A dziękuję, w miarę ok.
Wszystkie już skończyły leczenie.
Z salonowców wyrosły wielkie byki, no i zdecydowanie nadszedł czas odjajczenia towarzystwa

Louis i Claude są fajni do człowieka, Serge trochę dziczy (ale on do niedawna był na antybiotyku i łapanie zdecydowanie kojarzy mu się z zabiegami medycznymi). Problem jest z Gastonem - jest świetnym kompanem dla innych kotów, natomiast do ludzi ciekawości nie ma...

I tak jest dobrze o tyle, że już nie prycha i nie wali łapą jak się go chce dotknąć. Zamiast tego spyla z nadświetlną

Byś jest słodki i namolny do bólu. Rysował się na horyzoncie domek dla niego, ale niestety nie wypaliło.
Gluś to kot-demolka, nieznośny łobuz. Jest wszędzie, w każdy zakamarek musi wsadzić nos, wszystko pacnąć łapą, sprawdzić. Rozrabia jak pijany zając

Grzyba chyba mamy z głowy, futro odrasta.