększył się zakres "otwieralności" pysia. Antoś potrafi już zjeść suchą karmę i sam się umyć. Pysio, nawet w porównaniu z zeszłym tygodniem, jest dużo czyściejsze i nie muszę go wycierać po każdym posiłku.
A przecież na początku to było moim marzeniem.
Apetyt jednak rośnie w miarę jedzenia, więc teraz chciałabym, aby Toniuś potrafił szeroko ziewać i gryźć za każdym razem, kiedy mu przyjdzie ochota, nawet jeśli podmiotem gryzionym miałabym być ja sama
Zobaczymy, co powie nasza wetka w przyszłym tygodniu.
Zobaczymy, może zdecydujemy się na kolejną serię zabiegów po jakimś czasie, bo zalecana jest miesięczna przerwa.
Dzisiaj rano Antoś stawił dzielnie czoła Kawce. Ona go łapą, więc i on ją łapą itd - wyglądało to, jakby grali ze sobą w łapki

. Kawusia była wysoce zdegustowana, że smarkacz tak się stawia - w końcu odpuściła i pomstując pod nosem poszła wygrzewać się na kaloryfer.